Rozdział 45

973 38 2
                                    

Chłopaki dość szybko ocucili Maćka. Mój brat ciągle był blady jak ściana, ale rzucił się na żonę i skakał z radości. Czuję w głębi duszy, że z niego będzie cudowny tatuś. Obecnie siedziałam w samochodzie Kuby. Byliśmy w drodze do babci chłopaka. Na najbliższe dwa konkursy z chłopakami ma lecieć drugi fotograf, więc mam wolne. Co nie ukrywam, cieszy mnie. Babcia Hela podobno jest bardzo kochaną babcią. Nie dawała żyć Kubie i domagała się jak najszybszego mojego przyjazdu. Jechaliśmy sobie w ciszy co chwilę zerkając na siebie. Znaczy to bardziej Kuba zerkał na mnie z głupkowatym uśmieszkiem, ja patrzyłam w przód.

- O co ci chodzi?

Zapytałam, gdy po raz kolejny na mnie spojrzał.

- O nic - znowu popatrzył. - Po prostu lubię na ciebie patrzeć.

Zaśmiałam się cicho na jego słowa.

- Jutro przyjdź do mnie koło 9. Ok?

No tak, jutro walentynki. Kompletnie zapomniałam. Prezent już od dawna mam gotowy.

- Tak? A po co?

- To już nie mogę swojej własnej dziewczyny zaprosić do siebie?

- Nie możesz. I tak wiem, że coś kombinujesz. I dowiem się co.

- Jasne - powiedział z pełną pogardą.

Odwróciłam się przodem do szyby i podziwiałam piękny krajobraz. Białe, pokryte śniegiem, ogromne choinki. Wszystko wyglądało jak z bajki. To właśnie dlatego, góry zimą mają swój, magiczny klimat. Nagle Wolny kichnął tak głośno, że aż podskoczyłam.

- Na zdrowie - zaśmiałam się.

Dalszą drogę pokonaliśmy w ciszy. No może nie takiej kompletnej ciszy. Ciszy przerywanej ciągłym kichaniem Jakuba. Samochód zatrzymał się przed małym, ale wyglądającym bardzo przytulnie domkiem. Chłopak zgasił silnik i popatrzył na mnie.

- Tylko się nie przestrasz jak babcia rzuci się na ciebie z ramionami i będzie cię ściskać. I przygotuj się na niekomfortowe pytania. W stylu kiedy ślub. I błagam cię, nie dopytuj o nic co ze mną związane.

- Dlaczego?

- Nieważne - odpiął pas i wyszedł z auta.

Szybko uczyniłam to samo.

- Czyżby mój Kubuś miał jakieś oczerniające wspomnienia? Albo może zdjęcia z dzieciństwa?

Zaśmiałam się łapiąc chłopaka pod ramię.

- Pożałujesz tego - pogroził mi palcem. - Jeszcze zobaczysz.

Stanęliśmy przed drewnianymi drzwiami. Kuba nacisnął dzwonek. Chwilę później otworzyła nam uśmiechnięta staruszka. Kobieta na pierwszy rzut oka wyglądała na bardzo miłą. Na taką, jak wyrażał się o niej Wolny.

- Wchodźcie dzieciaki - uśmiechnęła się do nas wesoło robiąc miejsce w drzwiach.

Szybki z szarmanckim uśmiechem przepuścił mnie pierwszą. Zaraz za mną wszedł i zamknął drewno. Ruszył w stronę babci, chciał ją przytulić na powitanie.

- Cześć bab...

Kobieta przerwała mu odpychając jego ręce od siebie.

- Najpierw dziewczyna - zmroziła wnuka wzrokiem, a ja się uśmiechnęłam.

Już uwielbiam tą kobietę.

- To jest O...

- Kuba, czy ona mówić nie umie?!

Do zakochania jeden krok || J.WolnyWhere stories live. Discover now