Prolog

3K 80 70
                                    

Hej. Mam na imię Ola, a właściwie Aleksandra, ale nie lubię jak ktoś tak na mnie mówi. Mam 22 lata i jestem z pozoru zwykłą dziewczyną. Ale nie do końca. Nie interesuje mnie makijaż czy nowe trendy mody. Kocham sport, a przede wszystkim siatkówkę i skoki narciarskie. Siatkówkę pokochałam już w podstawówce, a ze skokami jestem związana od urodzenia, bo moi bracia skaczą. W szkole uczyłam się w miarę dobrze. Podstawówkę skończyłam z paskiem, później było gorzej, ale jakoś udało mi się przetrwać. Po maturze zrobiłam studia fotograficzne. Robienie zdjęć to kolejna z moich pasji. Urodziłam się w Limanowej, a obecnie mieszkam w Zakopanem. Mam trzech braci. Kubę, który założył wspaniałą rodzinę. Maćka, który jest coraz lepszym skoczkiem. I Michała, który wchodzi w okres dojrzewania i zaczyna się buntować. Bardzo kocham moich braci. Jednak dręczy mnie jedno. Jeszcze nigdy nie miałam chłopaka, nigdy się nie zakochałam. Odkąd byłam dzieckiem marzyłam o takim moim księciu z bajki na białym koniu, a jak narazie to nawet dresiarza na ośle nie było. Wszyscy mówią mi, że mam jeszcze czas, ale ja już potrzebuję tej miłości.

Dzisiaj był wielki dzień. Właśnie siedziałam w pociągu w drodze z Wrocławia do Zakopanego. We Wrocławiu mieszkałam na czas studiów, a dzisiaj wracam do rodzinnego domu. Na stare śmieci jak to mówią. Bardzo się cieszę, że zobaczę wreszcie moją rodzinkę. Włączyłam sobie muzykę i po chwili utonęłam w objęciach Morfeusza. Gdy się obudziłam, pociąg dojeżdżał do Zakopanego. Ma się to wyczucie czasu. Wysiadłam i skierowałam swoje kroki na przystanek autobusowy. Autobus jak zwykle się spóźniał. Gdy byłam młodsza zawsze miałam spóźnienia w szkole przez te autobusy. Pojazd w końcu nadjechał. Usadowiłam się wygodnie i oglądałam widoki za oknem. Zaczęło mi się przypominać stare dobre Zakopane. Dzieciństwo spędzane na zabawach z braćmi, później wiek nastoletni kiedy to odkrywałam tajemnice tego miasta. Wreszcie poczułam się jak w domu.

Wysiadłam na przystanku i poszłam w kierunku domu. Nikt nie wiedział, że dzisiaj wracam. Ostatni raz odwiedziłam rodzinę na święta Bożego Narodzenia, a od tego czasu minęło ponad pół roku. Stanęłam przed drzwiami i nacisnęłam dzwonek. Po chwili mama otworzyła drzwi. Jej mina była bezcenna. Żałuję, że tego nie nagrałam.

- Cześć mamo - uściskałam rodzicielkę.

- Oluś jak ty wyrosłaś. Moja mała córeczka, tak bardzo tęskniłam.

- Tata w domu? - zapytałam wchodząc do środka.

- Tata jest z Kubą na treningu Maćka. Przed chwilą wyszedł z domu.

- A Michał?

- Michał na górze siedzi w telefonie. Ja już nie mam siły do tego chłopaka. Jak nie ma treningu to cały czas tylko telefon i telefon - westchnęła mama.

No tak mój brat zaczyna dojrzewać. Jak ja miałam 13 lat nie było jeszcze takich telefonów czy komputerów jak dziś. Jedyną rozrywką było uganianie się za piłką, bądź wkurzanie swoich braci tak, jak robiłam to ja.

- Idę się z nim przywitać - powiedziałam i ruszyłam na górę.

Weszłam do pokoju brata bez pukania tak, jak robiłam to zawsze.

- Mówiłem, że kultura wymaga żeby puk...Ola! - Michał rzucił się na mnie i mocno przytulił. - Co ty tutaj robisz?

- Postanowiłam wrócić do domu. I chyba dobrze, bo w końcu ktoś musi na ciebie wpłynąć. - Michał patrzył na mnie nie rozumiejąc o co mi chodzi. - Mama skarżyła się, że ciągle siedzisz w telefonie. Pora na trochę rozrywki młody. Chodź idziemy powkurzać naszych braci.

Chłopak niechętnie podniósł się z łóżka, ale w końcu zgodził się pójść. Krzyknęłam mamie, że idziemy na skocznię i wyszliśmy z domu.

- Jak tam w szkole młody? Zdałeś do następnej klasy? - zaśmiałam się.

Dobrze wiem, że Michałowi nie chce się uczyć, woli skoki. Zresztą u nas to rodzinne.

- Najgorzej nie było - odezwał się chłopak. - Obyło się bez żadnej pały. Choć było blisko.

- A jak treningi?

- Nawet spoko. Coraz lepiej mi idzie. Trener mnie chwali, tata jest dumny, a Maciek z Kubą ciągle próbują mi dawać rady. Zazwyczaj kończy się to kłótnią, bo oboje są przekonani o swojej racji.

- Maciek z Kubą zawsze sie kłocili, ale wystarczyło jedno spojrzenie taty i już cisza jak makiem zasiał.

Zaśmialiśmy się razem z bratem. Miło było przypomnieć sobie stare czasy i beztroskie dzieciństwo. Dalszą drogę pokonaliśmy rozmawiając o głupotach i śmiejąc się jak wariaci. Mimo sporej różnicy wieku, bardzo dobrze się dogadywaliśmy.

Nagle ujrzałam Wielką Krokwie i przypomniały mi się lata spędzone tutaj. Jak tylko zaczynały się wakacje codzienie przychodziłam z braćmi i patrzyłam jak trenują. Oni nie do końca byli zadowoleni, że włóczę się za nimi, ale cóż mama kazała więc musieli. Dzięki temu, że tak często tu bywałam, znam całą kadrę A. Kamila, Piotrka, Stefana i Dawida. Słyszałam, że w ciągu ostatnich lat dołączył ktoś nowy, ale jakoś nie było okazji się poznać. Z chłopakami zawsze dobrze się bawiłam. Traktowali mnie jak przyjaciółkę, a ja ich jak przyjaciół, których zresztą nie miałam zbyt wielu. Właściwie to żadnych, prócz chłopaków. Przypomniały mi się nasze rozgrywki w fifę, monopoly i butelkę. Nie raz zdarzało się, że przegadaliśmy całą noc. Chciałam, żeby tamte czasy wróciły. Przez to moje rozmyślanie nie zauważyłam, że już doszliśmy.

- Chodź, tam jest tata - odezwał się Michał.

Podeszliśmy w tamtym kierunku.

- Dzień dobry trenerze, cześć tato - przywitałam się.

Tata był zaskoczony moim widokiem, ale przytulił mnie zaraz mocno.

- Stefan, to jest moją córka Ola, o której ci opowiadałem.

- Dzień dobry, Aleksandra Kot - podałam rękę trenerowi.

- Ola, trener ma dla ciebie propozycję i chciałby z tobą porozmawiać po treningu - wyjaśnił tata.

- Dobrze - zgodziłam się.

Zdziwiło mnie to, bo czego chce ode mnie trener skoczków. No ale ok, zobaczymy. Stanęłam z Michałem obok taty. Obserwowaliśmy trening chłopaków. To było wspaniałe uczucie na własne oczy znowu zobaczyć skoczka w locie. Zawsze skoczkowie przypominali mi orły, które lecą pomimo wszystko. Mimo, że jest źle one lecą, bo są wolne.

- Tato, kto to jest? - zobaczyłam chłopaka, którego dotąd nie znałam.

- To jest Kuba Wolny. Najmłodszy w kadrze, ale za to wspaniale zapowiadający się zawodnik. Już parę razy ratował nam tyłki w drużynówkach.

Kuba Wolny...

************************************
Hejka! Mam na imię Ola, kocham siatkówkę i skoki narciarskie. To jest moje pierwsze opowiadanie, więc jeszcze nie mam doświadczenia. Piszcie co mogę poprawić lub zmienić i czy w ogóle jest sens pisać to dalej.

Buzi,

Ola

Do zakochania jeden krok || J.WolnyKde žijí příběhy. Začni objevovat