Rozdział 74

852 50 16
                                    

Dni mijały. Niby wszystko było normalnie, ale nie do końca. Kuba ciągle był przybity, ale za to nie mogłam go winić. Doskonale wiedziałam, że ciężko jest się pogodzić ze stratą kogoś tak bliskiego. Jednak z czasem ta jego obojętność, ten chłód w stosunku do mnie, zaczął mnie denerwować. Niby nadal mieszkaliśmy wspólnie w domku, ale tak jakby osobno. Niby byliśmy blisko, ale jakby daleko. Niby spaliśmy w jednym łóżku, ale odsunięci od siebie. Kuba zachowywał się, jakby bał się mnie dotknąć. Zero przytulania, żadnych buziaków. Praktycznie żadnego okazywania sobie uczuć. Mimo, że dość mocno mnie to bolało, postanowiłam zacisnąć zęby i dać chłopakowi jeszcze trochę czasu.

*******************************************

15 maja. Wstałam z samego rana i cichutko wymknęłam się z łóżka. Starałam się, żeby tylko nie obudzić Kuby. Zrobiłam naleśniki i wycięłam je w kształt serduszek. Dołożyłam bitą śmietanę i truskawki. Odłożyłam talerz na stół i poszłam do sypialni. Wyjęłam z szafy wcześniej zapakowany prezent i zaczęłam delikatnie budzić chłopaka. Gdy otworzył oczy i patrzył na mnie już w miarę przytomnie, postawiłam prezent obok niego i delikatnie go przytuliłam.

- Wszystkiego najlepszego Kubuś!

Uśmiechnął się tylko delikatnie i zabrał za otwieranie prezentu. Jako pierwsze wyjął buty. Czerwone Nike Air Huarache. Zobaczyłam iskierki radości w jego oczach, jak je oglądał. Doskonale wiedziałam, że chce takie. Zawsze na nie patrzył jak byliśmy w sklepie. Następnie wyciągnął komplet z Adidasa. Dresy i bluza. Na samym końcu zostało małe pudełeczko. Otworzył je nieco niepewnie i spojrzał na mnie.

- Chciałam, żebyś ty też miał na sobie jakiś mój znak.

Wzięłam do ręki męską bransoletkę i założyłam mu na rękę. Miała ona dwie zawieszki. Jedna to były skrzyżowane narty, a druga pierwsza litera mojego imienia. Kuba się nie odzywał. Po prostu patrzył się tępo w moje oczy. Nieco zgaszona jego zachowaniem, wstałam i chciałam udać się kierunku kuchni, ale chłopak był szybszy. Złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i wpił się w moje usta. Całował mnie namiętnie, bez pośpiechu, tak jak kiedyś, z ogromnym uczuciem. Tak bardzo mi tego brakowało. Oddawałam te pocałunki. Po chwili oderwał się ode mnie.

- Dziękuję za prezenty. Bardzo mi się podobają. I przepraszam. Przepraszam, że byłem taki oschły. Chcę, żebyś wiedziała, że bardzo cię kocham i to się nie zmieni, choćby nie wiem co.

Nie było mi potrzebne nic więcej. Po prostu rzuciłam się na niego i mocno wtuliłam w jego ramiona.

- Też cię kocham Kubuś. Bardzo.

*******************************************

- To dla mnie?

Wskazał ręką na talerz pełen naleśników.

- Dla ciebie.

Kuba tylko zatarł ręce i usiadł szybko za stołem. Odkroił sobie kawałek i zaczął powoli przeżuwać.

- Kochanie, pyszne zrobiłaś.

- Cieszę się, że ci smakuje.

- Chodź tu - wskazał ręką na swoje kolana.

Szybko podeszłam do niego i wpakowałam mu się na nogi. Siedziałam bokiem, więc chwyciłam go za kark i obserwowałam. Po chwili podniósł widelec z kawałkiem naleśnika do moich ust. Wpakował mi go do środka, a ja zaczęłam gryźć. Po chwili spojrzał na mnie krytycznym wzrokiem.

- Słodkie te naleśniki?

- No pewnie.

- Tak? Muszę sprawdzić.

Uśmiechnął się łobuzersko i przybliżył do moich ust. Pocałował mnie, językiem oblizując moje wargi.

- Faktycznie słodziutkie.

Bardzo cieszyłam się, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wrócił stary ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka kochani! Mamy niedzielę, mamy rozdział. U mnie w szkole właśnie zaczyna się walka o oceny. Trzymajcie za mnie kciuki. Wpadajcie do innych książek i do _bezuczuciowosc Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Do następnego,

Ola

Do zakochania jeden krok || J.WolnyWhere stories live. Discover now