Rozdział 124

682 51 39
                                    

Czerwiec. Pogoda tego roku jest wyjątkowo łaskawa i jest bardzo gorąco. Dlatego właśnie siedzę w ogrodzie w samym stroju kąpielowym i bawię się z dzieciakami. Maluchy pluskają się w malutkim baseniku z Kubusiem Puchatkiem, do którego nalałam odrobinkę wody. Za tydzień bliźniaki kończą rok. Ten czas strasznie szybko przeleciał. Jeszcze nie tak dawno przesypiały prawie całe dnie, a teraz już stawiają pierwsze kroki i gaworzą wesoło.

- Dzień dobry - Kuba wkroczył do ogrodu i postawił na tarasie torbę.

Wrócił właśnie z treningu i miał już wolne do końca dnia, dlatego był taki szczęśliwy. Było chwilę przed dwunastą, więc można było jeszcze wiele zrobić.

- Ślicznie wyglądasz - podszedł do mnie i złożył krótkiego buziaka na moim policzku.

Następnie kucnął i ucałował dzieci w główki. Ściągnął koszulkę i rozłożył się na trawie tuż obok baseniku.

- Zamówiłeś ten tort?

- Zamówiłem, mamy odebrać rano przed imprezą.

W najbliższy weekend wyprawiamy urodziny bliźniakom. Lubię gotować, ale tort nigdy nie był moją specjalnością, dlatego wolałam zamówić gotowy. Spojrzałam na Kubę, który z ogromnym bananem na twarzy wystawiał twarz do słońca. Następnie spojrzałam na bliźniaki wesoło pluskające się w wodzie. Gdyby ktoś kiedyś zapytał mnie jaka jest moja definicja szczęścia i miłości, nie umiałabym odpowiedzieć. A teraz już umiem. Właśnie te trzy osoby są moją definicją szczęścia, miłości i rodziny. Myślę, że już spokojnie mogę powiedzieć, że czuję się spełniona. Mimo, że nie mam jeszcze 30 lat, przed nami całe życie, wiele może się wydarzyć. Ale na ten moment jest idealnie.

- Wiesz dlaczego chciałam mieć syna?

Kuba otworzył oczy na mój głos i przeniósł swój wzrok na mnie.

- Żeby mieć mini kopię przystojnego mnie - uśmiechnął się cwaniacko.

- To też - zaśmiałam się. - Ale nie o to mi chodziło.

- No - podparł się na łokciu - to dlaczego?

- Tyle przeszliśmy. Prevc, później Tande. Tak dużo jest na świecie mężczyzn, którzy nie mają szacunku do kobiet, nie potrafią kochać, nie wiedzą co to miłość. Ja chciałam po prostu dostarczyć temu światu mężczyznę, który będzie wiedział co to miłość. Chciałam mieć syna, żeby nauczyć go kochać. Żeby nie bał się tego uczucia.

Wolny podniósł się z ziemi i usiadł na leżaku obok mnie. Przyciągnął mnie ramieniem do siebie i zaczął głaskać po głowie.

- Razem nauczymy nasze dzieci miłości. Tak, żeby za kilka lat nie bały się kochać i mogły być takie szczęśliwe, jak my - ucałował mnie w głowę. - Zresztą będą miały piękny przykład miłości tuż przed swoimi oczami - uśmiechnął się ciepło.

Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Nagle maluchy spojrzały w naszą stronę. Widząc, że się przytulamy, nieco ślamazarnie wyszły z baseniku i na czworakach podeszły do nas. Wspięły się na Kuby kolana i wcisnęły między nas. Wolny schował całą naszą trójkę w swoje objęcia i po kolei ucałował każdego w głowę.

- Tatuś z mamusią nauczą was kochać - zwrócił się do dzieci. - Bo miłość jest najważniejsza. Zawsze. Najważniejsza na świecie.

Wiedziałam, że na pewno pięknym przykładem miłości dla naszych dzieci będzie ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka mini Wolni! Po pierwsze przepraszam za te dwa tygodnie przerwy. Nie ma co się tłumaczyć, po prostu straciłam ochotę na pisanie. Ale już jestem i mam nadzieję, że dalsze rozdziały będą szły z górki. Sezon nam się kończy, a Kuba jakby odżył. Ale on lubi latać, to wszystko dlatego. Trzymam kciuki, żeby jutro te konkursy mogły się odbyć i może by tak wygrać tą drużynówkę. No i żeby Kuba sobie rekord poprawił. Wpadajcie do innych książek i na instagrama. Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Do następnego,

Ola

Do zakochania jeden krok || J.WolnyWhere stories live. Discover now