Rozdział 23

1.3K 57 15
                                    

Zeszliśmy z Kubą na śniadanie. Oczywiście sami musieliśmy je zrobić.

- Co chcesz?

- A co moja piękna dziewczyna zrobi?

- Proponuję naleśniki na osłodzenie.

- O tak.

Wyjęłam z szafek potrzebne produkty.

- Michał! Michał chcesz naleśniki?!

- Nie drzyj się tak, chce.

Przygotowałam tyle ciasta, aby wystarczyło dla naszej trójki. Zręcznie upiekłam naleśniki i wyłożyłam na talerz. Na stół wyciągnęłam Nutellę, dżem, bitą śmietanę i owoce.

- Michał chodź!

Braciszek zaraz pojawił się na dole i razem z Kubą rzucili się na jedzenie. Kuba co chwilę spoglądał na mnie, uśmiechał się w głupkowaty sposób lub rzekomo przypadkowo trącał mnie ręką.

- Jezu błagam, możecie przestać? Bo mi się rzygać chce od tej słodkości.

- Przecież nic nie robimy.

- Nic zupełnie. Jak chcecie się miziać to nie przy mnie i nie przy jedzeniu. Dziękuję, pyszne było.

*******************************************

Dni mijały, dzisiaj rozpoczynał się pierwszy ważniejszy trening. Byłam bardzo szczęśliwa z Kubą. Nikt nie wiedział o naszym związku prócz Michała i moich rodziców. Nie zachowywaliśmy się jak typowe pary. Jeszcze ani razu nie całowaliśmy się. Właśnie siedziałam w czarnym BWM mojego chłopaka. O Boże, jak to brzmi. Mój chłopak.

- Kiedy powiesz rodzicom?

- Ja im nic nie muszę mówić, to kwestia czasu kiedy mama zadzwoni i oznajmi mi, że mam dziewczynę. Ona czasami zna mnie lepiej niż ja siebie. To mnie przeraża.

- Co robisz w sobotę? Oczywiście oprócz treningu?

- W sobotę sobie siedzę u mnie w mieszkaniu razem z tobą.

- Tak? A pytałeś o zdanie?

- Nie muszę pytać. I tak się zgodzisz.

- Taki pewny siebie jesteś?

- Yhy.

- No zobaczymy, zobaczymy.

Kuba zaparkował pod skocznią. Zabrał wszystkie rzeczy potrzebne na trening i dając mi buziaka w policzek pobiegł do domku się przebrać. Ja ruszyłam pod zeskok. Zrobiłam pare zdjęć samej skoczni i czekałam na chłopaków. Po chwili wyszli wszyscy po kolei witając się ze mną. Kuba uśmiechnął się do mnie.

- Pogodziliście się?

- No można tak powiedzieć braciszku.

- Wow znowu możemy ich shippować - krzyknął Piotrek.

- Aha, ok.

- Dobra panowie, nie przedłużajmy - trener zakończył rozmowę.

Chłopaki ruszyli na górę. Akurat Kuba miał skakać na końcu. Czekałam sobie spokojnie wraz z chłopakami. Wolny odepchnął się od belki, idealnie wybił się z progu, ładnie leciał w powietrzu. Jednak przy lądowaniu noga odjechała mu w tył i przyorał o zeskok. Potoczył się pare metrów dalej.

- O kuźwa - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć, a z moich oczu popłynęły łzy.

Chłopak nie wstawał. Lekarz pobiegł mu na pomoc. Chwilę później przyjechała karetka i wynieśli Wolnego na noszach. Gdy przechodzili obok nas, złapał mnie za rękę.

- Hej, nie płacz, wszystko będzie dobrze - powiedział lekko przymulonym głosem.

Widziałam, że go boli. Szybko zapakowali go do karetki i ruszyli do szpitala. Sobczyk miał jechać razem z trenerem w jednym aucie, a chłopaki mieli dokończyć trening i dojechać.

- Trenerze, mogę jechać?

- Chodź - Stefan zgodził się doskonale wiedząc co od dawna dzieje się między mną, a Kubą.

Przyjechaliśmy do szpitala i od razu popędziliśmy w miejsce wskazane przez pielęgniarki. Sobczyk odnalazł gdzieś lekarza i dopytał o wszystko. Kuba miał lekki wstrząs mózgu, złamaną prawą rękę i skręconą lewą kostkę. Musieliśmy poczekać, ponieważ zakładali mu gips na rękę. Chwilę później przyszedł lekarz i oznajmił, że można do niego wejść. Ja narazie zaczekałam na korytarzu, a Grzesiek i Stefan weszli do sali. W tym momencie przyjechali chłopacy.

- Co z nim?

- Lekki wstrząs mózgu, złamana prawa ręka i skręcona lewa kostka. Trener i Sobczyk przed chwilą do niego poszli.

Jednak jak szybko poszli, tak szybko wrócili.

- On chce widzieć tylko ciebie - Sobczyk dziwnie poruszył brwiami.

Zarumieniłam się i z uśmiechem ruszyłam w stronę sali. Weszłam do środka, a Kuba gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się pięknie. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.

- Jak się czujesz Kubuś?

- Teraz cudownie. A tak serio to dobrze, już tak nie boli. Gips mam na dwa tygodnie później dostanę stabilizator.

- Ile przerwy w treningach?

- To zależy. Stabilizator będę nosił minimum cztery tygodnie, na kostce też. Lekarz mówi, że zanim wszystko wróci do normy to minie pewnie z pół roku.

- Czyli po sezonie zimowym - zasmuciłam się.

- Ej nie rób takiej miny, będę miał więcej czasu dla ciebie - wyszeptał mi do ucha.

W tym momencie rozległ się dźwięk telefonu.

- Mama dzwoni. Słucham mamusiu. Tak, wszystko w porządku. Nie, nie musicie przyjeżdżać. Tak, czuję się bardzo dobrze, mam cudowną pielęgniareczkę.

- Kubuś!

Uderzyłam go lekko w klatkę.

- Ała nie bij mnie, ja jestem chory! Nie mamo, to nie do ciebie. No tak mamo, chyba tak. Czekaj zapytam. Księżniczko jesteś moją dziewczyną?

- No z tego co mi wiadomo to tak.

- Tak mamo, jest moją dziewczyną. Nie, nie wymyśliłem sobie jej. Tak, przywiozę ją kiedyś. Tylko błagam nie rozpowiadaj połowie światu, że mam dziewczynę. No ja też cię kocham, pa. Moja mama kazała mi z tobą przyjechać jak tylko będę mógł wsiąść za kółko.

- Dobrze, pojedziemy. Ale teraz ty będziesz odpoczywał, a ja idę zawołać trenera, bo chciał z tobą porozmawiać.

Wstałam z krzesełka i ruszyłam w stronę drzwi. Gdy już prawie chwyciłam za klamkę, Kuba pociągnął mnie za rękę. Zbliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta swoimi. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę pocałował mnie ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka kochani! Czwartek, siódmy dzień maratonu. Polska wygrywa z Egiptem, długi weekend przed nami. Generalnie zbliżamy się do końca maratonu. Jutro ostatni dzień. A w rozdziale mamy buzi, buzi. Wpadajcie do drugiej książki i do jestem_nikim_ Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Do następnego,

Ola

Do zakochania jeden krok || J.WolnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz