Rozdział 91

730 51 26
                                    

Siedziałem u rodziców w domu. Już drugi dzień nie było śladu po Oli. Policja znalazła jej samochód na parkingu w galerii. Jedyne co wiedzieliśmy, to że była porwana. Jedyna osoba, która przychodziła mi na myśl, siedziała w więzieniu, więc automatycznie odpadała. Martwiłem się, bardzo się martwiłem.

- Masz, zjedz to.

Mama weszła do pokoju z talerzem pełnym kanapek. Usiadła przy mnie na łóżku i przyciągnęła mnie ręką do siebie.

- Dlaczego? Dlaczego, do cholery, nie możemy być szczęśliwi?!

- Będziecie szczęśliwi Kubuś - otarła kciukiem łzę, która nawet nie wiedziałem, że spływa po moim policzku. - Ola się znajdzie, ten koszmar się skończy i będziecie bardzo szczęśliwi. Wszystko będzie dobrze.

- Za miesiąc bierzemy ślub, dzisiaj są moje urodziny, Ola jest gdzieś zamknięta przez jakiegoś psychopatę, a ty mi mówisz, że wszystko będzie dobrze?

- Kochanie zaufaj mi, wszystko będzie dobrze. Pomyśl o przyjemnych rzeczach. Widziałeś suknię ślubną Oli?

- Nie - uśmiechnąłem się. - Powiedziała, że nie mogę zobaczyć, bo to przynosi pecha.

- I bardzo dobrze ci powiedziała. A obrączki?

- Oddałem tydzień temu do wygrawerowania. To będzie niespodzianka, Ola o tym nie wie.

Moje myśli na chwilę pomknęły w kierunku ślubu. Rozmyślałem jak bardzo będziemy szczęśliwi. Ale zaraz znowu uświadomiłem sobie, że przecież mojej kobiety nie ma tutaj i nikt nie wie co się z nią dzieje. Ta myśl bardzo mnie przerażała.

*******************************************

- Robiłaś to już kiedyś?

Tande siedział oparty o ścianę i obracał w ręce mój telefon. Gapił się na mnie bezczelnie i oczekiwał odpowiedzi. Postanowiłam nie dawać mu tej satysfakcji.

- No dalej, opowiedz mi. Jaki ten twój Kubuś jest w łóżku, co? Też taki wolny?

- Zamknij się - wysyczałam.

- O proszę, jednak umiesz mówić. On ma dzisiaj urodziny, prawda? Może zadzwonimy i złożymy życzenia.

*******************************************

Leżałem z głową na kolanach mamy, gdy w kieszeni zadzwonił mi telefon. Szybko wyjąłem urządzenie i jeszcze szybciej odebrałem, zauważając kto dzwoni.

- Halo?

- Wszystkiego najlepszego Wolny.

Ten głos wydawał mi się dziwnie znajomy.

- Gdzie ona jest?!

Podniosłem się na równe nogi.

- Ale kto?

- Nie udawaj debila, co jej zrobiłeś?!

- Ja jej nic nie zrobiłem. Ale zrobię, w swoim czasie.

- Jeżeli jakkolwiek ją skrzywdzisz, to nigdy ci tego nie daruję!

- Spokojnie Kubuś, nie denerwuj się. Ja tylko dokończę robotę Prevca i zwrócę ci ją przed weselem.

- Ty sukinsynie!

Rozłączył się. Nie miałem pewności kto to mógł być. Wiedziałem jedynie, że znam tą osobę i jest to któryś ze skoczków. Nie rozmyślając więcej, pojechałem szybko na komisariat. Wiedziałem, że dzięki rozmowie, może udać się namierzyć telefon Oli. Miałem wielką nadzieję, że uda nam się ją znaleźć zanim ten dupek ją zgwałci.

*******************************************

- No widzisz jaki ten twój chłoptaś niewychowany. Nawet nie podziękował za życzenia.

- Ciekawe kto tutaj jest niewychowany - prychnęłam.

- Odważna się zaczynasz robić. To bardzo dobrze.

Podszedł do mnie i przejechał mi palcem wzdłuż szyi. Wzdrygnęłam się na jego dotyk. W ten sposób mógł mnie dotykać tylko jeden mężczyzna. Ten, który właśnie dzisiaj ma urodziny i pewnie umiera z niepokoju. Ten, który za miesiąc stanie się moim mężem i będzie już na zawsze tylko mój. Ten, za którym tak bardzo teraz tęskniłam. Tak bardzo chciałam, żeby w tej chwili był przy mnie ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka mini Wolni! Tak jak informowałam, rozdział dzisiaj zamiast weekendu. Sytuacja nadal napięta. Powiem wam, że źle mi się pisze takie rozdziały, nie mam daru do dram. A wy jesteście #teamdrama czy #teamlove? Wpadajcie do innych książek. Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Buzi,

Ola

Do zakochania jeden krok || J.WolnyWhere stories live. Discover now