Tak jak mówiłam, przyszłam po Kubę razem z moim najstarszym bratem. Odwieźliśmy go do domu jego rodziców. Nie spotkałam się z jego mamą, bo w budynku nikogo nie było. Na szczęście. Dni mijały. Nie widziałam się z Kubą od tamtego dnia. Minął już tydzień. Codziennie pisaliśmy, jak był czas udało się pogadać. Szykował się miły piątkowy wieczór. Rodzice
pojechali do ciotki na wieś, wrócą w poniedziałek rano. Michał siedzi w pokoju, więc jest spokój. Rozłożyłam się na kanapie w salonie, przykryłam ciepłym kocykiem i z miską popcornu w ręce odpaliłam jakiś film. Gdzieś w połowie zadzwonił telefon.- Hej księżniczko, słuchaj musisz mnie uratować, bo już nie daję rady.
W tle było słychać jakieś dziwne odgłosy.
- Co się dzieje?
- Mam bandę dzieciaków na głowie do poniedziałku. Myślałem, że dam radę, ale chyba nie dam. Przyszłabyś?
- No nie bardzo, mam Michała w domu, ale zbieraj się i przyjdź do nas. Też jesteśmy sami. Dasz sobie radę z nimi?
- Dam, dam spokojnie. Dzięki wielkie, będziemy za niedługo.
Szykowała się ciekawa noc, ale z drugiej strony chciałam zobaczyć Kubę w roli opiekunki.
- Michał chodź tu!
Zawołałam brata. Trzeba było się przygotować na gości.
- Za chwilę przyjdzie Kuba z dziećmi. Nie wiem w jakim wieku, ale ogarnij jakieś planszówki czy coś, ok?
- Ok. Ale czemu Kuba przyjdzie z dziećmi?
- Nie pytaj.
Ogarnęłam szybko salon, przygotowałam jakieś picie, paluszki, chipsy i to co było w domu. Michał przyniósł jakieś monopoly i odpalił konsolę. Pół godziny później zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Hej Ola, słuchaj przepraszam, że...
- Daj spokój - urwałam mu w połowie słowa.
Przede mną stała dosyć liczna gromadka. Trójka trochę już wyrośniętych dzieci plus jedno w wózku i jedno u Kuby na ręce. Wolny zrobił krok w moją stronę i musnął w usta. Usłyszałam głośne uuuu ze strony dzieciaków.
- Dobra, do środka marsz - przesunęłam się w drzwiach.
Wszyscy weszli do domu. Kuba odstawił dziecko na ziemię i pomógł mi wtargać wózek do środka. Dzieciaki rozebrały się i grzecznie odwiesiły kurtki na wieszaki. Ja delikatnie wyciągnęłam chłopca z wózka i ściągnęłam grubsze ubrańka. Weszłam z nim na rękach do salonu i usiadłam na kanapie obok wymęczonego Kuby.
- Jak ty się czujesz?
Spojrzałam wymownie na jego rękę i nogę.
- A już jest dobrze, boli czasami, ale nie tak strasznie.
- Skąd masz tyle tych dzieci?
- Moi rodzice i dwie siostry pojechali na jakieś urodziny ciotki do Tarnowa. I oczywiście ja zostałem wrobiony w opiekunkę. Drużyna! Chodźcie tu!
Dzieci ustawiły się przed Kubą.
- No to tak. Ta najstarsza to moja najmłodsza siostra Marysia. Ma 16 lat.
- Hej - wstałam i podeszłam w stronę dziewczyny lekko ją ściskając.
- Cześć. To ty jesteś dziewczyną Kuby?
- No tak się składa.
- To dobrze. Na początku myślałam, że nie istniejesz - zaśmiałyśmy się obie.
- Dobra ploteczki później.
Wróciłam na kanapę obok Wolnego.
- To są bliźniaki - wskazał na chłopaka i dziewczynę. - Mateusz i Amelka, mają 13 lat. To są dzieci mojej najstarszej siostry Marty.
Uśmiechnęłam się delikatnie w stronę nastolatków.
- Dalej Oliwka, 4 lata. Córka mojej starszej siostry Małgosi. Ma braciszka w drodze.
Dziewczynka nieśmiało uśmiechnęła się w moją stronę.
- A ten mały przystojniak - wskazał ręką w stronę chłopca siedzącego między nami - to Franiu. Za dwa miesiące skończy roczek, brat bliźniaków.
Chłopiec wydał odgłos radości.
- To jest Michał. Mój braciszek, ma 13 lat. A ja jestem Ola, dziewczyna waszego wujka.
- Widzicie, mówiłem wam, że ona istnieje!
Popatrzyłam na Kubę jak na idiotę, a dzieciaki zaśmiały się.
- Michał, weź gości na konsolę.
Bliźniaki razem z Michałem ruszyli do góry. Marysia usiadła koło Kuby, ja wzięłam Franka na kolana, a Oliwka szybko podbiegła i wtuliła się w nogę Wolnego. Chłopak podniósł ją i posadził sobie na kolanie.
- Nie bój się. Patrz to jest ciocia Ola.
- Dziewczyna wujka?
Dziewczynka mówiła bardzo wyraźnie jak na cztery lata.
- Dziewczyna, dziewczyna. Ładna, co nie?
- Yhym.
Dziewczynka nieśmiało podeszła do mnie, a ja oddając Franka Marysi wzięłam ją na kolana.
- A całujecie się tak, jak mama i tata?
Popatrzyłam błagalnym wzrokiem na Kubę.
- A jak całuje się mama i tata? - Wolny jednak postanowił dalej drążyć temat.
- Tak długooooo - dziewczynka mocno zamachała rękami.
- Oliwciu rodzice całują się tak długo, bo są po ślubie i dlatego, żeby pokazać jak bardzo się kochają.
- Wujku, a tatuś mówił, że dlatego, że się tak całują to się zrobił mój braciszek. Wy też będziecie mieć dzidziusia?
Marysia wybuchnęła śmiechem. Ja spojrzałam na Kubę przerażonym wzrokiem.
- Kochanie teraz jeszcze nie. Ale kiedyś, jak już będziemy po ślubie, czemu nie - Szybki uśmiechnął się cwaniacko.
- Hola, hola panie Wolny. Jaki ślub? Jesteśmy razem od kilku dni. Poza tym, ja nie wiem czy chciałabym takiego męża.
- Jasne, jasne, ja tam swoje wiem.
Chłopak uśmiechnął się do mnie słodko. Zaczęłam zastanawiać się, czy naprawdę kiedyś moim mężem zostanie ON?
Kuba Wolny...
*******************************************
Hejka kochani! Niedziela, rozdział na koniec weekendu. Nie jestem z niego zbytnio zadowolona, ale jest. A po drugie CO TU SIĘ DZIEJE! Nie tak dawno skończył się maraton z okazji 2k, a już mamy ponad 3. Wow, dziękuję wam. Jaka niespodzianka tym razem? Od razu mówię, maraton odpada. Nie mam obecnie na tyle czasu. Także słucham propozycji. Miłego tygodnia. ❤️Komentarz = Motywacja
Do następnego,
Ola
![](https://img.wattpad.com/cover/182531533-288-k41684.jpg)
CZYTASZ
Do zakochania jeden krok || J.Wolny
FanfictionOna - zwykła dziewczyna, która uwielbia sport, a przede wszystkim siatkówkę. On - znany skoczek narciarski, który kocha szybować w powietrzu. Żadne z nich jeszcze nie doznało prawdziwej miłości. Na początku byli przyjaciółmi, ale czy może zrodzić s...