Rozdział 64

881 43 5
                                    

- Ola! Ubieraj się!

Wolny wparował do salonu. Miał na sobie spodnie z Nike i jakąś bluzę. Wyglądał jak typowy dres.

- Em, po co?

- Obiecałem, że nauczę cię jeździć. Tutaj mamy duże pole do popisu.

- O nie, nie, nie.

Przełknęłam głośno ślinę już wyobrażając sobie w głowie, jak rozbijam się pięknym, czarnym BMW na jakimś drzewie.

- Tak. I nie próbuj protestować, bo cię zmuszę siłą.

Westchnęłam głośno. Kuba jak się już na coś uparł, nie było szans, żeby go zbałamucić.

- Nie chcę.

- Czemu?

- Boję się.

- Nie masz czego. Tu nic nie jeździ, naprawdę. Chociaż spróbuj.

Pokręciłam gwałtownie głową. Kuba tylko westchnął, podszedł do mnie i wziął na ręce w stylu panny młodej. Zaczęłam się drzeć, gdy niósł mnie w stronę sypialni. Nagle przystanął i pocałował mnie w usta. Po chwili oderwał się ode mnie.

- Mam nowy sposób na uciszanie cię - uśmiechnął się łobuzersko i ruszył dalej.

*******************************************

- Nigdy więcej Kuba.

Weszłam do domu i od razu rzuciłam się na kanapę w salonie. Najchętniej zaczęłabym całować ziemię. Straszne uczucie.

- Niby czemu? Świetnie prowadzisz, nie wiem czego się tak boisz.

- Jasne - prychnęłam.

Ciągle przed oczami miałam siebie za kierownicą pięknego, czarnego BMW i Kubę obok, który usilnie próbuje dodać mi odwagi. Przerażała mnie jazda samochodem, zwłaszcza tym ukochanym Wolnego. Może i miałam prawko, może i umiałam jeździć, ale nadal się bałam.

- Nadal żyjemy, a to chyba znaczy, że było dobrze. Co nie?

Przysiadł obok mnie na kanapie i popatrzył w moją stronę lekko przechylając głowę w lewo.

- Marne mi pocieszenie.

- A panu instruktorowi - uśmiechnął się łobuzersko - coś się chyba należy.

- Tak, porządny kopniak w jaja za to, że mnie zmusił.

- Ty chyba naprawdę chcesz uczynić mnie bezpłodnym. I kto ci wtedy dzieci zrobi?

- Tego kwiatu jest pół światu - zaśmiałam się.

- A 3/4 chuja warte - odpowiedział Kuba z ponurą miną.

- Tak w ogóle, skąd pomysł, że ja chcę ci dzieci rodzić?

- Chcesz, chcesz. Ty najchętniej rzuciłabyś się na mnie, rozebrała i pozbawiła mnie prawictwa.

Prychnęłam głośno.

- Nie będę wspominać, jak coś tu komuś stanęło.

- To był cios poniżej pasa.

- Wiem - uśmiechnęłam się zwycięsko.

- Fajne uczucie, wiesz?

- Co, jak ci stanął?

- Nie, takie czyste, zdrowe pożądanie.

Nie odpowiedziałam. Zapanowała chwila ciszy. Rozmyślaliśmy nad czymś w głowie, a tak naprawdę, to nawet nie wiedzieliśmy nad czym.

- Ale wiesz, czasami zastanawiam się jak to jest. No, że pierwszy raz.........no w sensie, ten........no wiesz, o co mi chodzi...

Jąkał się i nie potrafił się wysłowić. Zaśmiałam się cicho.

- Kubuś, czy ty boisz się powiedzieć seks?

- Nie, nie boję się.

Uniosłam jedną brew do góry wpatrując się w Wolnego.

- Seks. Zadowolona?

Uśmiechnęłam się.

- Ja też nieraz się zastanawiałam. I ciekawi mnie czy pierwszy raz naprawdę tak boli, jak to wszędzie mówią.

- Nie pozwolę, żeby cokolwiek cię bolało.

Popatrzyłam na niego pytająco.

- W sensie no, jak już weźmiemy ślub i będziemy ten, no.......no będziemy uprawiać seks - zrobił się cały czerwony.

Po chwili podniósł wzrok na mnie.

- I spłodzimy sobie dużo dzieci. I będziemy je spokojnie wychowywać. Zabierzemy je w najpiękniejsze miejsca na ziemi, będziecie razie kibicować mi pod skoczniami. Oczywiście nauczymy ich miłości do sportu. Nie obrażę się, jeżeli któreś będzie skakać.

Uśmiechnęłam się tylko delikatnie. Tak bardzo chciałam, żeby kiedyś prawdą było to, co mówi ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
3/9

Do zakochania jeden krok || J.WolnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz