Rozdział 83

903 61 88
                                    

- Kuba, a gdzie ty mnie właściwie wieziesz?

- Niespodzianka - popatrzył na mnie i uśmiechnął się.

Siedziałam w jego samochodzie, a w ręce miałam kubek kawy ze Starbucksa. Jechaliśmy w bliżej nieznanym mi kierunku. Było ciemno, więc nie potrafiłam określić gdzie jesteśmy, a moja orientacja w terenie nie pomagała. Wolny cały czas w skupieniu obserwował drogę. Palcami wystukiwał na kierownicy rytm piosenki lecącej w radiu. Znałam go już na tyle długo, że wiedziałam co oznacza to zachowanie. Denerwował się. Tylko czym.

- Kuba, czemu się denerwujesz?

- Ja? Nie denerwuję się - zaprzeczył szybko, za szybko.

- Jasne, nie chcesz to nie mów - odwróciłam głowę w kierunku szyby i postanowiłam nie odzywać się przynajmniej do końca naszej podróży.

Chwilę później Kuba zatrzymał samochód. Wyjrzałam przez przednią szybę, ale jedyne co zobaczyłam, to drzewa. Nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy. Gdy ja próbowałam odróżnić drzewo od drzewa, Kuba wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi. Popatrzyłam w jego stronę, a moim oczom ukazała się piękna, czerwona róża. Wyszłam szybko z samochodu, zabierając kwiat z rąk Wolnego i wdychając jego śliczny zapach.

- Jest piękna, dziękuję - pocałowałam Kubę w policzek.

- Ty jesteś piękniejsza - uśmiechnął się.

Widziałam te radosne iskierki w jego oczach. Wyciągnął do mnie rękę, którą od razu chwyciłam. Spletliśmy nasze palce i ruszyliśmy przed siebie. Po chwili moim oczom ukazała się Wisła Malinka. Wiedziałam, że coś mi to przypomina. Ta kawa ze Starbucksa, teraz skocznia. Tak, jak na naszym pierwszym spotkaniu.

- Wyjedziesz ze mną na górę?

- W środku nocy?

Pokiwał tylko głową.

- Ale będę cię bardzo mocno trzymał - wyszeptał mi do ucha.

Po chwili siedzieliśmy już na krzesełku, które wiozło nas do góry. Kuba, tak jak mówił, przyciskał mnie bardzo mocno do siebie, tak, że prawie siedziałam mu na kolanach.

- Kuba, a tak właściwie z kim to załatwiłeś, że wjeżdżamy sobie na skocznię w nocy jakby nigdy nic?

- Kochanie, naprawdę muszę ci przypominać czyje imię nosi ta skocznia?

No tak, głupie moje pytanie. Ja, gdybym chciała, też mogłabym to załatwić bez problemu. Wysiedliśmy na górze i powoli podążyliśmy w kierunku belki. Jednak Kuba nie zatrzymał się przy niej, tylko zszedł aż na sam koniec rozbiegu. Wszedł na próg i wyciągnął rękę w moją stronę. Chwyciłam ją i stanęłam obok chłopaka. Objął mnie od tyłu ramionami i położył głowę w zagłębieniu mojej szyi.

- Jak byliśmy tu razem pierwszy raz, byliśmy tam - wskazał na belkę. - Dzisiaj jesteśmy tutaj. Przeszliśmy dość spory odcinek drogi. Odbiliśmy się od tej belki i szybko nawzajem się pokochaliśmy. Tam na dole - wskazał na zeskok - możemy wylądować za jakiś czas. Ale możemy również stracić równowagę i upaść. Gdy wylądujemy, znajdziemy miłość, rodzinę. Ale jeżeli upadniemy, nie będzie nic. Pustka i ciemność.

Przerwał na chwilę i musnął delikatnie ustami mój policzek. Wtuliłam się mocniej w niego i zastanawiałam się co chce mi powiedzieć przez ten swój wywód.

- Ale wiesz - kontynuował. - To jest tak jak w skokach. To czy wylądujesz zależy od tego, jak wyjdziesz z progu. Jeżeli wybijesz się w dobrym momencie, wylądujesz. Jeżeli wybijesz się źle, możesz upaść. Dlatego to, czy wylądujemy razem na dole zależy od tego, co zaraz powiesz.

Puścił mnie i odsunął się trochę. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam go klęczącego na prawym kolanie. W ręce trzymał czerwone pudełeczko w kształcie serca. Z moich oczu zaczęły spływać potoki łez. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie robi ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka kochani! Mamy sobotę, mamy rozdział. Ależ ja lubię przeciągać. Myślę, że wreszcie doszliśmy do momentu, na który czekało sporo osób. Ale jeszcze trochę sobie musicie poczekać, taka jestem zła haha. Wpadajcie do innych książek. Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Buzi,

Ola

Do zakochania jeden krok || J.WolnyWhere stories live. Discover now