Rozdział 66

831 43 13
                                    

- Amela ma chłopaka - wypalił Mateusz.

Rozmawialiśmy już dobre pół godziny. Jak się okazało, było mnóstwo tematów do obgadania.

- Wcale, że nie!

Dziewczyna zarumieniła się i przywaliła bratu z pięści w ramię.

- Ty się ciesz Amelka! Ja całe 22 lata musiałam czekać, żeby ktokolwiek się w moją stronę obrócił.

- I wtedy zjawiłem się ja - Kuba dumnie wypiął pierś. - Twój książę na białym koniu.

- Jasne - prychnęłam. - Dresiarz na ośle chciałeś powiedzieć.

Bliźniaki się zaśmiały, a Kuba zrobił minę obrażonego pięciolatka.

- Jak wy się tak właściwie poznaliście?

Uśmiechnęłam się delikatnie na wspomnienie tamtego dnia.

- Gapił się na mnie debil - wskazałam na Kubę. - Chłopaki mu musieli rękami przed nosem machać, żeby się ogarnął.

- Tak? Nie będę przypominać kto pierwszy zaczął rozmowę.

Tym razem Kuba szeroko się uśmiechnął. Przybliżyłam się do niego, żeby móc wyszeptać mu coś na ucho.

- A pamiętasz co ci wtedy powiedziałam?

Pokiwał tylko głową. Z laptopa doszło nas chrząknięcie.

- To my może ten, pójdziemy już sobie.

- Sceny nie dla dzieci.

Na te słowa zaśmialiśmy się głośno z Kubą.

*******************************************

Minęło kolejne pół godziny. Gadaliśmy dalej. Przenieśliśmy się z Wolnym na łóżko, żeby było nam wygodniej.

- Wujek?

- Hm?

- Boję się.

Tego się nie spodziewaliśmy. Kuba podniósł się na łokciach i zaczął wpatrywać się w Mateusza.

- Czego się boisz Mati?

- Boję się, że coś nam się stanie. Mi, Amelce, Frankowi, rodzicom i całej naszej rodzinie. Dziadkowie są już starsi, jeżeli złapią wirusa, to nie wiadomo...

- Hej - Kuba przerwał mu w połowie zdania. - Przypominam ci młody, że żyjesz w rodzinie sportowców. Nawet jeżeli ktoś z nas by zachorował, myślę, że spokojnie sobie poradzi. Mamy mocne organizmy.

Kuba delikatnie uśmiechnął się w stronę ekranu, ale po chwili popatrzył na mnie. W jego oczach widać było panikę i strach, jakby sam nie wierzył w to co mówi, jakby sam bał się tego samego. Ścisnęłam go delikatnie za rękę, aby dodać mu otuchy.

- Pamiętasz hasło, które wymyśliłeś dla mnie parę lat temu?

- Nie ma mocnego, na Kubę Wolnego - odpowiedział chłopak nieśmiało.

Uśmiechnęłam się, kreatywnie, nie powiem.

- Zmodyfikujemy to trochę, ok?

Mateusz przytaknął.

- Nie ma mocnego, na rodzinę Kuby Wolnego.

Dzieciaki wyraźnie rozpogodziły się na słowa Kuby. W tym samym momencie usłyszeliśmy odgłos zamykania drzwi. Po chwili przed ekranem pojawiła się najstarsza siostra mego lubego.

- Hej - uśmiechnęła się do nas. - Idźcie na chwilę - wygoniła dzieci - też chcę z bratem porozmawiać.

Bliźniaki pożegnały się i odeszły od monitora.

- Jeżeli wszyscy faceci z rodu Wolnych mają takie charakterki, to ty uważaj na swoich synów.

Zaśmiałam się, a Kuba zrobił oburzoną minę.

- O tak - potwierdziła Marta.

- Byłaś ostatnio u rodziców?

Kuba przerwał, a my momentalnie zrobiłyśmy się poważne.

- Nie byłam. Ale dzwonię codziennie. Wszystko u nich ok, tata ogląda stare mecze siatkówki na okrągło, mama piecze ciasta, szuka różnych przepisów. Nie masz się czym martwić.

- Marysia?

- Pisze z jakimś chłopakiem. Znaczy mama tak twierdzi.

- A Gosia? Oliwka, Kacper?

- Gosia siedzi z dzieciakami w domu. Oliwka uczy się czytać, a mały rośnie jak na drożdżach. Wszystko w porządku Kuba, naprawdę. Nie bój się o nic.

- Jak mam się nie bać. Przecież widzisz co się dzieje. A babcia Hela? Przecież ona jest tam sama.

- Nie jest. Ciotka wzięła ją do siebie. Nie martw się Kubuś, damy sobie radę.

Chciałam, żeby w przyszłości o losy naszej rodziny też tak bardzo martwił się ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
5/9

Do zakochania jeden krok || J.WolnyWhere stories live. Discover now