Eleonora
- Chodź Dakota pójdziemy do kawiarni. Napijemy się cherbaty, albo soku...zobaczymy co jest. Może coś zjemy...idziecie z nami?

Tomi
- Dobrze. Za niedługo wrócimy.

Martyna
-Na obecną chwilę, nigdzie się nie wybieram tato.

Tomi
-A, spróbowałabyś tylko.

  Kiedy cała czwórka, opuściła już moją salę, lekarz zaczął zadawać pytania. Postanowiłam się trochę z nich m podroczyć.

Lekarz
-Więc...pierwsze pytanie. Jak się Pani nazywa?

Martyna
-To co, doktor niewie? Ciekawe...jak pan zeraca się do pielęgniarek, odnosząsię w sprawie pacjętów. A może tak...siostro Izabelo, chodzi o tego pachęta z pod piątki...którego? ...no tego, z kulką w tyłku...A, tego...

Lekarz
- Humor Pani dopisuje jak widzę. Ale bądźmy na chwilę poważni to ważne. Chcę stwierdzić czy, wszystkie parametry życiowe są nie naruszone jakimiś uszczerbkami...

Martyna
- No już dobrze, dobrze. Martyna Anastazja Norynberg, jeszcze lat 18. Powinien być jeszcze lipiec rok pański 2021. Powinnam być...w szpitalu w Miami, po postrzale z broni palnej, w lewy bok. Moim ojcem jest Tomi Norynberg, a córką Dakota Norynberg, narzyczonym Zahary...

Lekarz
-Wszystko się zgadza. Więc z pani pamięcią jest wszystko w porządku. Teraz, zobaczymy czzy może pani bezproblemowo poruszać kończynami. Proszę unieść prawą rękę i poruszać palcami...dobrze. Teraz proszę zrobić to samo, z lewą...okej. Z górnymi kończynami jest, wszystko w pożądku. Teraz przejdźmy do kończyn dolnych. Odkryję delikatnie, pani przykrycie bym mógł zbadać funkcjonalność kończyn. Pani Martyno, proszę zgiąć prawą nogę w kolanie...znakomicie...teraz wyprostować ją, i poruszać palcami u stopy...dobrze. Proszę powtótrzyć to, z drugą nogą. Ruchy poprawne. Retoryka mowy poprawna, teraz poświecę pabi latarką po oczac, by sprawdzić czy źerenice odowiednio reagują na światło. Później zlecę więcej badań, takich jak pobranie krwi, czy prześwietlenie jeżeli wszystko będzie w pożądku, to możlie że jutro już, pani zostanie wypisana do domu.

Martyna
-Bardzo się cieszę. To wspaniała wiadomość.

Lekarz
- Ale, ze względu na rane...proszę się nie przemęczać. Na razie, proszę zmieniać jedynie opatrunki, i przepiszę odpowiednie leki. Nie wolno pani drzwigać i tym podobne, bo inaczej wróci tu pani, szybciej niż ustawa przewiduje. Zrozumiałe?

Martyna
- Tak, jak słońce. A teraz proszę o jakiś lek przeciw bólowy.

Lekarz
- Jasne. Już zawiadomię pielęgniarkę. Odrazu pobierze krew. A, teraz zapytam prywatnie. Umówi się ze mną Pabi na kolację, albo kawę?

Martyna
- O to...to niech Pan zapyta, mojego narzeczonego. Bo ja się nie zgodzę, bez jego wiedzy. Jeżeli to wszystko chciałabym lek i swoją rodzinę spowrotem.

   Jak ten gościu śmie? Czy On oczu nie ma? Co, on sobie myśli? Kiedy odchodził w stronę drzwi, odwrócił się do mnie i powiedział.

Lekarz
- Nigdy nie naraził bym ciebie, na to byś została postrzelona, celowo czy przypadkie.

Martyna
- Zahary też...by mi nie pozwolił, na raziź swojego życia, na niebezpieczeństwo. Tylko że, on od razu urwał by mi łeb,  za sam pomysł. A gdy stanął, przed faktem dokonanym...nie miał wyjścia. Ja...dla swojej rodziny, jestem wkroczyć do samego piekła i stoczyć walkę z samym diabłem, gdy zajdzie taka potrzeba. A, Pan...co by, pan zrobił, by chronić najbliższych?

   Mina lekarza, wyrażała zakłopotanie, i złość. Ale dlaczego, ten gostek się zdenerwował? A mniejsza z tym, ja chcę do domu, tam jest moje miejsce. Sspojrzałam w strone drzwi i juz nie było tam, tego chorego doktorka. Jemu przydałby się lekarz, ale dobry psychiatra. Nagle drzwi ponownie się otworzyły i weszła pielęgniarka. Starsza pani w białym fartuszku.

Piguła
- No, na reście moja droga, że już się wybudziłaś. Jak się czujesz, słoneczko?

Martyna
- W miarę dobrze, ale bok trochę boli. Pewno po postrzale, to normalne ważne że jestem wśród żywych.

Piguła
- Proszę, to tabletka połknij i popij, pomoże. O! Nie widzę, tego upartego młodzieńca. Gdzie jest? Jak mogę spytać.

Martyna
- Wygoniłyśmy go, z córką do domu.

Piguła
- No i dobrze, niech odpocznie. Próbowaliśmy go delikatnie przygotować, ale się uparł że tu zostanie, do puki się nie wybudzisz. Co żeście zrobiły by przekonać go, by pojecha£ odpocząć?

Martyna
- Córka...zwyzywała go delikatnie od lumpów, śmierdzielów i paskód a ja...zaszantażowałam go. Że zerwe zaręczyny jak się nie weźmie za siebie.

Piguła
-O! To masz charakterek, moja droga. Już gotowe, wyślę to do laboratorium a później przyjdę po ciebie i pójdziemy na prześwietlenie. Dam nacieszyć się rodzinie tobą, w razie czego tu jest przycisk. Naciśniesz a od razu przyjdę.

Martyna
- Dziękuję. Pani serdecznie.

Piguła
- Stefania, moje drogie dziecko. Na panią...trzeba mieć wygląd i pieniące, a mi ich brakuje.

Martyna
-Co pan..Stefanio mówisz, za głupoty. Jesteś ładną dojrzałą kobietą, każdy mężczyzna musi się za tobą oglądać.

Piguła
- Wątpię...

Martyna
- To się przekonamy. Jest ktoś z mojej rodziny, przed salą poproś ich proszę.

  Pielęgniarka poprosiła tate i wujka krórzy od razu weszli do sali, a wujek oglądał się za pielęgniarką.

Martyna
- Widzisz? Stefanio mówiłam- pielęgniarka pokiwała ze śmiechem głową.- Ładna co nie, wujaszku? Umów się z nią na kawę.

Eric
-No co ty, ja?

Martyna
-Nie...ja. Albo ty to zrobisz, albo ja za ciebie.

Eric
- Chyba wolałem jak spałaś. Teraz będziesz się bawiła we swatkę.

Martyna
- Może? Aha, jeśli badania wyjdą pomyślnie jutro wyjdę do domu.

Tomi
- To, świetna wiadomość. Zaraz zadzwonie...

Martyna
-NIE!!! Tato nie dzwoń, jutro zrobię wszystkim niespodziankę.

C.D.N...

MY PASSION, MY LIFE.Where stories live. Discover now