Rozdział 97 Ich okrucieństwo...

2.3K 300 46
                                    

Do końca książki zostały jeszcze 2 części, które pojawią się jeszcze dziś.

- Vivian -

Cała nasza piątka zamarła, a ja mimowolnie cofnęłam się o krok. Mam umrzeć, by Kelpie i jego rodzeństwo mogli odzyskać swoją siostrę? Askalon zasłonił mnie własnym ciałem, kiedy trzy pary oczu spoczęły na mnie. Czy to możliwe, że mają zamiar mnie zabić? Zasłoniłam usta dłonią. Kelpie skrzywił się, a Yosam popukał się w głowę.

- Kochanie, chyba ci się coś poprzekręcało. Vivian jest... - zaczął Yosam, lecz uciszyła go Arin.

- Co-Co ma-masz na-a myś-myśli mów-mówiąc, że-że bo-bogowie chcą śmier-śmierci Viv-Vivian?

Qitria westchnęła, kręcąc głową. Radość już na dobre znikła z jej twarzy.

- Nasi władcy powiedzieli, że jeśli chcecie zobaczyć swoją siostrę w tym świecie musicie zabić tą, którą wybrała.

- Chyba sobie z nasz kpisz! - zawołał z oburzeniem Kelpie. - Nigdy nie zgodzę się na coś takiego! Vivian jest członkiem naszej rodziny. Jeśli ją zabijemy to i tak stracimy kogoś dla nas cennego. Nie kwinę choćby palcem, by skrzywdzić tę kobietę - oznajmił buntowniczo. Niebieskowłosy zbliżył się do mnie, po czym usiadł na moim ramieniu. Złość promieniowała od niego i Askalona, powodując, że po moim ciele przeszły dreszcze.

- Ja-Ja... - Arin pokręciła głową, dołączając do Kelpiego. - Nie mo-mogę jej skrzy-skrzywdzić! - rzekła, starając się z całych sił, by jej głos zabrzmiały pewnie.

Tylko Yosam wpatrywał się w Qitrię, zastanawiając się nad sensem tego wszystkiego. Zdawał się być rozdarty.

- Powiedz tym swoim bogom, że nie mam zamiaru pozwolić im zabić Vivian! - syknął wściekły król, przerywając tym ciszę.

Kirimia uśmiechnęła się lekko.

- Nawet jeśli umrze, ty będziesz żyć - zadeklarowała. - Jej śmierć wzmocni miecz i da życie Nemi, czy to nie jest, to o czym marzyliście?

Z ust króla uciekło przepełnione gniewem westchnięcie.

- Stratą czasu będzie wytłumaczenie ci, jak cenną osobą dla mnie jest moja żona - stwierdził znudzony. Zaskoczyły mnie jego słowa. Nigdy nie sądziłabym, że Askalon nazwie mnie w obecności kogoś innego „cenną" i przyzna się, że jestem mu potrzebna. Nie wiem dlaczego, ale czuję w sercu dziwne ciepło.

~ Dobrze, że ten idiota się opamiętał ~ stwierdził wzburzony Yiner. ~ Nie rozumiem jednak jakie powody mogą mieć bogowie.

Niestety, ja też tego nie wiedziałam. Może jakbym posiadała tę wiedzą to wszystko byłoby prostsze? Mogłabym... Nie, bogowie nie zgodzą się na warunki zwykłego człowieka. Nie zawrą z nim umowy, chyba, że mieliby w tym jakiś cel. Uniosłam głowę do góry. Yosam pojawił się przez Qitrią.

- Nie wierzę, że to powiem... - mruknął sam do siebie. - Kocham Vivian bardziej niż Nemi. Tak jak powiedział mój głupi brat, Vivian jest częścią naszej rodziny. Choć to bolesne, wolę, by Nemi dalej była dla nas nieosiągalna niż stracić tę ludzką kobietę.

Nie no. Czyżby dzisiejszy dzień miał być pełen niespodzianek? Doprawdy, najpierw Askalon, a teraz Yosam. Ale to miłe. Świadomość, że jest się dla kogoś ważnym daje ci siła, by iść dalej.

Qitria posmutniała, kładąc dłoń na policzku Yosama. Jestem wręcz pewna, że są oni w sobie zakochani. Możliwe nawet, że Qitria jest zazdrosna. Jej ukochany powiedział, że w jakiś pokręcony sposób mu na mnie zależy.

- Nawet jeśli po tym jak umrze, zostaniecie sami? Pamiętaj, że tego wyboru nie będziecie mogli cofnąć.

Yosam zamilkł, spuszczając głowę w dół. Arin zdawała się być pewna, co powinna odpowiedzieć, lecz milczała. Kelpie natomiast miał zaciśnięte w pięści dłonie i wzrok wbity w Qitrie. Zagryzłam wargę. Dlaczego wszyscy muszą cierpieć z mojego powodu? Czy ja naprawdę potrafię sprowadzać tylko na innych ból? Cholera! Mam tego dość. Chciałabym, by to wszystko się już skończyło. Niestety, ale bogowie ciągle wymyślają coś nowego.

- To okrutne, że bogowie robią coś takiego. Dlaczego dają im taki wybór, jeśli wiedzą, że nie ważne co wybiorą będą cierpieć? - spytałam, podchodząc do Kirimi. - Powiedz mi, co im daje ich ból? Dlaczego skazują ich na samotność? Jeśli chcą mojej śmierci, to dlaczego nie pozbawili mnie życia wcześniej? Bawi ich to, że ludzie cierpią?! - powoli traciłam panowanie nad sobą. Nie obchodziło mnie to, że zapewne Wieczni Władcy widzą co mówię. Chciałam po prostu zrozumieć ich postępowanie. Yosam powiedział, że Nemi była ważna dla bogów, więc czy nie powinni oni chcieć jej szczęścia?

- Vivian, ja tylko przekazuję wiadomość - rzekła Qitria. - Muszę już iść, moim głownym obowiązek jest strzeżenie lasu.

Askalon przekręcił oczyma, wyraźnie zirytowany.

- Przestań ściemniać. Powiedz lepiej jaki jest w tym wszystkim cel - zażądał czarnowłosy, lecz Kirimia milczała.

Król zaczynał tracić cierpliwość, a Nefisy milczały jak zaczarowane. Pokręciłam głową, czując coraz to większą wściekłość.

- Nie zaakceptuję tego... - wyszeptałam wściekła. - Niech bogowie wiedzą, że nie potrafię ich już szanować! - zawołałam. - Ich okrucieństwo jest porównywalne do zła, które roztacza Nerios.

Kelpie podskoczył do góry, a Arin zakryła usta dłonią. W oczach Yosama pojawiły się iskierki podekscytowania. Qitria zacisnęła usta w wąską kreskę.

- Vivian, czy wiesz co powiedziałaś? Zastanów się, czy warto...

- Mam to gdzieś! - krzyknęłam. - Jakim prawem skazują na cierpienie osoby, które kiedyś były im bliskie? - Widząc zdziwienie na jej twarzy, westchnęłam. - Znam historię o bliźniaczce Kelpiego. Wiem, że Nemi była ulubienicą bogów. Dlaczego, więc odbierają jej rodzeństwo? Czy nie powinni chcieć jej szczęścia? - pytałam zirytowana.

Qitria nie potrafiła wydusić z siebie choćby słowa, podobnie jak Kelpie i Arin. Tylko Yosam i Askalon zdawali się być zadowoleni tym, co zrobiłam. Czy to takie dziwne, że po tym wszystkim marzę tylko o spokojnym życiu?

~ Nie, ale powiedzenie czegoś takiego, kiedy bogowie ci się przyglądają, jest bardzo niebezpieczne ~ stwierdził Yiner. ~ Sądzę jednak, że dobrze zrobiłaś. Przynajmniej nie płaszczysz się przed nimi. Widać, że masz własną wolę i zdanie. To bardzo dobrze, jestem bardzo szczęśliwy.

Uśmiechnęłam się lekko, słysząc komplement od brata. Mimo wszystko łączy nas tak wiele rzeczy. On też nie zgadzał się z wieloma sprawami i się im sprzeciwiał. Może nie jestem aż tak bezpośrednia w dążeniu do swoich celów, lecz widzę, że jestem podobna do Yinera.

Nagle powietrze przeciął czyjś śmiech, a temperatura wzrosła. Zmrużyłam oczy, a Strażnicy i Qitria zdawali się być poruszeni. Askalon zmarszczył brwi, łapiąc mnie za dłoń.

- Interesujące, zaprawdę interesujące... - mruknął męski głos, który brzmiał tak, jakby jego właściciela bawiła cała ta sytuacja.

Za plecami Qitri pojawiła się jasnoniebieska mgła, która z każdą mijającą chwilą coraz bardziej przypominała postać człowieka. Przełknęłam gulę, która pojawiła się w moim gardle. Więc jednak przyjdzie mi się zmierzyć z bogami.

CDN

Kolejny tak mniej więcej w południe ;)

(Data opublikowania tego: 09.12.17r) rozdziału:

AskalonWhere stories live. Discover now