Rozdział 28 Wspomnienie początku

5.3K 522 32
                                    

Parasyte / Kiseijuu: Sei no Kakuritsu Opening | Let Me Hear (Anime Fall 2014)

Dodaje szybciej, ponieważ chcę mi się spać ;D

– Askalon –

Wieża Kost – potężna budowla, w której wnętrzu ukryte zostało wiele legendarnych skarbów. Mówi się, że kiedyś trzy wieże, Kost, Emior i Balis, znajdowały się obok siebie. Nie wiem ile w tym prawdy, ale obecnie budowle są oddalone od siebie – z czego, z jednej pozostały tylko ruiny i podziemny, znajdujący się pod wodą skarbiec – i każda z nich skrywa w swoich wnętrzach coś niesamowitego. W Kost byłem za dziecka wraz z ojcem. Poprzedni król zabierał mnie tu i opowiadał o tym, jak to Wieczni Władcy pobłogosławili to miejsce. Na wspomnienie skarbca wieży na moich ustach pojawił się uśmiech. Ta, te bogactwa są godne bogów, lecz to nie one zawsze wzbudzały moje zainteresowanie. Ojciec nie pozwalał mi się zbliżać do najważniejszego skarbu świątyni – czarnego jaja. Spojrzałem w niebo. Pamiętam doskonale jak pewnego dnia, wbrew jego zakazom wszedłem do skarbca sam i dotknąłem intrygującego skarbu...

Rozglądałem się we wszystkie strony, chcąc się upewnić, że nikogo wokół mnie nie ma. Muszę wrócić nim nastanie świt, inaczej ojciec się wkurzy. Ale mówi się, że do odważnych świat należy! Nie czekając na nic, podbiegłem do kamiennych wrót i wystawiłem przed siebie dłoń. Zamknąłem oczy, skupiając się na budynku przede mną.

– Jam jest, Askalon Webrides, następny król Edgerii i na prawo swej krwi rozkazuje ci, ujawnić przede mną swoje sekrety... – wyszeptałem, a po chwili usłyszałem skrzypnięcie.

Otworzyłem oczy i z zadowoleniem stwierdziłem, że się mi udało. Z moimi zdolnościami magicznymi zawsze było dość słabo, ale za to w szermierce nie miałem sobie równych! Choć chciałem także opanować magię. Pragnąłem być w przyszłości doskonałym królem, który będzie wstanie sprawić, że jego królestwo będzie najpotężniejszym mocarstwem ze wszystkich! Zrobię wszystko, byle moje marzenie się spełniło.

Nie czekając już na nic, wkroczyłem do wnętrza świętej wieży. Gdy tylko znalazłem się w środku, wrota zamknęły się za mną, a pochodnie zapłonęły. Uśmiechnąłem się, rzucając się w bieg. Chciałem je zobaczyć... Czarne jajo, które śni mi się po nocach. Ojciec mówił, że to bardzo niebezpieczny przedmiot, lecz on zawsze przesadza. Co takiego mogłaby mi zrobić ta skamielina? Zresztą, jeśli coś by się działo, mam przy sobie swój miecz.

Widząc światło, skierowałem się w jego stronę i nawet nie zauważyłem, kiedy dotarłem do celu swojej podróży. Klejnoty i złoto błyszczały, kusząc, by ktoś je dotknął. Prychnąłem. Nie interesują mnie błyskotki tego typu! Z szybkością światła pokonałem odległość dzielącą mnie od interesującego skarbu. Stanąłem jeden krok od podestu, oczarowany pięknem artefaktu. Nie powinienem tu być, lecz w momencie, kiedy ujrzałem ten skarb, nie mogłem przestać o nim myśleć. Wyciągnąłem przed siebie dłoń z zamiarem dotknięcia przedmiotu. Kiedy moja skóra zetknęła się z chropowatą i chłodną powierzchnią, w powietrzu rozbrzmiał trzask. Spojrzałem w górę i dostrzegłem niewielkich rozmiarów okno, przez które wpadało światło księżycowe.

– Jesteś Askalon, prawda? – spytał cichy głos.

Od razu odskoczyłem od podestu, wyciągając z pochwy swój miecz. Byłem przygotowany do walki, ale gdy ujrzałem właścicielkę głosu, uniosłem wyżej brwi. Mam walczyć z dzieckiem? Chwila... Ona nie jest człowiekiem. Czyżby to strażniczka świątyni?

– Tak, a kto pyta? – spytałem lustrując ją wzrokiem. Mimo, że wyglądała niegroźnie, nie miałem zamiaru opuścić gardy.

Zielonowłosa uśmiechnęła się.

AskalonWhere stories live. Discover now