Rozdział 23 Ceremonia Błogosławieństwa

6.3K 590 48
                                    

Shiki - opening 1

– Vivian –

Wini wplątywała w moje włosy niebieską wstążkę – znak czystości i honoru. Kobieta bardzo się spieszyła, jednak mi było obojętne czy się spóźnię. Wesele dopiero jutro, a dzisiejsza uroczystość odbywa się tylko dlatego, że to królewski ślub. Gdyby było inaczej, nikt by nawet nie wspomniał słowem o Ceremonii Błogosławieństwa. Zagryzłam wargę, przyglądając się swojemu odbiciu. Wyglądałam o wiele bardziej elegancko niż zazwyczaj. Moje włosy zostały splecione w warkocz, a na szyi wisiał złoty naszyjnik z czarnym klejnotem – takim samym jaki zdobi mój pierścionek. Mimo moje niezadowolenia stało się tak jak chciał król. Termin ślubu został zmieniony i co najlepsze, żaden z gości nie był tym zaskoczony. Może wiedzieli o tym wszystkim szybciej? Nie wiem. Askalon zabronił służbie i jeźdźcom mówić mi o ważniejszych sprawach. Traktuje mnie jak ozdobę i choć wiele razy z nim na ten temat rozmawiałam, on i tak nie zmienił swojego posterowania. Odpuściłam, widząc, że tylko tracę czas. Jednak zaczęłam słuchać wszystkich o wiele uważniej. Długie języki służek i szepty reszty osób stały się moimi jedynymi opcjami pozyskiwania informacji – nawet tych najmniej istotnych. Jeśli już czegoś się dowiedziałam, nie mówiłam o tym królowi. Wini śledziłam każdy mój krok, więc swoje przeszpiegi musiałam urządzać w momentach, kiedy wychodziła zdać raport mojemu narzeczonemu. Irytowało mnie to wszystko, – nie chciałam żyć w zamknięciu – lecz z każdym minionym dniem, zaczęłam czuć do Askalona coraz to nowsze i nieznane dla mnie uczucia. Nie było to już przywiązanie i nie przypominało mi to miłości, jaką czułam do brata i rodziców. To było coś całkiem nowego. Nie dałam się jednak zwieść temu uczuciu.

– Gotowe! – zawołała blondynka, a ja spojrzałam na efekt jej pracy.

Nie powiem, wstążka była bardzo ładna i dość dobrze komponowała się z moimi jasnymi włosami. Uśmiechnęłam się delikatnie, wstając. Wini położyła mi dłoń na ramieniu, a w jej oczach pojawiły się łzy. Zmarszczyłam brwi. Czyżby coś się stało?

– Tak się cieszę... – wyszeptała wzruszona. – Wreszcie się uśmiechnęłaś, pani – oznajmiła. Mój uśmiech tak na nią podziałał? – Od tamtego dnia na twojej twarzy cały czas widniał smutek. To mnie martwiło.

Wzruszyłam ramionami, kierując się ku wyjściu. Nie rozumiałam jej. Dlaczego ktoś miałby się o mnie martwić? Ja nie jestem nikim wyjątkowym, więc dlaczego? Przed oczami przeleciała mi rozmowa z służką, z mojego domu. Ona mówiła, że jestem dla nich ważna... Z jakiego powodu ludzie się o mnie martwią? Jest im mi szkoda? Czy też współczują mi głupoty? Ech! Zacisnęłam dłonie w pięści, przyspieszając kroku. Czułam na swoich plecach zmartwiony wzrok kobiety. Nie odzywałam się i ona też tego nie robiła. Chyba zrozumiała, że potrzebuję chwili ciszy.

Kiedy znalazłyśmy się na dworze i zimne powietrze zetknęło się z moją skórą, westchnęłam widząc stojącego niedaleko Askalona z Efrisem. Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc ukochane zwierzę. Efris... Nie widziałam go tak długo. Z chęcią usiądę na jego grzbiecie, nawet jeśli będzie towarzyszył mi Askalon. Nim jednak zaczęłam zmierzać w ich stronę, obróciłam się do Wini przodem.

– Twoja troska o mnie... – zawahałam się. – Doceniam ją – wyznałam, choć w głębi serca nie byłam pewna, co do prawdomówności tych słów.

Kobieta posłała mi uśmiech.

– Nie ma za co, moja pani... – wyszeptała, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

Obróciłam się i z zacisnę tymi w wąską kreskę ustami, zaczęłam zmierzać ku swojemu przyszłemu mężowi. Król patrzył na mnie z dziwnymi iskierkami w oczach. Poczułam uścisk w sercu. Tak bardzo chciałabym go przytulić... Jednak nie mogę pierwsza wykonać tego kroku. Jesteśmy skłóceni, a ja na pewno nie mam zamiaru się go przepraszać, bądź zacząć to wszystko łagodzić.

AskalonWhere stories live. Discover now