Rozdział 77 Skrzynia

2.5K 297 37
                                    

Gintama Opening 1

– Vivian –

Z kajuty wyszłam dopiero, kiedy słońce było już wysoko nad widnokręgiem. Zmusił mnie do tego głód i groźby Kelpiego. Chłopiec ostrzegł mnie, że jeśli nie uzupełnię składników odżywczych, zmusi mnie do zjedzenia szczura, biegającego po moim pokoju. To było dla mnie odpowiednią zachętą. Nie miałam nic przeciwko istnieniu gryzonia, lecz jeść go nie zamierzałam.

Mijani przeze mnie ludzie, patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem. Zupełnie jakby się bali mnie choćby dotknąć. Nie musiałam być geniuszem, by stwierdzić, że tę reakcje wywołał ich przywódca. Nie wiem, co takie Yiner im nagadał, lecz musiały się posypać dość mocne argumenty.

~ Chyba już nawet wiem jakie! ~ zawołał Kelpie z rozbawieniem.

Kąciki moich ust uniosły się delikatnie do góry, lecz ten stan nie trwał długo. Byłam wdzięczna Nefisowi, że chce mnie pocieszyć, lecz zabierał się za to od złej strony. Nie chciałam myśleć o Yinerze, lecz jak na złość, wszystko tutaj mi o nim przypomniało. Statek, ludzie i nawet te skrzynie – wszystko należało do Krwawego Przywódcy i zawierało jego cząstkę.

Skuliłam się jeszcze bardziej, mijając barczystego mężczyznę. Wyglądał na groźnego i na moje nieszczęście był jedyną osobą, która mnie zaczepiła.

– Panienko, nie próbuj niczego, dobrze? – spytał donośnym tonem.

Westchnęłam, cicho przytakując. Nie miałam siły na ucieczkę, zresztą jesteśmy na otwartym morzu i nie mam zamiaru stracić tutaj życie. Jak tylko dobijemy do portu, to spróbuje coś wykombinować. Teraz... Nie miałoby to sensu.

– Jestem rad, że się rozumiemy – oznajmił, po czym ruszył przed siebie.

Pokręciłam głową, podchodząc do drewnianych drzwi. Z tego, co pamiętam znajdowało się tam coś w rodzaju kuchni połączonej z jadalnią. Kiedy tylko drzwi się za mną zatrzasnęły, do moich nozdrzy dotarł zapach suszonych grzybów. Mruknęłam cicho. Kocham grzyby. Stojąca przy szafce kobieta, odwróciła się w moją stronę. Dokładnie zeskanowała mnie spojrzeniem, po czym lekko się uśmiechnęła.

– Martwiłam się, że panienka ma zamiar nic dzisiaj nie jeść – oznajmiła, po czym nalała jakąś ciecz do drewnianej miski. Położyła naczynie na drewnianym stoliku. Spojrzałam na zupę niepewnie.

– Nie ma w niej niczego podejrzanego. Przywódca nie pozwoliłby na zrobienie ci krzywdy. Jedyne, co może ci się nie spodobać to jej temperatura – rzuciła, odpowiadając tym samym na moje nieme pytanie. Mimo wszystko nie przekonała mnie. Zawsze mogła kłamać...

~ Nie, powiedziała prawdę. Zupa jest czysta ~ oznajmił po chwili ciszy Kelpie.

Nieśmiało usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Faktycznie, potrawa była ledwie letnia, ale nie przeszkadzało to aż tak. Smak wszystko naprawiał.

– Dziękuję, jest bardzo dobra – powiedziałam, patrząc na kobietę.

– Twoja słowa wiele dla mnie znaczą. Nie będę ci już przeszkadzać. Zjedź do końca, a później, jeśli będziesz czegoś ode mnie chcieć, wyjdź. Zawsze kręcę się w okolicach tego miejsca, muszę pilnować, by reszta nie podkradała jedzenia.

Skinęłam głową, po czym kontynuowałam posiłek. Jadłam w ciszy, nie myśląc o czymś konkretnym. Rozmawiałam przez chwilę z Kelpim, lecz nie było to nic ciekawego. Nefis poruszył tylko sprawę naszej podróży. Uważał, że w powietrzu czuć charakterystyczny zapach. Niestety, ale nie pamiętał, co on oznacza. Skończywszy jeść, wzięłam miskę i położyłam ją na blacie. W tym czasie Kelpie pojawił się obok mnie.

– A więc teraz z powrotem do pokoju?

Zaśmiałam się, widząc jego zbolałą minę. Nie mogę uciekać. Jeśli to zrobię, cierpieć będzie zarówno on jak i ja.

– Nie, potrzebujesz jakieś rozrywki i świeżego powietrza – powiedziałam, a on uśmiechnął się delikatnie.

W jego dłoniach pojawiła się malutka, wietrzna kulka.

– Widać, że czegoś się nauczyłaś, kobieto! – parsknął, a ja przewróciłam oczyma. On chyba nigdy się nie zmieni, ale to dobrze. Kocham te jego doczepki, chociaż czasami są one nie na miejscu.

Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Od razu poczułam zapach wody, lecz Kelpiego przeszedł dreszcz obrzydzenia. Pamiętam, mówił coś o tym, że nie lubi wody, ale zastanawiam się dlaczego? Chciałabym go o to zapytać, ale jeśli nie powiedział mi o tym sam, to może jest to coś dla niego kompromitującego. Nie chcę go zawstydzić, chociaż wtedy jest bardzo słodki.

Szłam przed siebie, a Kelpie unosił się obok mnie. Nikt nie był zaskoczony widokiem Nefisa, co chyba go zdenerwowało, bo zmarszczył brwi.

– Głupi ludzie... – szeptał pod nosem, aż dotarliśmy do masztu. Żagiel powiewał na wietrze.

Uniosłam głowę do góry. Niebo było nieskazitelnie czyste. Piękne. Patrząc na niego, zapominało się o swoich troskach. Ludzie, których ceniliśmy odchodzili w zapomnienie. Zostawałeś tylko ty i szum oceanu. Westchnęłam, opierając się o barierkę. Ta podróż jest równie okropna co i piękna. Przez moment podziwiałam falującą wodę, po czym spuściłam głowę. Nagły huk, sprawił, że podskoczyłam i odwróciłam się w kierunku Kelpiego. Stał tam Pait z średniej wielkości, drewnianą skrzynią. Gdyby nie barierka, cofnęłabym się, chcąc uciec od chłopaka. Ostatnio nie potraktowałam go najlepiej... Zresztą! Gdzie jest Kelpie?! Źrenice się mi rozszerzyły, kiedy zrozumiałam, że Pait coś mu zrobił.

– Nie bój się, zamknąłem go tylko w barierze, by nam nie przeszkadzał – oznajmił jag gdyby nigdy nic.

Zacisnęłam usta w wąską kreskę, po czym posłałam mu mordercze spojrzenie.

– Wypuść go, natychmiast! – krzyknęłam, wydając mu tym samym rozkaz.

Chłopak kopnął skrzynię, a ta odsunęła się na bok. Zdaje się, że mimo swojego wyglądu jest bardzo lekka... Ale musi być też szczelna. Kelpie umrze – choć nie wiem, czy to jest możliwe – bez dopływu świeżego powietrza! Jak on może robić coś takiego? Chciałam podbiec do skrzyni, lecz powstrzymała mnie dłoń Paita. Zaczęłam się z nim szarpać, lecz to nic nie dało. Chłopak odepchnął mnie na bok. Skrzywiłam się, kiedy moje plecy uderzyły w barierkę.

– Przepraszam, ale inaczej być się nie uspokoiła – rzekł, zasłaniając mi widok na więzienie Kelpiego. Skrzynia ruszała się. Na bogów! Niech on go wypuści!

– Puść go, przecież on tam...

Pokręcił głową.

– Nie umrze. To tylko bariera, powietrze jest przez nią przepuszczane. Na dodatek widzi wszystko, co dzieje się na zewnątrz. Nie jest jednak wstanie użyć swoich mocy – wyjaśnił.

Odetchnęłam trochę, lecz dalej nie podobało mi się to, że uwięził chłopca.

– Czego ode mnie chcesz? – spytałam z jadem w głosie. – Czy jest to takie ważne, by traktować Kelpiego w ten sposób?

Zacisnął szczękę, wystawiając przed siebie dłoń. Spojrzałam na nią, lecz jej nie chwyciłam.

– Chcę porozmawiać, a twój strażnik nie pozwoliłby mi się do ciebie zbliżyć. Było to więc konieczne.

CDN

Pait uwięził Kelpiego. Kto chce go za to zabić? ^^ Kolejny już w sobotę.

(Data opublikowania tego rozdziału: 23.11.17r)

AskalonWhere stories live. Discover now