Rozdział 42 Decyzja

4.2K 412 150
                                    

MC Sobieski Wiedźmin / The Witcher Rap - Miecz na ludzi prod. Czyszy

Parę sprostowań dotyczących poprzedniego rozdziału:

1. Jeśli Vivian jest w ciąży to z Askalonem - wydaję mi się, że niektórzy tego chyba nie zrozumieli :) Jeśli jest inaczej to przepraszam.

2. Wszystko, co mówią Loisterowie jest kłamstwem, ich wymysłami. 

3. Jeśli uważacie, że sytuacja z poprzedniego rozdziału jest problematyczna dla głównych bohaterów, to obawiam się, że w 61 i 62 rozdziale padniecie na zawał. (Nie zdradzę już nic więcej!)

No, a więc mam nadzieję, że trochę wam wyjaśniłam zaistniałą sytuacje :) Zapraszam do czytania i powiedzcie mi, czy tylko ja mam prawie, że codziennie po 8 lekcji? 

– Vivian –

Czas stanął w miejscu. Wpatrywałam się w Diwisa z niedowierzaniem. Coś takiego... Ja... Nie wiem, jak powinnam się zachować. Nie jestem gotowa na dziecko, ale żeby je od razu zabić? To okrutne, ale ten świat także taki jest. Jeśli je urodzę, mogę przez resztę swojego życia żałować, że wtedy go nie poświęciłam. To egoistyczne, lecz nie jestem wstanie sobie wyobrazić, bym była wstanie je wychować. Jednak zastanawiam się czy Eden i Diwis pozwolą mi je uśmiercić. Mimo wszystko to także ich dziecko.

– Ja... – przełknęłam ślinę. – Diwisie, czy... gdybym się zgodziła, to czy... zaakceptowalibyście to? – spytałam, bojąc się jego reakcji.

Czarnowłosy uśmiechnął się smutno i pogładził mój policzek.

– Będzie to dla nas cios, lecz wraz z moim bratem rozumiem, że sytuacja, w jakiej się znalazłaś jest bardzo niekomfortowa – wyznał, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. – Uważam, że w obecnej sytuacji wybranie wspomnień jest najbardziej logicznym i odpowiednim wyborem, lecz to ty musisz podjąć tę decyzję.

Skinęłam głową. Nie wiem dlaczego, ale otoczyłam go swoimi ramionami i wtuliłam się w klatkę piersiową. Potrzebowałam się do kogoś przytulić, poczuć jego ciepło. Jednak ciało Diwisa nie zaspokajało moich wszystkich potrzeb. Czułam, że to nie tu jest moje miejsce, lecz zignorowałam to. Wszystko mi się miesza przez brak informacji.

– Dziękuję ci, Diwisie... – wyszeptałam, a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.

– Nie masz za co, Vivian. Ja i mój brat zawsze będziemy cię chronić. Nie ważne, jaką decyzje podejmiesz my i tak cię nie opuścimy – obiecał z powagą.

Byłam mu wdzięczna za te słowa. Diwis jak i jego brat pokazują mi, że naprawdę mnie kochają. To bardzo urocze, lecz za każdym razem kiedy słyszę ich – ukryte w wypowiedziach – wyznania, zaczynam się czuć winna. O Edenie mam chociaż parę wspomnień, lecz o Diwisie? Nic, a nic. Całkowita pustka. Jestem pewna, że o tym wie, jednak mimo to, powiedział coś tak miłego. Wydawać by się mogło, że mam wokół siebie wspaniałe osoby, lecz... Dotknęłam dłonią swojej klatki piersiowej. Moje serce i rozum toczą bitwę, a każda ze stron ma inną opinię na temat zaistniałej sytuacji. Serce wierzy w słowa Edena i Diwisa, lecz instynkt mówi, że to wszystko jest fałszem. W co powinnam wierzyć? Fakt, ta sytuacja jest dziwna i bardzo podejrzana, lecz z drugiej strony te obawy mogą wynikać z tego, że nie znam swojej przeszłości. Muszę przemyśleć kwestie w zdjęciem pieczęci. Tu pojawia się kolejna dziwna sytuacja. Rozumiem, że chcą dla mnie jak najlepiej, ale nie powinni podchodzić do tego, że – może – mam zamiar zabić ich dziecko z tak dużym opanowaniem. Diwis nie wydawał się cierpieć, wręcz przeciwnie. W jego oczach zobaczyłam dziwnie iskierki. Muszę zebrać więcej informacji, to jedyny sposób by pozbyć się tych wszystkich obaw.

AskalonWhere stories live. Discover now