Rozdział 9 Kara

8.2K 682 61
                                    

  Full Metal Alchemist Brotherhood Ending 4  

Dodaje pół godziny szybciej, ponieważ chce mi się spać... 😴😴

– Askalon –

Już parę godzin temu słońce zaszło zza horyzont, a na niebie pojawił się księżyc. Mimo późnej pory nie poszedłem spać. Miałem zamiar ukarać Oxista. W chwili, kiedy zobaczyłem szyję dziewczyny w moich żyłach zapłonęła wściekłość. Ten śmieć ośmielił się położyć palec na mojej własności i srogo mi za to zapłaci. Zresztą, jak tylko Efris go zobaczy to mężczyzna ma przerąbane. Mój smok jest bardzo pamiętliwy i nie popuści nikomu kto skrzywdzi naszą Feristerę. Westchnąłem, rozsiadając się na krześle. To zaprawdę nieprawdopodobne, że ktokolwiek zaczął coś dla mnie znaczyć. Może i Vivian jest siostrą tego zdrajcy, jednak od teraz jej życie stało się głównym powodem mojej egzystencji. To głupie, że od zwykłej kobiety ma zależeć tak wiele, ale dużo już razy udowodniono mi, że los potrafi być nieprzewidywalny. Ciekawi mnie tylko, dlaczego to właśnie ona została ze mną powiązana? Ech... Westchnąłem. Wszystko się teraz skomplikowało, ale to tylko sprawiło, że cała ta sytuacja stała się jeszcze bardziej zabawna. Yiner został przyparty do muru – nie może zabić mnie ani Efrisa, ponieważ odbije się to na jego ukochanej siostrze. Spojrzałem na gwieździste niebo. W obecnej chwili czuję względem niej tylko troskę i chęć ochrony, lecz wiem, że z czasem obudzą się we mnie uczucia takie jak miłość. Z Verianem było podobnie, tyle, że on od razu zaczął adorować swoją ukochaną. Ja jednak nie mam zamiaru śpiewać jej pod oknem ballad. Jestem królem i nie wypada bym zachowywał się w ten sposób, a po drugie nie czuję potrzeby, by tak się zachowywać. To tylko głupi zabieg, mający na celu zapewnieniu kobiety o uczuciach mężczyzny. Według mnie to zbyteczne, bowiem o swojej miłości nie mówi się głośno i nie pokazuje się jej całemu światu. To uczucie – moim zdaniem – powinno pozostać między tą dwójką. Pokręciłem rozbawiony głową. Jeśli moja przeznaczona liczy na takie gesty z mojej strony to się przeliczy – choć ze względu na etykietę będę musiał ogłosić nasze zaręczyny.

– Panie, wszystko zostało już przygotowane – oznajmił Verian, wchodząc do pomieszczenia.

Spojrzałem na niego spod byka.

– Puka się – syknąłem. Nienawidziłem jak ktoś wchodzi nieproszony.

Verian skłonił się.

– Wybacz, królu. Nie chciałem cię urazić, lecz obawiałem się, że może to zbudzić panienkę.

Chłopak miał rację. Ściany pokoju są tak cienkie, że będąc nawet sto metrów stąd, służba zapewne słyszy naszą rozmowę. Na szczęście już pojutrze rano wrócimy w zamku i nie będę musiał się przejmować tym, że ktoś podsłuchuje.

– Nie wracajmy do tego... – mruknąłem, wstając. – Nim wyjdziemy, chciałbym byś zobaczył, co robi panienka – oznajmiłem, narzucając swój płaszcz.

Jeździec spojrzał na mnie z dziwnym uśmiechem.

– Dlaczego sam tego nie zrobisz, przyjacielu? – zapytał z ciekawością.

Posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie. Nie ma potrzeby bym tam szedł. Jeszcze ją obudzę i zapyta się mnie gdzie idę. I co ja jej wtedy powiem? A no wiesz, zamierzam skatować Oxista za to, co ci zrobił! – ta, na pewno ucieszyła by ją na odpowiedź.

– Nie muszę ci się tłumaczyć! – oznajmiłem szorstko. – Idź wypełnić mój rozkaz – poleciłem chłodno.

westchnął, kręcąc głową.

AskalonWhere stories live. Discover now