Rozdział 1 Kłótnia rodzeństwa

12K 938 131
                                    

  Halsey - Castle (The Huntsman: Winter's War Version)  

Na podstawie ilości gwiazdek w powieściach i ich częściach, wyszło, że to właśnie ta opowieść ma być publikowana szybciej. =) Teraz już tylko trzeba zakończyć Pokochasz mnie, albo Bezwarunkową miłość i Asakoln będzie publikowany regularnie!

(Już tłumacze. Askalon ma 53  gwiazdki i jedną część. Natomiast Legenda Eteridów ma dwie części i 92 gwiazdki, co daje nam 46 gwiazdek na jeden rozdział. Na tej podstawie wygrał Askalon.)

— Vivian —

Przyjrzałam się swojej chustce i uśmiechnęłam się. Nareszcie skończyłam! — pomyślałam radośnie, odkładając biały materiał na szafkę obok.

Podeszłam do okna i otworzyłam je. Prawie, że natychmiast wiatr potargał moje blond włosy. Zaśmiałam się, zakładając ich niesforny kosmyk za ucho. Wychyliłam się odrobinę — mocno trzymając się parapetu.

Zachwycona westchnęłam. Na dworze jest tak pięknie... Słońce świeci, ptaszki śpiewają, a w powietrzu czuć zapach świeżo upieczonych ciast. Ech... Mam wrażenie, że cały świat się śmieję. Mężczyźni, którzy z wielkim zapałem przenosząc drewniane skrzynie w wyznaczane przez kobiety miejsca. Dzieci ozdabiające płot za pomocą różnokolorowych kwiatów, nastolatkowe pomagający swoim rodzicom. Oparłam łokcie o drewniany parapet i uśmiechnęłam się. Przygotowania do jutrzejszego święta idą pełną parą, ale co się dziwić! Sam król ma się przecież zjawić! I nie tylko on. Podobno w Mistirze —miasto, w którym mieszkam — ma się pojawić cała dwunastka smoczych jeźdźców! Nie mogę się już doczekać, aż ich zobaczę!

Nagle usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Mimowolnie wyprostowałam się i obróciłam w kierunku wyjścia z pokoju. Na początku myślałam, że to matka, lecz widząc swojego brata odetchnęłam z ulgą.

Moja rodzicielka jest ciężko chora i nie może się przemęczać. Martwię się o nią. Głos wewnątrz mi mówi, że pozostało jej bardzo niewiele życia. Chciałam pozbyć się swoich obaw i zapytałam o to ojca, jednak powiedział, że nie powinnam interesować się rzeczami tego typu. Irytuję mnie to, że moi rodzice dalej traktują mnie jak dziecko. Mam już dwadzieścia dwa lata i wiem, że śmierć czeka każdego, więc dlaczego oni nie chcąc mi nic powiedzieć?

— Ej! — Yiner machał mi dłonią przed twarzą, chcąc bym na niego spojrzała. Nie zwracałam jednak na niego uwagi. Cały czas myślałam o stanie zdrowia swojej matki. — Vivian, ocknij się! — krzyknął chwytając mnie za ramie.

Zamrugałam wyrywając się z transu. Uniosłam wzrok i spojrzałam wprost w oczy swojego brata.

— Wybacz, — szepnęłam po chwili — zawiesiłam się.

Yiner westchnął, przyciągając mnie do swojego ciała.

— Co cię martwi młoda? — zapytał. Już miałam powiedzieć, że to nic, lecz on wyprzedził mnie. — Nawet nie próbuj mówić, że nic. Nie uwierzę ci.

Uśmiechnęłam się, mocniej wtulając się w jego tors. Ech... Mój starszy, kochany brat tak dobrze mnie zna, że zawsze wie, kiedy kłamie.

— Wiem, zbyt dobrze mnie znasz... — wyszeptałam, przytulając go. — Martwię się o matkę — oznajmiłam cicho. Poczułam jak mięśnie chłopaka się spięły.

— Vivian, wiem, że chcesz wiedzieć, co z nią, ale wraz z ojcem postanowiliśmy cię nie martwić — oświadczył z troską.

Zacisnęłam dłonie w pięści. Znowu to samo!

AskalonWhere stories live. Discover now