Rozdział 86 Jesteś zerem!

2.6K 293 42
                                    

Kingdom Opening 720p HD

I mamy kolejny! Zapraszam do e-booka z Eragona, który pojawił się na profilu @Kesurion

– Vivian –

Kelpie psioczył coś pod nosem. Nie byłam wstanie rozróżnić wszystkich jego słów. Moją całą uwagę skierowałam ku siedzącemu na ziemi Yosamowi. Brat Kelpiego cały czas uśmiechał się, eksponując swoje białe zęby. Na pierwszy rzut oka wydawać, by się mogło, że jest to radosny uśmiech, lecz po głębszym przyjrzeniu się można było dostrzec kpinę w jego oczach. Yosama bawiło moje nieszczęście. Zacisnęłam dłonie w pięści.

– Dlaczego tu jesteś? – zadałam mu całkiem niewinne pytanie i nigdy nie spodziewałabym się, że otrzymam od niego taką odpowiedź. Czerwonowłosy skierował w moją stronę ognisty miecz, który został mi przyłożony do szyi. Ma zamiar mnie zabić? Kelpie od razu się wyprostował. Widziałam nawet, że chce użyć swojej mocy, lecz nic się nie stało. Jedynym dowodem na jego starania były świecące znaki na bransoletkach. Ograniczenia jakie założył mu Yiner pozwalały mu używać niewielkiej części swoich mocy. Wyjątkiem były sytuacje, kiedy moje życie było w niebezpieczeństwie. Nie rozumiem, więc dlaczego dalej go ograniczają. Czy nie powinien być wstanie użyć swoich zdolności? A może muszę zostać ranna, by to się udało?

– Gdybym tylko mógł, to pozbawiłbym cię życia – szepnął, przekrzywiając głowę.

Miecz rozpłynął się, a Nefis opadł na materac obok mnie. Chciał dotknąć mojego policzka, lecz Kelpie odepchnął jego dłoń. To takie dziwne... Miałam wrażenie, że całe moje ciało zostało zamrożone. Yosam sapnął.

– Braciszku, czy byłbyś tak miły i przestał mi przeszkadzać? – spytał z udawaną uprzejmością. W jego głosie pobrzmiewała jednak groźba.

Zaczęłam obawiać się, że Yosam zaatakuje Kelpiego. Chociaż Yiner poniósłby wtedy szkody. Obiecał mi przecież, że ani on, ani nikt mu podległy nie skrzywdzi Nefisa.

– Kelpie jest pod ochroną. Jeśli go zranisz...

– Tak, wiem! – krzyknął, unosząc się. Spojrzał mi w oczy, po czym dotknął mojego czoła. – Boisz się mnie?

Przełknęłam gulę, która pojawiła się w moim gardle. Czy mój strach jest aż tak wyczuwalny? Przecież mój ton i zachowanie na to nie wskazują.

– Yosam, natychmiast przestań! Nie wolno ci ingerować w jej umysł! – przypomniał wzburzony Kelpie.

Zmarszczyłam brwi. Więc to on jest odpowiedzialny za to, co się ze mną działo podczas rozmowy z Yinerem. Oznaczać to może tylko jedno – poza władzą nad ogniem musi umieć jeszcze kontrolować ludzi. Zagryzłam wargę.

– Czy wykorzystujesz to na moim bracie? Mącisz mu w głowie?

Yosam zamrugał parę razy, po czym wybuchnął śmiechem. Tarzał się w powietrzu, trzymając za brzuch. Znów gra czy też jest to jego prawdziwy śmiech? Złapałam Kelpiego za dłoń. Ten drobny gest dodał mi otuchy. Czułam się pewniej. Wiedziałam, że chłopiec zawsze znajdzie wyjście z trudnej sytuacji – rozmowa z jego bratem należała właśnie do czegoś takiego.

– Jesteś zabawna! Ale jeśli tego chcesz to ci powiem. Twój brat posiada silny umysł, na dodatek nie jest w pełni człowiekiem. Kontrolowanie go jest dla mnie czymś nieosiągalnym – szeptał, a jego oczy migotały. Widziałam na jego twarzy podziw. – Mój pan... Służę mu, ponieważ widzę w nim siebie. Posiada to, co ja kiedyś posiadałem.

– Posiadałeś? – powtórzyłam. – Dlaczego...?

– Nie wolno o tym mówić! – krzyknął Kelpie. Na jego twarzy malował się strach i wstyd. Te uczucia były czymś czego nigdy jeszcze nie widziałam u Kelpiego. Dlaczego się boi?

Yosam zaśmiał się, unikając małej kulki powietrza.

– Braciszku, ucisz się – poprosił, machając dłonią.

Widziałam tylko jak Kelpie otwiera usta, lecz żaden dźwięk ich nie opuścił. Yosam pozbawił go głosu. Zacisnęłam zęby.

– Od razu lepiej, nie sądzisz? – spytał, po czym stworzył sobie małą płomienną poduchę i się na niej położył. – Widzisz, ja i moje rodzeństwo byliśmy kiedyś ludźmi. Tak jak w przypadku Emie, zostaliśmy przeklęci, chociaż miała to być tylko przestroga – oznajmił.

Kelpie, Arin i Yosam byli kiedyś ludźmi – to jedno zdanie dźwięczało mi w głowie. To... niesamowite! Ale i jednocześnie przerażające. Zostali przeklęci, tak samo jak przodkowie Nisarii.

– Pochodziliśmy z ludu, który obecnie nazywacie Zapomnianymi. Byliśmy posłańcami bogów i dalej nimi jesteśmy. Jedyne, co się zmieniło to nasza forma. Liczymy sobie miliardy lat i strzeżemy najpotężniejszej z broni... – mówił z trwogą w głosie. – Nienawidzę twojego męża, lecz to nie tylko dlatego, że jest przeciwnikiem mojego pana. Nie... Powód sięga o wiele dalej. Jego przodek doniósł Pesterowi o czymś, co było zwykłą pomyłką. Rozmowa, która nie miała żadnego większego sensu, skazała nas na życie wieczne i nasze obecne formy. Ten człowiek...! Przez zwykłe bzdury, Pester zwątpił w lojalność naszej czwórki i dał nam przestrogę, zmieniając nas. Staliśmy się Nefisami, istotami, których obowiązkiem było chronić pradawny miecz i osobę, którą wskażę Wybrana. I tak w kółko, i w kółko.

Przodek Askalona skazał ich na bycie Nefisami, lecz dlaczego Yosam powiedział, że jest ich czwórka? Przecież istnieją tylko trzy fragmenty!

– Czwórka? – spytałam.

Jego oczy zabłysły niebezpiecznym blaskiem.

– Tak, była jeszcze Nemi, ulubienica Pestera i Eristery. Bogowie traktowali ją jak córkę i tylko ona otrzymała od niech taryfę ulgową. Fakt, zmienili ją w Nefisa, lecz nie odebrali wolności. Nie była powiązana z mieczem tak jak my. Była pierwszą Wybraną, a także młodszą bliźniaczką Kelpiego.

Wiatr się zerwał, a oznaczenia na bransoletach niebieskowłosego, zalśniły szkarłatem. Kelpie był na skrajach wytrzymałości. W każdym momencie, mógł się rzucić na swojego brata. Jego moc nawet teraz reprezentowała potęgę, lecz czułam, że Yosdam jest od niego silniejszy.

– Zabiłeś ją! Zabiłeś naszą siostrę! – krzyknął, odzyskując głos.

Yosam wzruszył ramionami.

– Tak, zabiłem ją – potwierdził skrzywiony. – Nie rozumiałem, dlaczego jest traktowana inaczej. Dlaczego to jej mieliśmy strzec, a nie kogoś innego! Była naszą siostrą! Powinna być traktowana tak jak my! – wrzeszczał, a temperatura w pomieszczeniu wzrosła. – Nemi, była najmłodsza i zarazem najsłabsza. Władał wodą. Jej włosy były białe niczym ogon Kelpiego. Za to ogon był taki jak włosy jej bliźniaka. Bez niczego można było powiedzieć, że była piękna. Ja w odróżnieniu od swojego rodzeństwa cały czas czułem do niej urazę, aż pewnego dnia nie wytrzymałem; zabiłem ją. – Westchnął, unosząc dłoń do góry. – Ach... Nawet nie wiesz jak cudowne było to uczucie ulgi. – Nagle spoważniał. – Jednak Arin i Kelpie nie podzielali mojej radości. Byli wściekli, a w ich sercach pojawił się ból. To wydarzenie wymazało z nas resztki człowieczeństwa... Przynajmniej ze mnie i Kelpiego – wyszeptał, a moja dłoń spotkała się z policzkiem Nefisa.

Czas zdawał się zwolnić. Nie mogłam go dłużej słuchać. Opowiadać o zabójstwie własnej siostry z takim spokojem?!

– Nie masz honoru! I nigdy, ale to nigdy nie mów, że jesteś podobny do mojego brata! – krzyknęłam. – Yiner jest inny, on poświęcił się dla swojej siostry, a nie ją zabił! Jesteś nikim, nie masz prawa patrzeć na swoje rodzeństwo z góry, kiedy sam jesteś zwykłym zerem!

Nie panowałam nad sobą. Wyobrażający sobie, co musiał czuć Kelpie i Arin coraz bardziej zaczynałam się brzydzić Yosamem. Zabił siostrę w imię zazdrości... Zbrodnie Yinera też nie są dobre, lecz je można wytłumaczyć brakiem duszy, a to co zrobił Nefis nie ma żadnego usprawiedliwienia!

CDN

Następny w czwartek :)

(Data opublikowania tego rozdziału: 28.11.17r)

AskalonWhere stories live. Discover now