Rozdział 64 Strzeżcie się tego, któremu poprzysiągł wierność

3.4K 375 34
                                    

– Vivian –

– Cieszę się, że nie jesteś na mnie zły... – wyszeptałam, wprost do jego ust.

Poczułam delikatny dotyk na policzku. Wtuliłam się w jego dłoń, chcąc by kontakt naszych ciał trwał jak najdłużej. Mimo, że widzę go już od jakiegoś czasu, moja potrzeba patrzenia na niego, wciąż nie została zaspokojona. Więź Feristery i jeźdźca jest naprawdę dziwna. Nagle przypomniałam sobie o pewnym jaszczurze, którego przed porwaniem traktowałam jak małe dziecko. Oddaliłam się od Askalona i popatrzyłam wprost w jego oczy. Tęczówki mężczyzny błyszczały dziwnymi iskierkami, których nigdy wcześniej u niego nie dostrzegłam. Uśmiechnęłam się. Jestem dumna z tego, że ten widok zarezerwowany jest tylko dla mnie. Przegryzłam wargę. Mąż daje mi coś tak wyjątkowego, a ja? Co mu takiego daję? Problemy? – to zapewne, lecz chciałabym, by i on otrzymywał ode mnie coś niezwykłego. Chcę się nim opiekować, ale i jednocześnie nie pozwolić na to, by zdobył nade mną pełnię władzy. Będę musiała o tym pomyśleć i po tym jak wrócę, dać mu coś niezwykłego.

– Jak z Efrisem? Tęskni za mną? – spytałam, chcąc odgonić swoje myśli od sprawy prezentu.

Król zmarszczył brwi, a jego usta się zacisnęły. Wyglądał jakby był na coś zły, lecz czy to możliwe, że ja byłam tego powodem? Przecież było to tylko zwykłe, niewinne pytanie!

– Dlaczego o niego pytasz? Przecież to tylko zwykły jaszczur – przypomniał z nutą zirytowania w głosie.

Przez moment wpatrywałam się w niego zaskoczona, lecz po chwili zaczęłam chichotać z zachowania czarnowłosego. On jest zazdrosny o smoka? Czy to w ogóle możliwe? Jeju! Samo myślenie o tym wydaje się być śmieszne. Mój śmiech stawał się coraz to głośniejszy, a z ust Askalona uciekła wiązanka przekleństw.

– Z czego się śmiejesz, Vivian? – fuknął, a ja położyłam dłonie na jego policzkach.

– Nie bądź zazdrosny o własnego wierzchowca – poprosiłam. – Zarówno on jak i ty jesteście dla mnie cenni i nie chcę was stracić. Musisz mnie rozumieć, przecież sam powinieneś czuć to samo – przypomniałam, widząc grymas na jego twarzy.

– Z Efrisem wszystko w porządku, lecz widać, że się martwi. Wydaję mi się, że za tobą tęskni Vivian – oznajmił niechętnie, po czym nagle spoważniał. – Odnalazłem Pierwszego Strażnika, jednak wraz z tym dowiedziałem się czegoś jeszcze.

Spięłam się cała. A więc wszystko idzie do przodu... Niedługo miecz stanie się kompletny, a Askalon zostanie jego władcą.

– Nie podoba mi się ten pomysł, Vivian! – zawołał jakiś głos z boku.

Zarówno ja jak i Askalon, odwróciliśmy się w jego stronę. Mężczyzna położył dłoń na rękojeści swego ostrza, a ja odetchnęłam z ulgą. Postawiłam krok w stronę Kelpiego. Ciekawe, co on tu robi? Mąż złapał mnie za nadgarstek, zatrzymując.

– Puść mnie – zażądałam, lecz się nie poruszył. Zamrugałam parę razy. On mnie ignoruję. Zacisnęłam usta w wąską kreskę. Jak ja bym chciała pokazać mu, że nie jestem jego własnością.

– Kim jesteś? – spytał, nie pozwalając się mi poruszyć.

Przeklęłam w myślach, jego władczość. Kątem oka dostrzegłam, że Nefis trzęsie się ze złości. Oho! Zapowiada się niesamowicie zażarta kłótnia. Ech... Pokręciłam głową. Trafił swój na swojego.

– Odsuń się od niej, człowieku! – rozkazał niebieskowłosy, posysając Askalonowi najbardziej mordercze spojrzenie, na jakie było go stać.

Przeszły mnie dreszcze. Nawet podczas kłótni z Paitem nie patrzył na niego w taki sposób. Spojrzałam na Czarnego Jeźdźca, widząc, że i on jest żądny krwi. Jak ja mam zapobiec tej wojnie?!

– Kim jesteś, głupia kreaturo, by mi rozkazywać?! – fuknął, a wraz z końcem jego słów zerwał się wiatr.

Kelpie zaciskał dłonie w pięści. Delikatnie przechylił głowę, a chwilę później poczułam dziwny chłód. Odruchowo zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam, stałam już obok Nefisa.

– Nazywam się Kelpie, lecz dla buraków twojego pokroju jestem PANEM Kelpie! – syknął, akcentując to jedno słowo.

W oczach króla pojawił się niebezpieczny błysk, a po chwili w stronę Nefisa zaczęły lecieć płomienne strzały. Chciałam podbiec do Askalona i zrobić coś, by się uspokoił, lecz moje nogi wzrosły w podłożę. Z przerażeniem, obserwowałam jak ogień, pędzi ku chłopcu. W momencie, kiedy strzały miał się z nim zetknąć, Kelpie zmienił ich kierunek. Pocisk Askalona zaczął zmierzać w jego kierunku. Coś ścisnęło mi serce. Nie wiedziałam, czy podczas snu tego typu można naprawdę zginąć i to sprawiało, że byłam jeszcze bardziej przerażona. Krzyknęłam, obawiając się o życie ukochanego, lecz widząc, że otacza go bariera o zielonej barwię, odetchnęłam z ulgą. Chwilę później przed Askalonem pojawiła się dziewczyna z wyglądu przypominającego Kelpiego. Czy to możliwe, że jest ona Pierwszym Strażnikiem?

– Arin, co ty tutaj robisz? – spytał wściekły Nefis.

Żółte uszy istotki poruszyły się, a na twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech.

– Braciszku, – zaczęła cicho – dlaczego chcesz zranić, tego mężczyznę? Przecież on chce chronić Wybraną, a nie ją skrzywdzić! – przypomniałam stanowczo. A więc miałam rację. To siostra towarzyszącego mi chłopca.

Kelpie wzruszył ramionami, prychając.

– Skąd wiesz, jakie ma plany wobec niej? Mogłem go tu zabić i... – nim skończył, ziemia spod jego nóg uderzyła go. Spadł na ziemię, a ja podbiegłam do niego zmartwiona.

– Kelpie, wszystko w porządku? – spytałam, potrząsając jego ramieniem. Nagle poczułam na ramieniu czyjś dotyk. Odwróciłam się i dostrzegłam Arin, i Askalona za nią.

– A więc to jest ten słynny Kelpie... – mruknął mężczyzna, przypatrując się chłopcu z obrzydzeniem.

– Nie martw się, – poprosiła z delikatnością w głosie – jedynie po przebudzeniu będzie go boleć głowa – wyznała, a do mnie dotarło, że rany zadane w tym świecie pojawiają się w tym rzeczywistym. Gdyby te strzały trafiły cel, to... Nie chcę nawet o tym myśleć.

Arin uklękła przy swoim bracie i posłała naszej dwójce uśmiech.

– Zabiorę go – oznajmiła, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej. – Chciałam wam tylko powiedzieć, że mój drugi brat jest o wiele bardziej nieprzewidywalny, a zarazem potężny niż nasza dwójka. Dlatego strzeżcie się tego, któremu poprzysiągł wierność – poprosiła z powagą, po czym rozpłynęła się w powietrzu.

Zapanowała cisza, a ja spuściłam głowę. Ciekawe, kto jest panem Drugiego Strażnika... A może...! Odwróciłam się w stronę męża i już chciałam go o coś zapytać, gdy nagle on sam z siebie przemówił:

– Ona mówiła o twoim bracie, Vivian. To on jest...

Położyłam palec na jego ustach. Mogłam się tego spodziewać... Los zawsze łączy naszą dwójkę ze sobą, nie ważne czego dotyczyłoby to połączenie.

– Naucz mnie walczyć, mój królu. Chcę być wstanie bronić siebie i bliskie mi osoby.

Z zbójnikiem miałam szczęście, lecz to może się więcej nie powtórzyć i muszę nauczyć się bronić. To jedyne wyjście, by w całości wrócić do Edgerii.

CDN

I lecimy z kolejnym. Co sądzicie? Przepraszam za błędy i jeśli jakieś zauważycie nie bójcie się mnie o nich powiadomić ;) Kolejny w czwartek.

(Data opublikowania tego rozdziału: 24.10.17r)

AskalonWhere stories live. Discover now