Rozdział 85 Historie romantyczne

2.7K 316 48
                                    

I to koniec :D Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. Ogólnie dodalam 6 rozdziałów xD Niedobra ja.

– Askalon –

Nie wiedziałem, czy mam się śmiać czy też płakać. Porównywać zwykłe życie do opowieści? Nonsens, ale... Zacisnąłem szczękę. Znałem jeszcze jedną osobę, która to robiła. Moja własna matka... Kochała historię o miłości, która zawsze zwyciężała. Pamiętam jak jednego wieczoru przeczytała mi trzysta stron jednej ze swoich ulubionych opowieści.

Ojciec patrzył karcąco na roześmianą twarz matki, której oczy wręcz promieniowały rozbawieniem. Z ekscytacją czekałem na to, co powie król.

– Naiso, Askalon jest chłopcem, a nie dziewczynką – powiedział, a kobieta wzruszyła ramionami. Zdawała się być wzburzona słowami swojego męża.

– Drogi Awerze, pragnę ci przypomnieć, że każdy powinien być romantykiem, a już w szczególności mój syn. – Prychnęła. – Jeśli nie ja będę dbać o jego wrażliwość, to wyrośnie z jego jakiś tyran albo ważniak!

Ojciec westchnął, chcąc przytulić małżonkę. Kobieta jednak dźgnęła go palcem w pierś.

– Nie zbliżaj się do mnie! – rozkazała, mordując go spojrzeniem. – Przyznaj mi rację, że Askalon potrzebuje historii romantycznych to może ci wybaczę, mój królu – rzekła prowokacyjnie.

Przechyliłem głowę w bok, przyglądając się rozmowie rodziców. To dziwne... Matka grozi ojcu, władcy. Czy coś takiego jest dozwolone? Przecież króla trzeba szanować i darzyć niezachwianym szacunkiem. Królowa nie powinna mówić do męża takim tonem.

– Mamo, dlaczego straszyć ojca? Czyżbyś już go nie kochała? – moje pytanie zawisło w powietrzu, a dwie pary oczu wpatrywały się we mnie zaskoczone. Pierwsza z tego dziwnego transu obudziła się mama, wybuchając śmiechem. Naisa zakryła usta, chichocząc.

– To nie tak drogie dziecko. Dalej kocham twojego ojca i wątpię, by kiedykolwiek się to zmieniło. Po prostu zakochani nie mogą się ciągle zgadzać. Wierzę, że mówiła ci już o tym – wyznała, przytulając mnie do siebie. – Jesteś moim kochanym synkiem. Jedynym dzieckiem i osobą, dla której byłabym gotowa zrobić wszystko. – Pocałowała mnie w czubek głowy, po czym spojrzała w oczy. Pierwszy raz widziałem, by była aż tak poważna. – Chcę ci przekazać coś więcej niż twój ojciec. Królowie zawsze stawiają na pierwszym miejscu swoje królestwa. Nie twierdzę, że to źle, ale czy można być władcą dbającym o szczęście innych, kiedy samemu się jest nieszczęśliwym?

Właśnie. Czy mogę podejmować decyzję, od których zależeć będzie los moich poddanych, gdy sam nie jestem szczęśliwy? Moja matka znałabym odpowiedź, ale niestety umarła. Teraz po upływie tych lat zaczynam rozumieć, co miała wtedy na myśli. Jednak te wspomnienia nie pomogą mi w obecnej sytuacji. Czyn Vivian nie może być porównany do odwagi bohaterów z historii matki.

– Mylisz się! – krzyknęła Arin. – Twoja matka pragnęła ci przekazać przez książki coś czego najwyraźniej nie odnalazłeś. Nie ma jednak czasu, by pozwolić ci na samodzielne tego odszukanie. Poprzednia królowa przez książki starała ci się pokazać, że miłość potrafi zmotywować człowieka, dać mu siłę, ale i jednocześnie go zniszczyć. Wiesz dlaczego Rioserialla i Edel nie mogli być razem?

Zmarszczyłem brwi. Co ma ta stara baśń do mojej sytuacji? Młoda Emie zakochuje się w człowieku i postanawia porzucić dla niego swoją rodzinę. Edgerczyk natomiast rezygnuje z swojej obecnej narzeczonej. Szczęście tej pary nie trwa jednak długo, już kilka dni później atakują ich bandyci. Emie użyła swoich zdolności i za sprawą swego śpiewu zmusiła zbójców do wybicia się nawzajem. Edel nie wiedział o nadprzyrodzonych mocach ukochanej, a kiedy się o nich dowiedział, porzucił ją. Wrócił do rodziny i ponownie oświadczył się kobiecie, która miała zostać wcześniej jego żoną. Rioserialla zrozpaczona czynem ukochanego rzuciła się do oceanu, chcąc na wieki pozostać w jego odmętach. Podobno z czasem tamtejsze powietrze i atmosfera zmieniły ją. Stała się potworem, który według baśni po dziś dzień strzeże wybrzeża Edgerii.

– Nie, choć po głębszym zastanowieniu uznaję, że przez to, iż Emie ukryła przed nim prawdę – odpowiedziałem na spokojnie, odwracając się do niej.

Arin westchnęła, kręcąc głową.

– Częściowo masz rację, lecz zadaj sobie jedyną pytanie. Dlaczego Rioserialla nie powiedziała Edelowi prawdy?

Spojrzałem na sufit. Nie wiedziałem. Skąd mógłbym znać jej powody? Może się sobą brzydziła? Ech! Co mnie interesują problemy miłosne jakiś tam istot?!

– Widzę, że dalej tego nie dostrzegasz... – szepnęła wściekła. – Masz wielką wiedzę, królu, lecz jeśli chodzi o to co sam czujesz, jesteś głupcem. – Zacisnąłem dłonie w pięści. – Nie możesz pojąc tego, że powodem ich rozstania był brak zaufania Rioserially do Edela! Kochała go, lecz nie ufała. Z tobą jest tak samo. Vivian ci ufa, lecz ty jej nie. Twoja matka najwyraźniej zmarła zbyt wcześnie, by przekazać ci tę wiedzę, królu.

Nigdy wcześniej aż tak mocno nie marzyłem o tym, by zamordować kogokolwiek. Musiałem się jednak powstrzymać. Zresztą, człowiek nie jest wstanie zabić Nefisa. Te istoty są nieśmiertelne i chronią je moce, które zamieszkują ten świat od samego początku ich istnienia.

– Zaufanie... To coś w pełni ulotnego. Moja matka została zabita, a osoba, której udała przyczyniła się do tego. Jaki więc jest sens ufać komukolwiek? – spytałem nie widząc sensu w tym całym "zaufaniu".

Twarz dziewczyny zaczerwieniła się, a w oczach pojawił się gniew, o który nigdy bym jej nawet nie posądził. Ta furia jest dość interesująca.

– Jesteś głupi! – zawołała, a hańbiące mnie słowo odbiło się echem po całym pomieszczeniu. – Czy ty ją w ogóle kochasz?! Wiesz czym jest miłość?! – krzyczała. Więc nawet istota o tak niewinnym i nieśmiałym usposobieniu potrafiła być wściekła i czuć rządzie mordu? Hym... Ciekawe.

Zbliżyłem się do niej nieznacznie, po czym złapałem za małą rączkę. W jej oczach zamigotało zdziwienie, lecz szybko zniknęło – zastąpione przez wściekłość. Pociągnąłem Arin bliżej do siebie. Jej twarz znajdowała się niecałe dziesięć centymetrów ode mnie.

– Posłuchaj mnie – rozkazałem. – Moja miłość do Vivian jest prawdziwa i jestem tego wręcz pewien. Kocham ją i...

Prychnęła, przerywając mi. Skrzywiłem się.

– Miłość to też zaufanie. Jeśli chcesz... Nie, jeśli sądzisz, że ją kochasz to wierz w jej miłość. Ufaj jej bardziej i zrób wszystko byle ją odzyskać – oznajmiła.

Czy ja będę wstanie jej zaufać? Miłość to też zaufanie. Nie rozumiem tego jeszcze dokładnie, a ta niewiedza mnie irytuje. Oddaliłem się od Arin i spojrzałem na mapę. Czy właśnie to chciałaś mi powiedzieć matko? Skąd czerpałaś powody, by się uśmiechać? Ojciec cię porzucił, więc dlaczego dalej to kochałaś? Nawet w czasie tortur nie powiedziała niczego, co mogłoby zaszkodzić ojcu. Twoja miłość skończyła się tragicznie. Moja też ma? Nie. Nie mam zamiaru się poddawać. Arin powiedziała coś w czym, w pełni się z nią zgadzam. Muszę ją odzyskać.

CDN

(Data opublikowania tego rozdziału: 26.11.17r)

AskalonWhere stories live. Discover now