Rozdział 89 Matka Askalona została zdradzona

2.3K 263 46
                                    

Zacznijmy nasz maraton! :') Od razu mówię, że będzie 5 rozdziałów łącznie z tym!

– Vivian –

– Z przyjemnością, braciszku... – wyszeptałam, podając mu dłoń.

Powoli podniosłam się, po czym ruszyłam za nim. Kelpie wrócił do naszyjnika, posysając mi krzywy uśmiech. Życzył mi powodzenia, lecz nie potrzebowałam tego. Współczucie tylko bardziej mnie raniło. Mimo wszystko, będę musiała zabić... Nie, teraz nie czas na to. Zresztą, Yiner będzie ze mną już do końca.

Szliśmy przez najróżniejsze korytarze. Byliśmy pod ziemią. Mówiąc szczerze nigdy bym nie przypuszczała, że Yiner zrobił swoją siedzibę główną w takim miejscu jak cmentarz królów. Na dodatek na cały teren nałożone było zaklęcie, które ukrywało buntowników przed wzrokiem niepowołanych osób. Yosam jest naprawdę niesamowity. Promienie słoneczne padły na moją twarz po raz pierwszy od kilku dni. Delikatnie pieściły moją skórę. Uśmiechnęłam się. Słońce wstaje co dnia, lecz czy jest szczęśliwe? Zostało przecież skazane na samotność rozdzielono je z jej ukochanym księżycem. Ciekawi mnie, co takiego czuję, wiedząc, że może się z nim spotkać tylko raz na jakiś czas?

– Jesteś szczęśliwa – rzekł Yiner. Poruszyłam się zaniepokojona. Cholera! Dałam się ponieść emocją, teraz trzeba, coś wymyślić.

– Tak – przyznałam szczerze. Muszę z uwagą ważyć swoje kolejne słowa. – Mam wrażenie, że to pierwszy raz od dawna, kiedy mogę spędzić z tobą normalnie czas – oznajmiłam. Powiedziałam to szczerze. Gdybym tylko jeszcze dopowiedziała, że to ostatni takli raz, wtedy wyznałabym mu całą prawdę.

Yiner pogłaskał mnie po policzku.

– Cieszy mnie to, choć nie wiem, czy powinno.

Zmarszczyłam brwi. O czym on mówi? Czyżby Yosam mu coś powiedział? Nie, to przecież nie możliwe, prawda? Zagryzłam wargę. Jeśli chodzi o tego Nefisa to niczego nie można być pewien. Ten mały zabił własną siostrę, więc skąd mogę mieć pewność, że ta jego przysięga wierności nie była żartem?

~ Yosam jest wierny. Nie obchodzi go rodzina, lecz dla osób, którym służy jest całkiem inny. Zrobi wszystko dla swojego pana ~ wyjaśnił Kelpie.

Jednak jego zapewnienia nic nie rozwiązywały. Yosam powiedział przecież, że swoją służbę rozpocznie dopiero po śmierci ciała mojego brata. Mógł mu powiedzieć.

~ Nie zrobiłby tego. Mogłaś nie zrozumieć, lecz obiecał ci dyskrecje, a mój brat dotrzymuje danego słowa ~ dodał. Uwierzę Kelpiemu. Wiem, że mogą mu ufać.

Yiner chwycił mnie za dłoń i gwałtownie pociągnął za sobą. Prowadził mnie przez różne namioty. Mijaliśmy niezliczoną ilość różnych ludzi. Jedni patrzyli na mojego brata jak w obrazek, a reszta posyłała mu ukradkowe spojrzenia. Widziałam w ich oczach miłość. Mam zamiar odebrać im osobę, za którą podążają, lecz jakoś to mnie nie boli. Po raz kolejny myślę jak egoistka. Najprawdopodobniej wszy czy zostaną wyłapani przez wojska i zabici, a ja nawet tym się nie przejmuję. Chociaż z drugiej strony śmieć może być dla nich zbawieniem. Może to złe, lecz czy woleliby oni żyć poniżani i zmuszani do ciągłych prac? Zapewne nie. Oczywiście jeśli któryś z buntowników ma dziecko, będę choćby błagać Askalona o zapewnienie maleństwu dobrego życia. Wiem, że zapewne będą czuć żal do jego wysokości, lecz ufam, że z czasem zrozumieją. Może nawet nigdy nie dowiedzą się o całym buncie? Gdyby wszystko odeszło w zapomnienie...

– Siostro, wiesz przed czyim grobem stoimy? – spytał Yiner, wyrywając mnie z zamyślenia.

Uniosłam nieznacznie głowę i rozejrzałam się. Na kamiennej płycie widniał złoty napis: Niech bogowie mają w opiece naszą wspaniałą królową! Naisa Webrides, ostatnia z rodu Mache. Ta kobieta... Pamiętam, że tak na imię miała matka mojego męża. Na dodatek ten ród. Mache było kiedyś rodziną, której członkowie podsiadali niezwykłą zdolność odporności na magię. Najprawdopodobniej to po niej Askalon odwiedził swoje zdolności magiczne.

– Matki Askalona? – spytałam, a Yiner skinął głową.

– Tak, wiesz, że zabili ją buntownicy?

Spojrzałam na niego jak na idiotę. Przecież ta informacja była czymś zupełnie pospolitym. Każdym o tym wiedział.

– Oczywiście, nie umniejszaj mojej wiedzy – burknęłam, a on zaśmiał się.

– Już nie będę – mruknął. – O tym zapewne nie wiedziałaś, ale królowa nie musiała umierać. Wystarczyłoby gdyby jej mąż chciał ją uratować.

– Co? – wymsknęło się mi. Dlaczego poprzedni król zostawił swoją wybrankę na pastwę losu?

– Kiedy się dowiedziałem też byłem zdziwiony. Jednak poznawszy jego powody, zacząłem nim gardzić. Ojciec mojego szwagra wybrał spokój niż miłość. Ach... Biedna królowa, została zdradzona przez człowieka, którego kochała.

Matka Askalona zginęła, a zamieszany w jej śmierć był poprzedni król? To takie... Poczułam jak po policzkach płynął mi łzy. Teraz już rozumiem dlaczego w zamku nie ma żadnego obrazu rodziców jego wysokości. W żadnej książce nie ma mowy o tej zdradzie. Dlaczego w takim momencie, moje serce postanowiło o sobie przypomnieć i zmuszać mnie do odczuwania takiego smutku?

– Ej, nie płacz. Nie chciałem cię zasmucić – oznajmił, głaszcząc mnie po ramieniu.

Starłam łzy z policzka, burcząc pod nosem, że to nic nie znaczy.

– Jesteś wrażliwa, chociaż może przez te parę nieprzyjemnych wydarzeń o tym zapomniałaś. Chodź, wracajmy – pociągnął mnie, lecz ja się nie poruszyłam choćby o centymetr.

– Dlaczego nie pochowali jej w grobowcu? Należała przecież...

– Podobno sama tego nie chciała. Było to jej ostatnie życzenie i król postanowił je uszanować – oznajmił, przerywając mi. Posłałam mu nieprzychylne spojrzenie. – Przepraszam, chciałbym z tobą o czymś porozmawiać, ale to nie odpowiednie miejsce. Chodź... – poprosił z dziwnym smutkiem w głosie. Czyżby coś się stało? Dlaczego w ogóle chciał, bym wyszła na dwór, jeśli ma zamiar już wracać? Nie rozumiem.

Już bez słowa sprzeciwu zaczęłam iść za Yinerem, mając opuszczoną głowę. Zastanawiało mnie, co obecnie robi Askalon. Czy o mnie myśli, a może jest zły? Ech...

~ Oskarżył cię o zdradę ~ rzekł Kelpie.

Chłód przeszedł przez całe moje ciało. Zdradę?

~ Co? Dlaczego?

Nefis prychnął.

~ Oferma nie mogła się pogodzić z tym, że go uratowałaś. Wmówił sobie więc, że od samego początku współpracowałaś z Yinerem. Nie martw się jednak, ja już mu przemówię do rozumu.

Uśmiechnęłam się niemrawo. Oskarżył mnie o coś takiego, kiedy ja szarpię się na tak wielkie poświęcenia. Byłam gotowa przystać na warunku własnego brata, by uratować mu życie! Czy on naprawdę tego nie dostrzega?! Pierwszy raz od bardzo dawna mam ochotę zdzielić go po twarzy i wygarnąć wszystko. W momencie takim jak ten zachowuje się jak swój ojciec. Czyżby uważał, że poświęcanie własnej żony jest czymś godnym pochwały? Niech no ja go tylko spotkam... Będzie miał piękny, czerwony ślad na policzku. Chichot Kelpiego rozbrzmiał w mojej głowie.

~ Głupi człowiek dostanie za swoje! ~ zawołał szczęśliwy.

CDN

Wyczekujcie kolejnego, zostało jeszcze 4

(Data opublikowania tego: 03.12.17r) rozdziału:

AskalonWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu