Rozdział 76 Jeśli nie posłuchasz...

2.6K 322 70
                                    

Shiki Opening 2

– Vivian –

Wpatrywałam się w dal, uśmiechając się. Ciekawe czy dziś go zobaczę? Byłam szczęśliwa i wątpiłam, by cokolwiek było wstanie popsuć mój dobry nastrój. Wreszcie płynę do domu...

~ Pamiętaj o strażnikach ~ burknął Kelpie, a ja zachichotałam.

~ Nie martw się, nie zapomnę. Już nikt nie będzie bawić się moimi wspomnieniami ~ obiecałam sam sobie.

Chłopczyk westchnął. Wyczuwałam jego niepokój. Nagłe zawroty głowy, sprawiły, że położyłam się na ziemi. Czułam się tka słabo... Zupełnie jakby w moich żyłach płynął ogień. To uczucie jest takie dziwne, niepokojące. Przecież nic takiego się nie zdarzyło, bym teraz była osłabiona.

Słabe światło rozbłysło nade mną. Uśmiechnęłam się lekko. Cieszyłabym się jeszcze bardziej gdyby był to Askalon, lecz to nie on. Jego przybycie zawsze poprzedza pojawienie się drzwi. Kelpie zawisł w powietrzu, wpatrując się w moją twarz. Zbliżył się do mnie i dotknął dłonią mojego czoła. Po ciele przeszły mnie dreszcze, a moje mięśnie rozluźniły się.

– Jesteś spięta, to powinno ci pomóc, irytująca kobieto... – burknął, po czym ułożył się na moim brzuchu.

Zachichotałam, głaszcząc Nefisa po głowie. Jego piękne, delikatne włosy były balsamem dla moich rąk. Pozwalały mi się jeszcze bardziej odprężyć. Westchnęłam, napawając się tą chwilą. Niebo w moim śnie było takie żywe, zupełnie jak włosy Kelpiego.

– Co zrobisz jeśli – przełknął ślinę, odchrząkując – bliskiej ci osobie coś się stanie? Czy... poświęcisz się dla niej?

Podniosłam się gwałtownie. O czym on... Nagle oczy zaszły mi mgłą, a ja zapłakałam czując pulsowanie z tyłu głowy. Krzyknęłam, wplątując dłonie w swoje włosy. Proszę... Nie wiem co to jest, ale niech przestanie... Łzy ciekły ciurkiem po moim policzku.

– Kelpie... – wystękałam. – Proszę, zrób z tym coś... – błagałam, łkając.

Niespodziewanie zrobiło mi się ciemno przed oczyma, a w chwili, kiedy zaczęłam coś dostrzegać, zobaczyłam swojego męża. Stałam jak sparaliżowana, wpatrując się w to jak z jego ust wydobywa się kolejna porcja krwi.

– Askalonie! – zawołałam, chcąc złapać go za dłoń. Niestety, ale moje ciało przeniknęło przez niego. Byłam tylko obserwatorem. Nie wolno mi było ingerować w to, co się działo.

Złapałam się za swoją klatkę piersiową, czując w niej niewyobrażalny ból. Jestem tak blisko niego, a nie mogę nic zrobić. Dlaczego...? Dlaczego świat tak mnie karze?

~ Siostrzyczko, już niedługo wszystko się skończy... ~ Słysząc ten głos w swojej głowie, krzyknęłam. Co on mu zrobił?

Oddychałam bardzo szybko, gdy nagle delikatnie zdzieliłam się po twarzy. A może to tylko wymysł mojej wyobraźni? W odpowiedzi usłyszałam śmiech, który przez tyle lat sprawiał, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.

~ Wszystko, co widzisz jest prawdą, a ten śmieć umrze. Chyba, że zechcesz stać się moja, wtedy może go oszczędzę... ~ szeptał, przyprawiając mnie o ból głowy.

Upadłam na kolana, płacząc. Nie... Nie! Nie chcę, widzieć jak cierpi! Askalon... Czyli to tym było to dziwne uczucie, które poczułam niedawno. Mój ukochany został otruty! W głowie pojawił mi się obraz zmasakrowanego ciała króla. Nie wiedziałam czy to prawda czy też fikcja. Liczyło się tylko to, że mój strach sięgnął zenitu.

Otworzyłam gwałtownie oczy, a z mojego gardła wydobył się krzyk. Zaczęłam się rzucać i gdyby nie moc Kelpiego zapewne uderzyłabym o drewnianą podłogę. Oddychałam bardzo szybko, rozglądając się na wszystkie strony. Wtedy zobaczyłam drewniany sufit. Jestem w swojej kajucie, a to wszystko było snem. Nie... Yiner wysłała mi wiadomość, nie wiem tylko czy prawdziwą. Skuliłam się, podciągając nogi pod głowę. Otoczyłam kolana ramionami i załkałam. Poczułam delikatny powiew wiatru, a po chwili poczułam dotyk Kelpiego na swojej skórze.

– Ci... – szeptał, głaszcząc mnie po głowie. – Ten człowiek nic ci nie zrobi. Jestem przy tobie i zrobię wszystko, by cię ochronić, cholerna... – odchrząknął. – Vivian, jesteś dla mnie ważna i nie oddam cię bez walki – wyznał, a ja pociągnęłam nosem, nie mogąc powstrzymać łez.

Dalej słyszałam śmiech Yinera i zakrwawione ciało ukochanego. To było straszne i wątpię, by w najbliższym czasie pozbyła się tego ze wspomnień. Zakaszlałam, kiedy ogon Nefisa otoczył jedną z moich dłoni.

– Poprzysiągłem cię chronić i słowa dotrzymam. Ciebie za to proszę, nie płacz. Twoje łzy smucą zarówno mnie jak i cały świat, kobieto – syknął. Starał się mnie pocieszyć i domyślałam się, jak wiele musi go to kosztować. – Wiesz... To nie oznacza zaraz... Ja... Nie... Ech! Mimo wszystko!

Zaśmiałam się cicho, unosząc trochę głowę i przypatrując się zakłopotanemu chłopcu. Wygląd atak uroczo, kiedy plącze się mu język.

– Ech! – klepnął mnie w ramię. – Widzę, że już poprawił ci się humor! – zawołał ze złością. – Za...

Drzwi do kajuty otworzyły się hukiem, a w progu stanął zdyszany Pait. Jego policzki były zaczerwienione, a spojrzenie skakało po całym pomieszczeniu.

Poczułam narastający smutek i wściekłość. On pomaga temu człowiekowi. Osobie, która... Czy ja mogę go oceniać? Każdy stoi po tej stronie, którą uważa za słuszną. Ja... Mam mętlik w głowie! Niczego nie potrafię dobrze zrozumieć, a może nie chcę? Nie wiem. Pewna jestem tylko tego, że na razie nie chcę patrzeć na Paita. Fakt, że pomaga mojemu bratu jest bolesny i przerażający. Kocham Yinera, nie mogę od tak pozbyć się uczucia, którym darzyłam go tak długo, ale i jednocześnie boję się go. Od tamtego dnia stał się... Nie, ściągnął ze swojej twarzy maskę, którą przy mnie nosił.

– Vivian, co się stało? – spytał, podchodząc do mnie.

Podskoczyłam, spinając się. Wystawiłam przed siebie dłonie.

– Nie podchodź! – krzyknęłam, w on zatrzymał się w pół kroku. – Nie chcę, byś był blisko mnie. Odejdź, proszę, ja chcę pobyć trochę sama... – ostatnie zdanie wyszeptałam, lecz byłam pewna, że mnie usłyszał.

Nastolatek zmarszczył brwi.

– Nie mam zamiaru zostawiać cię, kiedy jesteś w takim stanie. Co powiedziałby przywódca, jakby dowiedział się... – Pait został przyszpilony do drewnianej ściany, przez moc Kelpiego. Nefis patrzył na niego zirytowany.

– Dama prosiła, byś wyszedł, upierdliwy człowieku – przypomniał, sycząc każde słowo z nienawiścią. – Jeśli jej nie posłuchasz, zmuszę cię do tego – ostrzegł, przeszywając go spojrzeniem.

Nastolatek prychnął, zaczynając się szarpać. Spojrzałam na Kelpiego z niemą prośbą w oczach. Nie chciałam widzieć kolejnej walki, a do tego właśnie doprowadziłaby ta kłótnia. Nefis skinął głową, po czym pstryknął w palce, a Pait został wyrzucony z pokoju. Drzwi zamknęły się za nim, lecz mimo to słyszałam cichy huk. Najwyraźniej niebieskowłosy nie był zbyt delikatny.

Opadłam na łóżko, a Kelpie wtulił się we mnie. Chciałam spokoju i wierzyłam w to, że Nefis mi go zapewni.

CDN

Kolejna tragedia. Jakie będą jej skutki? Kolejny już w czwartek ^^

(Data opublikowania tego rozdziału: 21.11.17r)

AskalonWhere stories live. Discover now