Rozdział 83 Yosam

2.2K 269 10
                                    

Jeszcze 2! ;)

– Vivian –

Westchnęłam. Decyzja była jednogłośna i on o tym wiedział. Znał moją odpowiedź, a w momencie, w którym skinęłam głową, jego uśmiech się poszerzył.

– Cieszę się, widząc, że jesteś przychylna do negocjacji – powiedział, obejmując mnie. – Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli dokonamy wszystkich formalność już teraz? – spytał, a ja wzruszyłam ramionami.

– Niech tak będzie, bracie... – szepnęłam, patrząc na coś w dal.

Robiłam to, co w obecnym momencie, było najlepszym wyjściem. Jednak czułam do siebie obrzydzenie. Gdybym była silniejsza, zdołałabym...! Nie, czy mogłaby zranić własnego brata? Nawet w takiej sytuacji moje serce raduje się na jego widok. Umysł się mu sprzeciwia. Czy to o tym mówiła kiedyś Qitria? Nie wiem, ale chciałabym z nią porozmawiać. Pragnęłam dowiedzieć się, dlaczego powiedziała Yinerowi o poświęceniu dusz. Wszystko zdawało się mieć początek u niej, więc kim tak naprawdę była? Jakie są jej cele?

Yiner oddalił się ode mnie, siadając przy małym stoliku w kącie pomieszczenia. W jego dłoni pokazał się pergamin i dziwne piór z klejnotem przypominającym oko węża.

– Dzięki temu nie będziesz mieć żadnych blizn. Odbije się to na twoim ciele, ale nie w widoczny sposób.

Zawsze się mi wydawało, że przysięgi składa się za pomocą magii i wypala się ich symbol na skórze. Czyn był ten bolesny, lecz i zmuszał daną osobę do bezwzględnego wykonywania nakazów przysięgi. Jeśli chciało się coś takiego rozwiązać najwcześniej jedynym wyjściem była śmierć osoby, której złożono obietnice. Jednak Yiner musiał znaleźć inny sposób. To niepokojące. Chyba wolałabym już mieć znamię wypalone na ciele niż odbijać je na swojej duszy. Ciekawi mnie tylko, czy ta przysięga wpłynie na Yinera – przecież jego dusza praktycznie w połowie nie istnieje.

– Skąd mam mieć pewność, że...

Uniósł dłoń do góry, uciszając mnie.

– Ty złożysz mi obietnicę za pomocą tego, moja przysięga będzie natomiast normalna. Jej znamię wypali mi się na skórze, siostrzyczko – powiedział głosem pouczającego nauczyciela.

– Rozumiem.

Podeszłam do stolika i zabrałam od niego dziwne pióro. Ten klejnot jest bardzo piękny... Jednak obawiam się, że nie chcę wiedzieć w jaki sposób został wykonany i zdobyty.

– Dobrze, napisz na papierze, że nie uciekniesz i nie zostawisz mnie na dłużej niż dwa dni – polecił, a ja niechętnie zrobiłam to, co mi kazał.

Ja, Vivian Eriner, na prawo swego honoru, krwi, imienia i duszy, przysięgam, że nigdy nie spróbuję uciec od mojego brata, Yinera Erinera i nie zostawię go na dłużej niż dwa dni.

Mężczyzna uśmiechnął się, a z jego nosa pociekła stróżka krwi. Skrzywił się. Uniosłam wyżej brwi. Czyżby coś szło nie po jego myśli?

– Twój mały przyjaciel jest bardzo silny i uparty, Yosam został zmuszony do ostateczności.

Sparaliżowało mnie. Moje usta otwierały się i zamykały. Czy on chce mi powiedzieć, że Kelpie...

– Co mu zrobiłeś?! Powiedź, że on żyje! – rozkazałam, czując uścisk w sercu. Nefis był jedyną osobą, której w pełni ufałam. Jeśli umarł... Jak to w ogóle możliwe?! Przecież... Z trudem powstrzymywałam łzy.

– Żyje – To jedno słowo sprawiło mi tak wielką ulgę, że aż upadłam na kolana. Oddychałam bardzo szybko, zupełnie jakbym przez pewien czas uczestniczyła w jakiejś gonitwie. Byłam szczęśliwa.

– Został jednak uśpiony! – zawołał głos z boku.

Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam podobnego do Kelpiego chłopca. Jednak nie był on znanym mi Nefisem. Zdawał się być całkowitą odwrotnością niebieskowłosego. Na jego twarzy malował się uśmiech, a oczy i ogon miał w kolorze czerwonym. Zdawało mi nawet się, że ma odrobinę ciemniejszą skórę niż Kelpie. Wiedziałam kim musi być istotka przede mną. To brat Kelpiego i Arin, Drugi Strażnik.

– Uśpiony? – powtórzyłam. – Nie planujesz go chyba zabić?

Czerwonowłosy wzruszył ramionami.

– Dopóki nie otrzymam takiego rozkazu i nie uznam to za zabawne, nie tknę go choćby palcem – odpowiedział.

Skinęłam głową. Yiner ma nad nim pełną kontrolę. To dość zaskakujące, zważywszy na to, że Nefisy nie są zbyt chętne komuś służyć. Ciekawe jak go przekonał?

– Siostro, czego ode mnie wymagasz? Obiecałem wyleczyć Askalona, lecz może pragniesz czegoś jeszcze?

Czy chcę czegoś więcej... Wiele rzeczy, ale jestem pewna, że nie zgodzi się na nie. Chociaż... To jest ważne i musi się zgodzić na ten warunek.

– Pragnę, by Kelpie był zawsze blisko mnie. Obiecaj, że go nie zranisz i pozwolisz być przy nim. Tyczy się to też jego brata i twoich ludzi – dodałam, nie chcąc zostawić w tym warunku jakiejkolwiek luki, która mogłaby zaszkodzić Nefisowi w większym stopniu.

– Rozumiem i niech tak będzie. Towarzystwo się ci przyda, lecz twój przyjaciel otrzyma ograniczniki. Muszę mieć pewność, że nie wykręci żadnego numeru – rzekł, po czym wstawił w moją stronę dłoń. – Przysięgam ci, że uleczę obecnego króla Edgerii, Askalona Webridesa i kolejną walkę stoczę z nim jako równy z równym – nie użyję żadnego podstępu. Dodatkowo pozwolę Trzeciemu Strażnikowi Miecza Zapominanych trwać przy tobie. Nie wyrządzę Nefisowi krzywdy i dopilnuję, by nikt mi podległy tego nie uczynił. Przysięgam ci to Viviani Einere, moja droga siostro. – Wraz z końcem jego słów na wyciągniętej w moją stronę dłoni zaczęły wypalać się znaki, podobne do połowy księżyca, gwiazdy i małego smoka. Były piękne, lecz i równocześnie strasznie wiążące.

– Złożyłem obietnice, teraz czas byś ty podpisała swoją – rzekłszy to, chwycił mnie za rękę i naciął jeden z palców. Niechętnie umoczyłam pióro w swojej krwi i złożyłam na dokumencie z wcześniej podpis.

Poczułam nagły atak chłodu, lecz minęło to bardzo szybko. Jednak moje ciało zdawało się znacznie osłabnąć. Zakaszlałam, mrużąc zmęczona oczy.

– Ach, no tak. W twoim stanie utrata tak wielkiej ilości energii jest strasznie męczące. Powinnaś się przespać – powiedział, lecz ja pokręciłam głową.

– Chcę mieć pewność, że podasz mu antidotum.

Przekrzywił głowę, po czym ciężko westchnął, przywołując do siebie Nefisa.

– Yosam, przenieś nas do miejsca, w którym przebywa mąż Vivian – polecił, a Yosam uśmiechnął się.

– Rozumiem, mój królu! – zawołała z dziwnym uśmiechem na ustach.

Całe pomieszczenie zatonęło w płomieniach, a w momencie, kiedy ugasły, znaleźliśmy się w pokoju, który tak dobrze znałam. W fotelu siedział Askalon, który miał zamknięte oczy. Wyglądał na zmęczonego. Mój ukochany... Wyciągnęła w jego stronę dłoń, lecz nie byłam wstanie go dotknąć – moje ciało przenikło przez jego. Byłam tu tylko duszą. Yiner wyciągnął z kieszeni małą fiolkę z przezroczystym płynem i podał mi ją.

– To go uratuje.

Wzięłam antidotum od niego, po czym zbliżyłam się do Askalona. Odkorkowałam buteleczkę i zbliżyłam ją do jego ust. Po moich policzkach zaczęły cieknąć łzy.

– Pamiętaj, że zawsze będę cię kochać, nie ważne co się stanie... – wyszeptałam, pragnąc z całego serca, by to usłyszał.

CDN

(Data opublikowania tego rozdziału: 26.11.17r)

AskalonWhere stories live. Discover now