Epilog

1.2K 150 51
                                    

Yoongi z westchnieniem na ustach, oparł się o oparcie krzesła obrotowego. Był już zmęczony tym wszystkim. Przez ostatnie pięć lat pracował bardziej wytrwale, niż przez całe swoje życie. Musiał być najlepszym na uczelni, aby mógł wykonać to, co sobie zaplanował. A wszystko tylko i wyłącznie dla Taehyunga - miłości jego życia.

Min wciąż trwał przy swoim młodszym o rok przyjacielu, nie opuszczając go nawet na krok. Przez to też często brał nadgodziny w pracy, aby tylko spędzić z nim jak najwięcej czasu. Co prawda, skoro go zna, nie powinien się nim zajmować, lecz... Nikt nie musiał o tym wiedzieć, a przecież nie łączyły ich nawet więzy krwi. Kto by więc zwracał uwagę?

- Dalej odtwarza wszystko tak, jak było? Bez zmian? - zapytał Jin, równie zmęczony, co on. Starszy usiadł na siedzeniu obok niego i od razu zamknął oczy, aby zdrzemnąć się choć na chwilę. Praca w psychiatryku wcale nie była prosta. Ciągle mieli jakieś wypadki wśród pacjentów, czy to w nocy, czy to za dnia. Nic więc dziwnego, że ich organizmy dopraszały się choć najmniejszych chwil odpoczynku.

- Tak... Teraz jest na etapie rozprawy sądowej, wtedy, wiesz... Jak jego rodzeństwo zostało oddane pod opiekę ojca...

- Czyli prawdopodobnie znowu będzie cię czekać nieprzespana noc?

- Mhm... Chciałbym, żeby w końcu coś sobie przypomniał... A tak to tylko non stop odtwarza te same wydarzenia. Zapomniał nawet tego, co było, zanim mnie poznał. Po prostu ciągle trwa przy tym, co zostało opisane w zeszycie. Jin, ja już nie wiem, co mam robić. Próbowałem chyba wszystkiego, żeby go z tego wyciągnąć, ale on tak tkwi już pięć lat i nie ma śladów poprawy...

- Nie wiem... Może spróbuj kupić zeszyt o takiej samej okładce, ale pozmieniać treść wiadomości?

- Próbowałem już tego raz i nie zadziałało... Ale w sumie co mi zostało? Mogę jedynie ponawiać próby, póki nie wpadnę na coś nowego.

- Yoongi... Nie chcę ci tego mówić, ale martwię się o ciebie. Nie powinieneś już dać sobie z nim spokoju? Dla niego już raczej nie ma ratunku. Pięć lat bez żadnej poprawy to jak wyrok w jego przypadku. Nawet nie wiem, czy nie jest tylko gorzej...

- Jin, a jak ty byś się zachował, gdyby miłość twojego życia stała się taka, a nie inna?

Starszy wybrał sobie chyba najgorszy temat do rozmowy z Min'em. Był on strasznie drażliwy na jego punkcie. 

- Masz rację, przepraszam...

Oczywiście, SeokJin także nie zaprzestawałby prób, póki nie uzyskałby chociaż minimalnej poprawy. Wcale nie dziwił się Yoonowi, że postępuje tak, a nie inaczej. Bał się jednak, iż w końcu jego dongsaeng padnie z wyczerpania, a wtedy nikt nie będzie tak blisko Taehyunga, jak właśnie on. Przecież pomoc bliskich i ich wsparcie też wiele daje, a Tae... Nie miał nikogo, oprócz Min'a. Do tej pory nikt nie wiedział, gdzie podziewa się jego rodzina. Tak po prostu się go wyparli.

- Dobra, idę. Może teraz uda mi się cokolwiek... - mruknął Yoongi. Zmęczenie widoczne było po nim na każdy możliwy sposób. Wyglądał gorzej niż wszyscy lekarze psychiatrzy, jacy znajdowali się na oddziale i w ośrodku, razem wzięci.

Sam nie wiedział, co w chorobie jego gwiazdeczki boli go bardziej. To, że maluch musi przeżywać całe to piekło od długiego czasu non stop, czy może to, że kiedy Kim już wie, jak wygląda Min, to przychodzi czas, kiedy znów go zapomina, zaczynając wszystko przetwarzać od nowa?

Mimo wszystko, starał się dla niego najbardziej jak potrafił. Nie mógł go zostawić, choć wielu już do tego namawiało. Przecież Taehyung miał teraz tylko jego. Co prawda nie zawsze go pamiętał, lecz jakaś część na pewno czuła, że ma przy sobie kogoś bliskiego.

Chyba tylko Yoongiego wciąż nie opuszczała nadzieja, że Kim Taehyung wróci jeszcze do zdrowia.

______________________

Choroba psychiczna przedstawiona w tym ff jest najprawdopodobniej tylko fikcją literacką. Nie spotkałam się z taką, a przeszukałam całe internety.
Ogółem, to Taehyung, na skutek szoku, jakiego doznał, gdy Yoongi go uratował (w głowie miał dokładnie ułożony sobie plan, co ma zrobić, lecz Yoon mu to przerwał), zapomniał wszystkiego, oprócz najbliższych mu wydarzeń, czyli wszystkiego, co było opisane w zeszycie. Tae od momentu zapadnięcia w chorobę, codziennie pisze notatkę o dokładnie takiej samej treści, jak te w oryginale. Yoongi cały czas próbuje mu pomóc. 
To tylko takie krótkie wyjaśnienie ode mnie xD Poza tym, wspominałam w ostatnim rozdziale "jakby go nie poznawał" ;)

Mam nadzieję, że to ff Wam się podobało i zostaniecie ze mną na dłużej, aby poczytać coś jeszcze!

I'm so sorry for my existenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz