Rozdział 72

1.2K 139 66
                                    

Dzień 49

Yoongi już od piątku, kiedy tylko skończyły się jego lekcje, przygotowywał się na niedzielę. Nawet nie przejmował się zbytnio jego konwersacją z młodszym w znanym już wszystkim z nas zeszycie. Kim coś podejrzewał i nie była to wina żadnego z nich. W końcu każdy by się przecież domyślił. Zdaje się nawet, że szybciej, niż Tae zdążył coś podejrzewać. Młody chyba za bardzo ufał innym, jednak nie przeszkadzało to Min'owi. Dzięki temu teraz mógł działać lepiej, niż wcześniej.

Przed wyjściem sprawdził jeszcze tylko, czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Nie mógł dzisiaj nawalić. Nie dość, że będzie z Taehyungiem, to jeszcze z jego rodzeństwem. Co prawda ci byli jeszcze mali, ale to dzieci, a dzieci są pamiętliwe. Chociaż z czasem pewnie i tak zapomną, o ile to ich nie dotyczy... Ach, nie ważne.

Przejrzał się jeszcze w lustrze. Jego włosy tego dnia nie chciały się układać, przez co był zły, jednak nie mógł się już doczekać spotkania, co znacznie poprawiało mu humor. Poprawił jeszcze swoją koszulę i wyszedł z domu, oczywiście wcześniej zamykając go na sto spustów.

Było już po dziesiątej. Wiedział, że to wczesna pora jak na niedzielę, ale nie mógł się już doczekać, no i zapowiadał się przecież na ten poranek.

Tuż przed jedenastą zapukał do drzwi młodszego. Oczywiście, po raz kolejny wślizgał się na klatkę schodową, kiedy to sąsiedzi nie patrzeli. 

Zestresowany zapukał do drzwi. Tym razem z mieszkania nie dochodził żaden dźwięk, zupełnie tak, jakby czas się zatrzymał. Wykonał ten sam ruch jeszcze raz i drugi. Dopiero wtedy usłyszał jakieś szmery i niewyraźne pomrukiwania.

Drzwi otworzył mu Tae. I pewnie wszystko byłoby normalnie, gdyby nie to, że jego oczy były całe czerwone i opuchnięte, jakby od płaczu.

- Cześć hyung

- Cześć Tae, ty... płakałeś?

- Nie, zdaje ci się tylko. Wejdź. Ja zaraz się zbiorę. I moje rodzeństwo też - odparł młodszy machinalnie.

Yoongi domyślał się, że Kim skłamał. Domyślał się, że łzy leciały z jego oczu, możliwe nawet, że całą noc. Domyślał się także, dlaczego tak było. Nie mógł jednak nic z tym zrobić. Musiał udawać, że niczego nie wie. Jeszcze tylko przez jakiś czas, ale wciąż... Serce krajało mu się na ten widok. Naprawdę chciał dla młodszego jak najlepiej i w tym momencie liczył na to, że naprawdę spodoba mu się jego niespodzianka, choć... To było bardzo ryzykowne. Bardzo, bardzo ryzykowne.

- Ubierzcie się ciepło i wygodnie - powiedział tylko do Tae i wszedł w głąb mieszkania. Wiedział, że coś było nie tak, nie mógł tylko wpaść na to, co to takiego. Usiadł na kanapie w pokoju z telewizorem, gdzie ostatnio spędzili większość swojego czasu. Po niespełna piętnastu minutach Tae stanął w przejściu wraz ze swoim rodzeństwem. Mała Tae Hee i Tae Yu na widok Yoongiego podbiegli do niego i przytulili się.

- Chodźmy! - zawołał Yoon, nieco wymuszonym radosnym tonem. Nie potrafił się cieszyć, kiedy to jego Tae się smucił. W odpowiedzi dostał skinięcie głową i już po chwili znajdowali się poza blokiem. Yoon prowadził ich w milczeniu, nawet dzieci się nie odzywały tylko rozglądały ciekawie dookoła. Kim nieco się spiął, gdy spostrzegł, że Gi skręca w jakąś dróżkę prowadzącą do lasu. Potem zestresował się tylko bardziej, kiedy starszy zmienił kierunek, wchodząc na jakąś boczną ścieżkę, odchodzącą od głównego szlaku. Szli jeszcze jakieś dwadzieścia minut i kiedy najmłodsza dwójka zaczęła marudzić, jak to się nudzą, dotarli na miejsce.

Taehyung stał oniemiały. Przed nim rozpościerała się łąka, otoczona zewsząd lasem. Tae Hee puściła jego rękę i wraz z bratem pognała przed siebie, rozpoczynając zabawę w berka. Najstarszy z rodzeństwa Kim'ów wciąż stał na skraju. Do jego nozdrzy docierał zapach trawy, lecz nie zwykłej, a takiej pokrytej rosą. Widać było, że mimo tego, iż na zegarkach niedawno wybiło południe, to tutaj dopiero teraz wszystko budziło się do życia. Drzewa szumiały na wietrze, tworząc przy tym melodię tak bardzo kojącą szargane w ostatnim czasie emocje Tae, a promienie słońca obejmowały jego twarz ze wszystkich stron. Drugoklasista pokusił się nawet o myśl, że mógłby zostać tutaj już na zawsze.

I'm so sorry for my existenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz