Rozdział 47

1.2K 144 33
                                    

Dzień 37

Tego dnia Yoongi przyszedł do szkoły z wyraźną niechęcią. Nie miał zamiaru się dzisiaj użerać z Namjoonem i innymi, a na to się zanosiło, biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio non stop do niego zagadywali i inne takie. Było tak odkąd uratował Taehyunga. Oczywiście, już jak ratował innych, to coś było nie tak, jak zwykle, ale kiedy zrobił tak samo, jeśli chodzi o drugoklasistę, nie miał w ogóle spokoju. Ale nie żałował. Lubił Kim'a i to aż za bardzo. Nic nie mógł na to poradzić.

Wszedł do szkoły i jak zwykle podszedł do niego jeden z tych dzieciaków, które kiedyś tam obronił. Yugyeom, czy jak mu tam było. Przywitał się z nim krótko i wmówił, że ma coś do załatwienia. Inaczej nie pozbyłby się go aż do lekcji, a jak na razie chciał spotkać TaeTae i się do niego zbliżyć. Musiał przyznać, że młodszy był uroczy, jednak nic więcej! To po prostu przyjaźń, tak?

Brązowowłosego znalazł przy szafkach, kiedy to wyjmował coś ze swojej. Młodszy go nie widział, przez co przestraszył się i książki wraz z zeszytami wyleciały mu z rąk, kiedy to zobaczył starszego. Yoongi westchnął i pomógł Taehyungowi je pozbierać.

- Cześć TaeTae – przywitał się z nim i uśmiechnął lekko, w końcu nie chciał, aby tamten się go bał.

- Dzień dobry, hyung... - mruknął, najwidoczniej spięty. Suga to zauważył.

- Słuchaj Tae... Nie musisz się mnie bać, przecież nic ci nie zrobię... - zaczął, niezbyt pewnie. Czasem mu się to zdarzało. A Kim patrzył na niego z szeroko otwartymi oczami. Co prawda, już wcześniej przekonał się o dobroci tamtego i w ogóle, ale wciąż nie czuł się pewnie w jego towarzystwie.

- Hyung, przecież się ciebie nie boję – odparł młodszy z lekko wymuszonym śmiechem. Min już wolał go o to nie dopytywać i tym bardziej nie stresować. Chciał go zaprosić gdzieś po lekcjach, jednak spodziewał się, że tamten znów odmówi, w końcu w domu miał rodzeństwo. Jednak nic mu nie zaszkodzi, prawda? Wyjdzie na miłego, co nie?

- Chciałbyś gdzieś ze mną wyjść po lekcjach? Wiesz, jakiś spacer, czy coś. Chciałbym cię lepiej poznać...

- Cóż... Trochę będę się spieszył do domu...

- To może cię odprowadzę?

Po tej propozycji ze strony starszego nastąpiła cisza, a Kim wpatrywał się w niego jeszcze szerzej otwartymi oczami, rzecz jasna ze zdziwienia. Dopiero po chwili odchrząknął, jakby wyrwany z transu.

- Jeśli chcesz hyung... To czemu nie? – odpowiedział i uśmiechnął się lekko. Według niego, Yoongi był naprawdę przystojny i chciał mu dać szansę, aby przekonać się, jaki tamten jest naprawdę. Najwyżej zawiedzie się na kolejnym człowieku w życiu. Był już przecież do tego przyzwyczajony. Zawsze tak było. Domyślał się też, że Hyung Sik, Bogum i inni z teatralnych, także po jakimś czasie go zostawią. Nikt nie był przy nim wiecznie. Zawsze między ludźmi tworzyły się nowe więzi, a stare rozpadały. Taka była kolej rzeczy.

- To będę wtedy na ciebie czekał przed szkołą, dobrze?

- Jasne, nie ma problemu.

I serce Sugi zabiło szybciej, gdy zobaczył ten szczery uśmiech Taehyunga. Nigdy nie widział tak pięknego, tak idealnego banana na czyjejś twarzy, jak właśnie na jego. Również lekko uniósł kąciki ust na ten widok i wtedy też młodszemu zrobiło się wręcz gorąco.

- Wiesz hyung, pójdę już. Spieszę się – powiedział szybko i uciekł najszybciej, jak tylko mógł. Kim nigdy by nie powiedział, że tak zareaguje na czyiś uśmiech. To ci dopiero niespodzianka.

Mimo wszystkich przeciwności losu, Min tego dnia chodził z wyjątkowo dobrym humorem i nic nie wytrącało go z równowagi, tym bardziej, że co przerwę spotykał się z młodszym i prowadził z nim proste, luźne, niezobowiązujące rozmowy na różne tematy. Tylko tyle wystarczyło mu do pełnego szczęścia.

Na jednej z przerw szukał wszędzie Kim'a, lecz nie mógł go znaleźć. Wtedy też pomyślał, że jest on w ich miejscu. Nigdy nie spodziewałby się, że nazwie to miejsce kogoś innego, niż samego siebie, czy Jina lub Hoseoka. Jego przyjaciele jednak nie uczęszczali już do tej placówki, więc zwykł nazywać je swoim. Do tej pory. Teraz nazywał je swoim i Taehyunga. I sam nie wiedział, czy to dobrze, czy źle. Wolał się jednak nad tym teraz nie zastanawiać. Gdy dotarł na miejsce, Tae akurat stamtąd odchodził.

- Hej Tae, co tu robisz? – zapytał, niby zainteresowany. Tak naprawdę doskonale wiedział, po co młodszy tam był, lecz ciekawy był jego odpowiedzi.

- Ja tylko... Potrzebowałem chwili samotności, a tutaj zazwyczaj nie ma ludzi, więc stwierdziłem, że przyjdę. A ty, hyung?

No tak. Nie spodziewał się, iż Kim także może go o to zapytać. Zabawne. Potrafił wpaść sam w swoje sidła.

- Często tutaj przychodzę. Jest spokój i cisza, nikt za mną nie lata po całym budynku, nikt nie może mnie tutaj znaleźć. Nie przepadam za towarzystwem innych ludzi, oprócz ciebie i moich przyjaciół, którzy niestety nie chodzą już do tej szkoły – odparł zgodnie z prawdą, tym samym dając młodszemu także wskazówkę odnośnie tego, kim jest. A Taehyung... Te fakty wydawały mu się jakieś znajome, ale nie zaprzątał sobie tym głowy.

- Spotkamy się po lekcjach, hyung – powiedział z uśmiechem i zniknął na schodach, a Suga jeszcze chwilę patrzył w tamto miejsce. Zastanawiał się, czy Tae skojarzył fakty, czy może jednak nie. Zaraz potrząsnął głową. Wiedział, że jest dla niego nowa wiadomość i przydałoby się na nią odpisać, aby młodszy mógł to potem przeczytać. Zaraz wyjął długopis i usiadł pod drzwiami na dach, biorąc się do pracy.

__________________

Znowu skończyły mi się rozdziały na zapas, ale zaraz to nadrobię haha
Mam nadzieję, że to ff w dalszym ciągu Wam się podoba.
Ogółem to jak pytałam, jakie shipy byście chcieli zobaczyć w moich ff, to jak już ktoś odpowiadał, to głównie chodziło o Vkooka.
Oto, co czeka Was, gdy skończę już pisać to Taegi:

Nie jest to ff lotów górnolotnych, rozdziały mają około 1k słów i jest ich 10

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie jest to ff lotów górnolotnych, rozdziały mają około 1k słów i jest ich 10. Nie ma żadnego prologu oraz epilogu. Po nim w ruch wejdą inne ff, do których bardziej się przykładam. Ten Taekook jest dla mnie takim rozluźnieniem. I miała to być komedia hah

Hope you like it!

I'm so sorry for my existenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz