Rozdział 85

996 139 28
                                    

Yoongi od dwóch tygodni chodził poddenerwowany. Szalał z tęsknoty za Taehyungiem. Do tego dochodziło mu jeszcze zmartwienie. Tak cholernie bał się o swoją gwiazdeczkę... Nie potrafił się przez to na niczym skupić. Nauka mu nie wchodziła, przyjaciele się na niego złościli. Mówili, że z Tae na pewno wszystko w porządku, tylko jest zajęty i nie ma czasu skontaktować się z Min'em. Szkoda tylko, że w ich głosach było tyle przekonania, gdy to mówili, iż nawet Yoongi szybciej uwierzyłby samemu sobie, gdyby powiedział coś takiego.

Do szkoły chodził codziennie tylko po to, aby zobaczyć, czy jego maleństwo nie zjawiło się w niej przypadkiem. Gdyby miał pewność, że Kim nie pojawi się w ogóle, nawet by nie przychodził i szukał go całymi dniami, gdzie tylko by mógł. Oczywiście, był już we wszystkich miejscach, w jakich mógł być Tae, bądź w których kiedykolwiek byli razem. Mało tego. Mimo obowiązku szkolnego i tak przeszukał chyba każdy zakamarek tego miasta. 

Tego dnia był wyjątkowo przybity. Powoli tracił już nadzieję w to, że jeszcze kiedykolwiek zobaczy Taehyunga. Wciąż jednak nie miał zamiaru się poddać. Przecież to nie mogło się tak skończyć... Kochał TaeTae. Nie mógł tak po prostu pozwolić mu zniknąć. Chciał spotkać go chociaż raz jeszcze, zapytać, dlaczego ten nie odzywał się do niego przez tak długi czas i co planuje teraz zrobić.

- Hej, Suga hyung!

Yoongi usłyszał z daleka nawołujący go głos. Obejrzał się w stronę, z której tamten dochodził i wywrócił oczami. To Namjoon. Ostatnio w ogóle jakiś taki miły się zrobił...

- Czego chcesz, Monster? Chyba widać, że nie mam dzisiaj humoru. Streszczaj się, albo nie marnuj mojego czasu - warknął starszy. Naprawdę, wolał każdą chwilę poświęcić na rozglądanie się dookoła, w poszukiwaniu swojego maleństwa, aniżeli na rozmowę z chłopakiem, który je prześladował.

- Taehyunga nie było od dwóch tygodni w szkole, prawda? To go tak szukasz, mam rację? - zapytał młodszy, a Min spojrzał na niego spod byka.

- Masz rację. O co ci chodzi? Mów szybko.

Wszystko, co dotyczyło Kim'a, interesowało także Yoona. Szczególnie teraz.

- Chyba widziałem go dzisiaj rano, jak schodził jakimiś schodami. Wydaje mi się, że to te, które prowadzą na ten korytarz, z którego nikt nie korzysta i na dach... 

I tyle Nam widział Agusta. Dosłownie. Nie miał nawet co oczekiwać na jakąkolwiek odpowiedź. A wszystko za sprawą tego małego gnojka... Oczywiście, było widać, iż starszy jest w Taehyungu szaleńczo zakochany, choć za bardzo się do tego nie przyznawał. Przynajmniej nie teraz. I normalnie pewnie Joon zachowałby tę informację dla siebie, zapominając o niej, jednak chciał... Właśnie, co takiego chciał? Chyba wspomóc tę miłość, sam nie był pewien. Chciał pomóc starszemu, możliwe, że jakoś zadośćuczynić swoje winy. A to był już jakiś krok w tym kierunku.

AgustD, najszybciej jak tylko mógł, znalazł się w ich miejscu. I nikt już dawno nie widział, by ten biegł tak szybko i przeskakiwał schody co dwa stopnie. Teraz nie liczyło się dla niego nic innego. Jak bardzo cieszył się, że dzięki Namjoonowi miał chociaż jakąś wskazówkę dotyczącą młodszego... Był mu naprawdę wdzięczny. Przecież on nie lubił Kim'a, a mimo wszystko podzielił się czymś, co wiedział na jego temat. Mógł to kompletnie zlać i nikt by się tym przecież nie zainteresował.

Min otworzył ich zeszyt na ostatnich zapisanych notatkach. Wiedział, że jest tam coś nowego. Skoro Kim przyszedł do szkoły i nie pokazał się w żadnym innym miejscu, to mogło oznaczać tylko jedno.

Wziął głęboki wdech i zaczął przesuwać wzrokiem po kartce, zapisanej drobnym, starannym pismem. 

Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak. Przecież Tae nigdy nie podałby w takim miejscu swojego prawdziwego imienia i nazwiska. To dawało Min'owi jeden sygnał - stało się coś naprawdę bardzo złego. Sam sposób pisania młodszego...

W oczach Yoongiego stanęły łzy, kiedy tylko doszedł do niego sens tych wszystkich słów.

Rzucił zeszyt na ziemię, biegiem kierując się do wyjścia ze szkoły, w międzyczasie wyjmując jeszcze telefon. Biegnąc, co raz starał się dodzwonić do Kim'a, nic jednak to nie dawało, ponieważ tamten miał wyłączoną komórkę. 

Min ponownie sprawdzał chyba każde możliwe miejsce, dopiero po chwili przypominając sobie słowa Kim'a o początku i końcu, które wypowiadał na starym moście. Bez wahania ruszył w jego stronę. Już był pewien, że to właśnie tam. Przecież to tam Tae chciał "zacząć nowe życie". Wtedy jeszcze Suga nie pomyślał nawet, jak głupi jest. Teraz każde słowo młodszego, połączone ze sobą nabierało nowego sensu. Młodszy wcale nie chciał czegoś lepszego.

On chciał umrzeć.

Yoongi znalazł się na miejscu szybciej, niż sam by przypuszczał. I nie mylił się. Taehyung naprawdę tam był. Stał na krawędzi mostu, gotowy do skoku.

Agust nie chcąc go przestraszyć, powoli podszedł do niego, starając się nie hałasować. Liczył się z tym, że tamten może w tym momencie skoczyć, jednak miał jakieś przeczucie, iż tak się nie stanie.

Młodszy zaczął się przechylać dopiero wtedy, gdy Min był już wystarczająco blisko, aby go złapać.

- Tae, nie wybieraj się nigdzie beze mnie - powiedział starszy, a tamten spojrzał na niego nierozumnym wzrokiem.

Jakby go nie poznawał.

I'm so sorry for my existenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz