Rozdział 61

1.2K 135 29
                                    

Dzień 44

Wtorkowy poranek okazał się być dla Yoongiego niezwykle męczący. Nie dość, że na głowie miał dwójkę swoich przyjaciół, to jeszcze na dodatek przez nich spał w nocy mniej niż zwykle, a każdy kto go znał wiedział, że niewyspany Suga to zły Suga. Cóż... W tym wypadku jednak było to mylące. Po wczorajszej rozmowie z Hoseokiem i SeokJinem Min był nieźle zmotywowany do tego, aby porozmawiać z Namjoonem oraz jego kumplami jeszcze dzisiaj. Był niemalże pewien, że mu się uda i dzięki temu chodził z całkiem dobrym humorem.

Hobi z Jinem nie poznawali swojego przyjaciela. Normalnie Agust wkurzyłby się, gdyby Hope rozbił dwa kubki, jeden za drugim i na dodatek o mało nie zbiłby telewizora, a jak na razie to ten tylko wesoło pogwizdywał w rytm jakiejś piosenki, robiąc przy tym śniadanie i machając biodrami na boki. Widok ten był naprawdę niecodzienny. Chłopacy nigdy nie widzieli Min'a w takim stanie. W każdym razie cieszyli się tym, iż był on szczęśliwy. No, może jeszcze nie do końca, bo w związku wciąż nie był, ale obaj byli pewni, że to tylko kwestia czasu.

W końcu trójka chłopaków pożegnała się ze sobą, obiecując sobie, że spotkają się w weekend. Oczywiście, przyjaciele Sugi musieli go przekonać, aby koniecznie zaprosił też Taehyunga. Nie obyłoby się bez tego, szczególnie, że teraz byli bardzo napaleni na to, aby poznać kogoś, kto zawładnął serduszkiem niewzruszonego Min'a. 

Trzecioklasista przez całą drogę do szkoły szedł z głową w chmurach. Machnął nawet lekceważąco ręką na rowerzystę, który nawrzeszczał na niego bez powodu (w końcu to ten baran jechał po ścieżce dla pieszych, a nie rowerowej!) i poszedł sobie dalej. Do znienawidzonego przez niego budynku dotarł jakieś dziesięć minut przed dzwonkiem na pierwszą lekcję. Cóż... Może już nie tak znienawidzonego, biorąc pod uwagę to, z jaką radością przyszedł tutaj tego dnia. A to tylko za sprawą jednej osoby...

Stwierdził, że teraz ma już za mało czasu, aby rozmówić się ze szkolnymi buntownikami. Bez śladu jakiejkolwiek niechęci ruszył więc do klasy, w jakiej miał mieć teraz zajęcia. Po drodze zlał też jakąś blondynkę, prawdopodobnie z jego rocznika, która coś do niego mówiła. Miał ją po prostu gdzieś.

Pierwsze czterdzieści pięć minut minęło mu niczym katorga, choć jeśli błądził po swoich myślach, to nie wydawało się to być aż takie złe.

Jak tylko zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwę, zerwał się ze swojego miejsca i ruszył na poszukiwanie osób, które tego dnia stanowiły jego cel. Nawet nie musiał się za bardzo starać, bowiem znalazł ich w pierwszym miejscu, jakie odwiedził. Palarnia za szkołą była wręcz oczywista. 

- Cześć Namjoon - rzucił jakby od niechcenia, zbliżając się do tej trójki z dłońmi zanurzonymi w kieszeniach. Tamci widocznie spięli się na jego widok. Niby było ich trzech, a on jeden, lecz ostatnio i tak z nim przegrali. Nie mogli sobie pozwolić na to, aby stracić więcej dumy. Cóż, Yoon zdecydowanie potrafił czytać z nich, jak z otwartej księgi. 

- Czego tutaj chcesz? - zapytał nieprzyjaźnie blondyn, prostując się jak struna, by wizualnie sprawiać wrażenie groźniejszego.

- Przyszedłem z wami pogadać - odparł ze złośliwym uśmiechem na ustach. Zazwyczaj starał się w szkole trzymać z boku, nie chciał w końcu kłopotów, ale tym razem wręcz musiał postawić na swoim. 

- O czym? - tym razem to Jimin się odezwał. Wyszedł przed "lidera", prężąc przy tym swoje mięśnie, co by wyglądać na choć odrobinę groźniejszego, ze swą delikatną urodą. Min aż miał ochotę zaśmiać się pod nosem na ten widok, ale na razie nie mógł tego zrobić. Wtedy na pewno by ich nie przekonał, aby się go posłuchali.

- Macie przeprosić Kim Taehyunga za to, co mu zrobiliście - powiedział twardo, również się prostując. Co będzie od nich gorszy? Musi pokazać swoją przewagę nad nimi. Zdecydowanie, inteligencją to oni nie grzeszyli, a mowa ciała wiele mówiła. Wiedział, że to on nad nimi góruje.

- No chyba sobie żartujesz, koleś - prychnął Kim, wywracając przy tym oczami.

- A chcesz, żebym znowu zaczął wam wchodzić w drogę? Doskonale wiecie, że nie raz wam przeszkodziłem. Poza tym, zaraz będziecie dorośli. Czy tak zachowują się ludzie godni szacunku? Jeśli nie zmienicie swojego postępowania, to nie zdziwię się, jeśli nie będziecie mieli z kim współpracować, jak już dostaniecie dobytki swoich rodziców, bo inni stracą do was szacunek. Naprawdę chcecie być w oczach innych nic nie wartymi śmieciami?

Trafił w ich czuły punkt. Wiedział to. Chcą zachować swą dumę, lecz tracą ją przez swoje postępowanie. Na pewno w przyszłości ktoś ze szkoły, z ich ofiar, może być potencjalnym partnerem firmy któregoś z nich. Już na ten moment wyrabiają sobie opinię, a za parę lat ta pozytywna z pewnością będzie im bardziej na rękę, niż ta negatywna.

- Mamy tylko przeprosić, tak? - zapytał podejrzliwie Jungkook. Odezwał się pierwszy raz. To on był najcichszy z tej trójki i zazwyczaj trzymał się bardziej z boku, niż dwójka jego przyjaciół.

- Tak, tylko to - przytaknął Suga. Co prawda, trochę im przygadał do rozumu i miał wrażenie, że mimo wszystko, w jakiś sposób zmusił ich do przeprosin, ale przecież J-Hope mówił prawdę. Jakby nie chcieli, to na pewno by nie przeprosili i nawet pięścią nie daliby się przekonać.

____________________

Wiecie co? Zakochałam się w "While You Were Sleeping"

I'm so sorry for my existenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz