Rozdział 56

1.2K 153 83
                                    

Dzień 41

Suga tego ranka był niezwykle podekscytowany. W końcu umówił się ze swoim małym Tae, że spędzi z nim dzień i pomoże z opieką nad rodzeństwem. Zaraz... Jakim jego? Ugh... Nie ważne.

Oczywiście, w starszym zagotowało się, gdy Tae napisał w zeszycie, iż jego matka go uderzyła. Nie mógł jednak dać tego po sobie poznać. W każdym razie, przez ten tydzień starał się być jak najbliżej młodszego i w razie czego poprawiać mu humor swoją osobą. Yoongi chciał widzieć uśmiech na twarzy młodszego już zawsze. Byli przecież przyjaciółmi. To chyba normalne, że troszczył się o komfort psychiczny tamtego, prawda?

Starał się ubrać na ten dzień jakoś normalnie, tym bardziej, że wiedział, iż spędzi go w towarzystwie dzieci, ale ostatecznie wyszło na to, że i tak wyglądał lepiej niż zwykle. Miał tylko nadzieję, że nie spotka matki trójki rodzeństwa, bo nie miał pojęcia, jak mógłby zareagować na jej widok. Wciąż chciał pozostawać anonimowy. Nie wiedział, czy Taehyung się od niego nie odsunie, gdy dowie się, że całym tym Agustem jest Suga.

Sprawdzając jeszcze, czy wszystko ma, wyszedł z domu, oczywiście zamykając go na klucz. Nie chciał jeszcze, aby ktoś się do niego włamał. Chociaż z drugiej strony, w domu i tak nie miał niczego wartościowego. Oprócz swojego komputera, ale zapewne szybko mógłby kupić nowy.

Co rusz, gdy zobaczył jakąś wystawę, bądź lustro, przeglądał się w nim, czy aby na pewno dobrze wyglądał. Nie chciał przecież wystraszyć młodszego swoim wyglądem.

Gdy dotarł na miejsce... Cóż, napotkał mały problem. Nie znał numeru mieszkania Taehyunga, ani nawet piętra, na którym tamten mieszkał. Nie miał także jego numeru telefonu, aby móc zadzwonić. Poszczęściło mu się jednak, gdy któryś z, zapewne, sąsiadów młodszego wychodził i nie zamknął za sobą całkowicie wrót klatki. Min szybko i zgrabnie przemknął się przez przestrzeń pomiędzy drzwiami, a ścianą i ruszył schodami w górę, przeglądając wszystkie tabliczki na drewnianych nawierzchniach.

- Kim Jisoo i Kim Jennie, Shin Jimin, Park Chanyeol i Xiao Luhan, Ahn Hye Yeon, Lee Hyuk Jae... Kim Taeyeon i Kim Taehyung... O, to tutaj – mruczał pod nosem Suga, szukając tego odpowiedniego mieszkania. Zastanawiał się tylko, dlaczego na drzwiach było podane imię także jego przyjaciela, ale jego rodzeństwa już nie. Mniejsza z tym, może później się tego dowie.

Ostrożnie zapukał w drewnianą powierzchnię i wziął głęboki wdech, czekając aż ktoś mu otworzy. Stojąc na klatce schodowej usłyszał, jak jakieś dziecko, zapewne któreś z rodzeństwa Kim, woła swojego starszego „braciszka Taesia". Aż uśmiechał się na to przezwisko. Było cholernie urocze. Po chwili młodszy otworzył mu drzwi i uśmiechnął się radośnie na widok swojego hyunga. Yoon odpowiedział mu tym samym.

Taehyung zaprosił go do środka. Min ostrożnie wszedł i zostawił buty w przedpokoju. Ostrożnie rozglądał się po mieszkaniu, gdy już wszedł głębiej. Było skromnie, ale za to ładnie i przytulnie urządzone. W większości pomieszczeń znajdowały się różne rośliny. Aż nie chciało mu się wierzyć, że kobieta, która wszystko utrzymuje w tak dobrym stanie, może się wyżywać na najstarszym ze swoich dzieci.

- Usiądź hyung. Chcesz coś do picia? – zaproponował młodszy, a starszy skinął głową.

- Herbatę, jakbym mógł prosić... - odparł z chrypką w głosie.

- Jasne, nie ma problemu – wyszczerzył się Tae w kwadratowym uśmiechu i poszedł do kuchni. Yoonie przyglądał się, jak dwójka dzieci – brat z siostrą, coś sobie rysują na kartkach. Nie miał zamiaru jednak pytać ich, co to takiego. Wiedział, że nie jest zbyt dobry w kontaktach z dziećmi.

Ostrożnie usiadł na kanapie, obawiając się, że może przez przypadek coś zepsuć. Zawsze tak miał, gdy był u kogoś pierwszy raz i wiąże to się z tym, iż jak zaczął przyjaźnić się z Jinem i do niego przyszedł, to przez przypadek zniszczył krzesło.

- Proszę hyung. Mam nadzieję, że taka może być, ale niestety mam tylko tą... - powiedział Tae z przepraszającym uśmiechem, a Yoongi pokiwał głową z lekkim uśmiechem. Tak naprawdę zazwyczaj pijał kawę, dlatego rodzaj herbaty, jaki dostał, był mu obojętny. Nigdy nie zwracał uwagi na jej smak, jak już ją pił. Podziękował cicho Taehyungowi, który usiadł obok niego. Przez chwilę oboje milczeli, po prostu wpatrując się w dwójkę najmłodszych w mieszkaniu osób.

- Ach, właśnie, zapomniałbym – stwierdził Suga, jakby ocknął się z jakiegoś letargu, po czym wstał i wyjął z kieszeni spodni trzy lizaki, na które dwójce młodszego rodzeństwa zabłysły oczy. Dzieciaki spojrzały na Taehyunga, który skinął głową. Dzieci radośnie wzięły podarek z rąk Yoongiego i podziękowały mu szczerze. Roztapiały tym serce najstarszego.

- A ty Tae? Nie bierzesz? Ten jest dla ciebie – Min zwrócił się do drugoklasisty. Taehyung spojrzał na niego zdziwiony i zarumienił się, spuszczając głowę w dół. Suga wyciągnął rękę Tae do siebie i na jej wierzchu położył słodycz.

- Ja... Nie wiem, co mam powiedzieć, hyung. Dziękuję...

- Tyle wystarczy Tae. To dla mnie przyjemność, sprawić radość tobie, czy twojej siostrze i bratu.

Głos Yoongiego był taki ciepły... Taehyung mógłby go słuchać o wiele dłużej, niż tylko ten jeden dzień, który mieli spędzić razem. I tak by mu się nie znudził.

- Oppa... - uwagę trzecioklasisty zwróciła mała dziewczynka. Spojrzał więc na nią nieco nierozumnie, lecz bez jakiegokolwiek gniewu. – To dla ciebie... - kontynuowała nieśmiało i wręczyła Min'owi swój rysunek.

- Ojej... Dziękuję.

Yoongi był zaskoczony takim posunięciem, ze strony najmłodszej, lecz uśmiechnął się do niej ciepło w ramach podzięki. Ależ to było rozkoszne dziecko... Już wiedział, dlaczego Tae tak bardzo kocha młodszych Kim'ów.

Gdy także brat Tae skończył rysować i wręczył rysunek swojemu starszemu bratu, cała czwórka postanowiła wspólnie pójść na spacer. Oczywiście mała Tae Hee oraz młody Tae Yu wyciągnęli starszych także na plac zabaw, skąd nie chcieli wracać do domu. Dopiero, gdy Taehyung obiecał im czekoladę, to się zgodzili.

Podczas, gdy najmłodsi wspólnie bawili się w salonie, drugoklasista robił obiad, a Min stwierdził, że mu pomoże.

Gdy obiad był gotowy, wspólnie nakryli do stołu i zawołali dwójkę Tae. Yoon nie mógł wyjść także z podziwu, jak bardzo byli oni podobni do swojego starszego brata.

Spędzili razem cały dzień. Suga tak naprawdę nie musiał wracać, ale widział to wymowne spojrzenie Tae, gdy powiedział, że niedługo jego matka powinna wrócić z pracy. Nie chcąc więc zawadzać, pożegnał się z nim czułym przytuleniem i wrócił do siebie.

I'm so sorry for my existenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz