Rozdział 41 Pieczęć

Start from the beginning
                                    

– To przecież niemożliwe! Nie mogliśmy spędzić razem nocy! Przecież nie jesteśmy nawet małżeństwem! – przypomniałam, a on wybuchł śmiechem.

– U nas nie ma czegoś takiego jak „małżeństwo", ale narzeczeństwo opiera się na tych samych zasadach co ono.

Nie wiedziałam o tym... Tak samo jak wielu innych rzeczy. Pozwoliłam, by mnie pocałował, gdy nagle do komnaty wparował ktoś jeszcze. Odepchnęłam od siebie Edena i odwróciłam się w kierunku drzwi. W progu stał zdyszany mężczyzna, który wydawał mi się starszy od Edena. Miał pod oczami sińce. Musi dużo pracować... Mówiąc szczerze z wyglądu przypomina mi trochę A... Źrenice się mi rozszerzyły. Właśnie kogo? Kim jest ta osoba na „A"? Nie pamiętam... Dotknęłam głowy, czując w niej delikatny ból. Eden spojrzał na czarnowłosego z wyrzutem, dotykając mojego czoła.

– Diwis, – syknął – nie mogłeś wejść tu na spokojnie? Przez ciebie Vivian rozbolała głowa, a pieczęć się naderwała.

A więc ten mężczyzna nazywa się Diwis... Hym... Gdzieś już słyszałam to imię, ale nie pamiętam gdzie. Ból głowy ustąpił, kiedy Eden zaczął szeptać pod nosem jakieś dziwne słowa. Nagle dotarła do mnie druga część jego wypowiedzi.

– Pieczęć? – spytałam zainteresowana, a Diwis podszedł do naszej dwójki.

Eden spojrzał w bok, unikając ze mną kontaktu wzrokowego.

– Mój brat, musiał na ciebie nałożyć pewnego rodzaju ograniczenie, najdroższa – powiedział poważnym tonem.

Najdroższa? Przecież jestem partnerką Edena, a nie...

– Dlaczego tak mnie nazwałeś i – przeniosłam swoje spojrzenie na białowłosego – dlaczego to zrobiłeś? Wyjaśnijcie mi proszę wszystko.

Chciałam znać prawdę, zrozumieć sytuacje, w jakiej się znalazłam. Miałam nadzieję, że Eden i Diwis opowiedzą mi o wszystkim.

Czarnowłosy spojrzał krytycznie na swojego brata po czym westchnął ciężko.

– Nie powiedziałeś jej, Edenie? – spytał ze złością.

Skołowany zielonooki spuścił głowę, po czym odsunął się ode mnie – robiąc miejsce swojemu bratu.

– Może będzie lepiej jak ty jej to wyjaśnisz... – mruknął, wstając. – Rozkaże służbie przygotować posiłek, a ty, braciszku, powiedź naszej narzeczonej o wszystkim – poprosił, kierując się ku drzwiom.

Dopiero w momencie, kiedy wyszedł dotarły do mnie jego słowa. Powiedział „naszej narzeczonej"? Czy nie powinno być „mojej"? Co tu się wyprawia do cholery?! Spojrzałam na starszego z setką pytań w głowie. Diwis westchnął ciężko, siadając obok mnie. Kiedy dotknął mojej dłoni, po ciele przeszły mnie dreszcze. Jest zupełnie tak, jak w przypadku Edena...

– Może na początek się przedstawię, jestem Diwis Loister, brat tego półgłówka i król Nerfersu, a także twój narzeczony – oznajmił. Nim zdążyłam zadać mu jakiekolwiek pytanie, ten uniósł dłoń do góry. – Może zacznę wyjaśnienia od tego. Jako iż jesteśmy braćmi królewskiej krwi mamy wspólną partnerkę, której jesteśmy bezkreśnie wierni – wyjaśnił.

Rozmasowałam swoje czoło.

– Czyli dziecko, które noszę może być twoje, a nie Edena? – spytałam zszokowana, a on skinął głową.

– Tak, jest taka możliwość, lecz nie robi to żadnej różnicy i tak będzie przecież królewskiej krwi – odpowiedział. W co ja się wpakowałam? – Jeśli chodzi o pieczęć, o której wcześniej wspomniałem to sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana... – mruknął, zamyślając się. – Nie wiem czy wiesz, ale zaatakowano was w czasie podróży, w rezultacie nasz wróg rzucił na ciebie klątwę. Eden bardzo się starała, by ją z ciebie zdjąć, wtedy także dowiedział się o dziecku. Robił wszystko, by żadne z waszej dwójki nie ucierpiało, lecz wtedy okazało się, że czar naszego wroga nie tylko cię zabijał, a także niszczył twoje wspomnienia. Eden nie chcąc, byś utraciła je na dobre, nałożył na nie pieczęć, lecz przez to...

Poczułam jak iskra nadziei rozchodzi się po moim ciele.

– Przecież to cudownie! Wystarczy teraz, że tylko zdejmie tę pieczęć, a moje wspomnienia wrócą. Wszystko będzie takie jak dawniej... – oznajmiłam zachwycona, lecz Diwis nie wyglądał na szczęśliwego.

– Nie do końca... – mruknął. – Jeśli zechcesz odzyskać swoje wspomnienia, Eden będzie musiał zniszczyć do końca tę klątwę, a to poskutkuje, że... stracisz dziecko, Vivian. Ceną za twoją pamięć, będzie życie istoty, którą w sobie nosisz.

CDN

He he! xD Vivian jest w ciąży, ale napisze to jeszcze raz, (!) nie urodzi ona tego dziecka, a dlaczego? Powód jest o wiele inny niż się wam wydaje ;) Kolejny już we wtorek!

Ps. Gotowi na powrót do szkoły? 2 rozdział z Wilczego Króla już niedługo - może nawet dzisiaj.

(Data opublikowania tego rozdziału: 03.09.17r)

AskalonWhere stories live. Discover now