Rozdział 22 Trzy dni

Começar do início
                                    

Widziałam śmierć czwórki ludzi, jednak nie wywołało to we mnie jakiś głębszych uczuć – nie licząc przypadku Getsa. Ludzie, którzy umarli od ostrza wojowników, byli mi obojętni. Nie zależało mi na ich życiach, lecz to, co zobaczyłam na tym dachu, sprawiło, że coś we mnie pękło. Miałam ochotę płakać nad niedolą tej kobiety, lecz powstrzymałam się przed tym. Nie mogę być słaba. Jako królowa przyjdzie mi się mierzyć z o wiele gorszymi rzeczami. Możliwe nawet, że sama wydam rozkaz zamordowania jakiejś osoby – nie żebym chciała to zrobić, ale wszystko jest możliwe.

Przez reszty drogi milczałam, ignorując zaczepki Veriania i Wini. Nie żebym była na nich zła, ale potrzebowałam ciszy. Spokoju, który pozwoliłby mi, na przemyślenie tego wszystkiego. Tak jak myślałam już wcześniej – wszyscy żyjący ludzie, mając na swoich rękach krew. Nikt nie jest wyjątkiem. Moje wcześniejsze życie nie pozwalało mi na dostrzeżenie tego, lecz teraz... Brat zdrajca, a narzeczony jest wstanie zabić człowiek, ponieważ ten zrobił coś, co mu się nie spodobało. Ten świat naprawdę jest pokręcony... – pomyślałam, a drzwi do jadali zostały otwarte. Weszłam do środka, a słudzy na zewnątrz zamknęli wejście. Uniosłam wyżej głowę. Moim oczom ukazał się wielki stół, na którego szczycie siedział Czarny Jeździec.

Askalon przeniósł na mnie swoje spojrzenie. W jego tęczówkach odbijała się wściekłość. On wie... – stwierdziłam, podchodząc do krzesła obok mężczyzny. Usiadłam na nim, a czarnowłosy złapał mnie za dłoń. Z trudem powstrzymałam się, przed uderzeniem go.

– Widziałaś, czym się kończy, sprzeciwianie mi? – spytał z grobową miną.

Odchrząknęłam, nie chcąc by w moim głosie słyszalna była niepewność.

– Tak, widziałam – przyznałam. Byłam dumna z faktu, że powiedziałam to głosem wypranym z emocji. – Mówiąc szczerze, nigdy bym nie przypuszczała, że jego wysokość preferuje rzeczy tego typu – oznajmiłam z kpiną.

Askalon wstał, ciągnąc mnie za sobą. Przez moment szarpałam się z nim, lecz widząc, że nic to nie da, odpuściłam. Król przyszpilił mnie do ściany – unosząc moje dłonie nad głową. Powinnam się bać, jednak byłam pewna, że jeździec mnie nie skrzywdzi – przynajmniej w większym stopniu. Wpatrywałam się wprost w jego oczy, gdy nagle mężczyzna przycisnął swoje usta do moich. Nie mogłam go odepchnąć ani odrzucić. Zostałam zmuszona do oddania tego pocałunku. Byłam wściekła, lecz i zarazem coś we mnie iskrzyło się szczęścia. W chwili, kiedy król oderwał się od moich warg, zaczęłam unikać jego wzroku.

– Vivian, należysz do mnie – rzekł, ściskając mocniej moje dłonie. – Nie zapominaj o tym, najdroższa... – wyszeptał do moje ucha.

Zagryzłam wargę, powstrzymując się od prychnięcia. Nie ma chyba sensu, powtarzać mu, że nie jestem przedmiotem.

– Rozkazałeś ją zabić, ponieważ przez nią dowiedziałam się o atakach? – spytałam, zmieniając temat naszej rozmowy.

– Tak – potwierdził. – Każdy kto staje pomiędzy naszą dwójką, zasługuje na śmierć, więc nie sprawiają problemów Wini. Wiem, że powiedziała ci ona już o swoim synu, Inerisie – oznajmił.

To co robił było przerażające i okrutne, jednak... Zaśmiałam się. Dlaczego jego zazdrość i fakt, że aż tak bardzo mnie „ceni", sprawia, że czuję się szczęśliwa? Ech... Nawet mój brat nie był wstanie wywołać we mnie uczuć tego typu. Nasza więź naprawdę jest bardzo niesamowita.

Nagle mężczyzna puścił mnie, po czym — trzymając moją dłoń – podszedł do stołu. Usiadłam na swoim poprzednim miejscu, obserwując krążącego po pomieszczeniu króla. Szarooki wziął z stolika obok jakiś rulonik, który chwilę później mi podał. Zmarszczyłam brwi, rozwijając go i przyglądając się mu. Na pergaminie wypisane było wiele nazwisk szlacheckich. Część z osób nawet znałam.

– Po co mi to dałeś? – spytałam, odrywając wzrok od listy.

Askalon rozsiadł się na krześle obok mnie. Posłała mi szyderczy uśmiech, a ja wyczułam, że wpadł na coś, co wcale mi się nie spodoba.

– Postanowiłem, że nasze wesele odbędzie się już za trzy dni, a to co trzymasz obecnie w dłoni jest listą gości, których zaprosiłem.

Zamrugałam parę razy, chcąc być pewna, że to na pewno nie jest jakiś sen. On przełożył datę naszego ślubu, nie konsultując tego ze mną?! Zacisnęłam dłonie w pięści. Jakim prawe zdecydował o czymś taki bez mojej wiedzy? Przecież to także mój ślub! – fakt, najchętniej bym go odwołała.

– Jakim prawem podjąłeś taką decyzję?

Król parsknął.

– Mogę robić, co tylko zechcę – oznajmił, zaczynając konsumować swój posiłek. – Nie muszę posiadać twej zgody, droga narzeczono, by podejmować decyzję tego typu. Zresztą, sama mnie do tego zmusiłaś, grożąc, że się zabijesz – przypomniał.

CDN

No  i co sądzicie? Kolejny już w czwartek!

SPOJLER! Powiem wam, że skończyłam w niedziele 30 rozdział i... Uważam, że przypadnie od do gustu  - a dokładnie jego końcówka - osobom, które mają trochę sadystyczne odruchy. Ciekawe czy spodziewacie się, że Askalon jest zdolny do czegoś takiego - tak, będzie tam opis, niecały, ale będzie.  Ach! Zapomniałabym! 30 rozdział pojawi się za dwa tygodnie w sobotę! :D SPOJLER!

(Data opublikowania tego rozdziału: 18.07.17r)

AskalonOnde histórias criam vida. Descubra agora