Rozdział 16 Jesteście przewidywali

Começar do início
                                    

– Właśnie! – krzyknął zadowolony. – Najwyraźniej nie jesteś całkowitym kretynem – mruknął. – No, a teraz pomóż mi przenieść te ciała na bok. Nie możemy pozwolić by ktokolwiek je zobaczył – oznajmił, a jego towarzysz przytaknął.

Obydwaj chwycił jednego z leżących mężczyzn i zatargali go głębiej w krzaki. Postanowiłam się wycofać i powiadomić o planach buntowników Askalona, lecz w pewnym momencie, usłyszałam trzask gałązki. Spojrzałam pod swoje nogi i przeklęłam. Cholera! Jak mogę być taką niezdarą?! Spojrzałam na mężczyzn, lecz oni zachowali się tak jakby niczego nie usłyszeli. Cofnęłam się jeszcze o parę kroków, gdy nagle usłyszałam ryk. Uniosłam głowę do góry i ujrzałam czarnego, szarego i zielonego smoka. Byłam zaskoczona obecnością króla. Dlaczego on tu jest? Czyżby wiedział o planach Białego Lotosu? Ale jak to możliwe? Myślałam, że nikt po za członkami tego ugrupowania nie ma zielonego pojęcia o jego poczynaniach.

Smoki nie wylądowały na ziemi, lecz zniżyły swój lot. Po chwili z ich grzbietów zeskoczył król, Oxist i... czyżby był to Perion? Z tego co wiem, tylko trzeci jeździec posiada zielonego smoka, więc to musi być on. Wojownicy wylądowali na ziemi z gracją.

– Szlag! – krzyknął straszy buntownik. – Skąd te szumowiny wiedziały, że tu jesteśmy?!

W odpowiedzi usłyszałam złowieszczy śmiech króla.

– Wasz przywódca jest strasznie wolny i przewidywalny. Mimo, że wasi ludzie nic nie powiedzieli o tym ataku, byłem pewien, że stanie się coś takiego. Jesteście przewidywali, zdrajcy! – syknął, unosząc wyżej swój miecz. Jego towarzysze zrobili to samo.

Przed oczami mignęły mi wydarzenia sprzed tygodnia. Askalon zabił wtedy Getsa, a mój przyjaciel pozbawił życia jakąś kobietę. Rodzice chłopaka muszą być zdruzgotani postawą swojego syna. Zawsze wpajali Getsowi, że przemoc nie rozwiązuje wszystkich problemów. Jak widać, ich nauki nic nie dały.

Przybysze wyciągnęli zza kaftanów sztylety, a ja prychnęłam. Mają zamiar walczyć przeciwko najlepszym wojownikom za pomocą tak mizernych narzędzi?! Ech! Nie wiem czy są głupi, czy też zbyt pewni siebie. A może chcą zginąć z honorem?

– Macie zamiar walczyć przeciwko nam, za pomocą tych nożyków? – spytał z kpiną jeździec zielonego smoka.

Ludzie Yinera nie odpowiedzieli, a rzucili się na swoich wrogów. Usłyszałam zderzając się o siebie stal, po czym wszystko zamilkło. Wiatr potargał moje włosy, gdy patrzyłam jak głowa jednego z nich toczy się po ziemi. Nastolatek krzyknął, a Oxist przebił mu mieczem pierś. To co widziałam było okrutne, lecz nie potrafiłam współczuć tym ludziom; najbardziej to temu starszemu. Mogli żyć normalnie, lecz wybrali walkę. Jestem pewna, że nim tu przybyli zabili wiele osób.

Król schował miecz do pochwy, po czym obrócił się w moją stronę. Skryłam się w cieniu.

– Vivian, wiem, że tu jesteś. Nie musisz się chować! – oznajmił opanowanym głosem.

Zmarszczyłam brwi. Czyżby nasza więź była tak silna, że potrafi mnie wyczuć? Z zawahaniem wyszłam ze swojej kryjówki i zaczęłam zmierzać w stronę mężczyzny. Mimo, że wokół trójki leżały ciała i była kałuża krwi, nie bałam się. Będąc już niecały metr od jego wysokości, zostałam otoczona jego ramionami. Czułam jego tęsknotę, która i mnie trapiła. Nie widzieliśmy się od czterech godzin, a już zaczęliśmy odczuwać tak dziwne uczucia.

Perion westchnął, chowając swój czysty miecz. Wyglądała na niezadowolonego.

– Ech! Przecież mówiłeś, że będzie ich minimum trzech! – rzucił ze smutkiem.

AskalonOnde histórias criam vida. Descubra agora