epilog

988 61 32
                                    

Brunet krzątał się po domu próbując się w nim odnaleźć. A raczej odnaleźć Taehyunga. Była dopiero 6 rano, ale gdy się obudził, drugiego już nie było.Sprawdził już wszystkie pomieszczenia i dopiero na koniec wyjrzał za okno zmartwiony. I wtedy dojrzał nieułożoną czuprynę.

Przyjrzał się lepiej.

Taehyung opierał się o balustradę tarasową i patrzył przed siebie. Wyglądał na zamyślonego.

Jungkook cicho wyszedł na zewnątrz. Tae nadal go nie zauważał. Brunet trochę bardziej się wychylił i dostrzegł, że po policzku drugiego spływa samotna łza.

-Wszystko w porządku? - spytał nagle, tym samym strasząc Taehyunga. Rówieśnik podskoczył i złapał się za serce.

-Jungkook, ty idioto! - krzyknął. -Tak się nie robi.

-Nie chciałem cię przestraszyć.

-Ale to zrobiłeś!

-Przepraszam. - uśmiechnął się do niego lekko na znak zgody. Ale Taehyung nie odwzajemnił gestu. Zignorował go i ponownie wbił swój wzrok w ciągnący się krajobraz. -A więc o co chodzi? - dopytał.

-Co? - zmarszczył brwi.

-Nie udawaj. - przewrócił oczami. -Przez ostatni czas nie za bardzo się lubiliśmy, ale teraz jest już chyba okej? Możesz mi powiedzieć jak coś cię gryzie.

-Zjeżdżaj Jeon.

-Próbuje być miły!

-Jungkook, proszę... Męczysz mnie tylko.

-To źle, że próbuję pomóc, jak widzę, że coś jest nie tak?

-To, że przystawiłeś się do Jimina jest nie tak! - wyrzucił z siebie w końcu, tym samym uciszając na chwile Jungkooka. Brunet był zdezorientowany.

-Nie rozumiem... Przecież sam pomogłeś mi w-

-Bo też go kocham! - przerwał mu. -Dobra? O to chodzi. Kocham i kochałem. Jeszcze zanim poznał ciebie. Potem nagle przyszedłeś ty i mi go po prostu zabrałeś!

-To.. Dlaczego?

-Co dlaczego? - burknął zły.

-No wiesz. Zorganizowałeś to wszystko.. Pomogłeś mi.

-...

-Nie rozumiem.

-Eh... Będzie z tobą szczęśliwy. - przyznał. -A ja chcę, żeby był szczęśliwy... Nawet jeżeli mam chwile przez to pocierpieć. - kontynuował. -Jimin jest najważniejszą osobą w moim życiu i tylko jego uśmiech się dla mnie liczy. A bez ciebie ciągle chodził przygnębiony... I nie potrafiłem tego znieść.

Oboje ucichli.

Jungkook podszedł bliżej Taehyunga i oparł się na balustradzie od razu obok niego. Teraz oboje bez celu patrzyli w dal.

-Przepraszam.. - po jakimś czasie szepnął Jungkook, przerywając tym samym ciszę i napięcie budujące się między nimi.

Taehyung spuścił głowę w dół.

-W porządku. - rzucił. -Sam sobie to zgotowałem. Zdecydowałem się ci pomóc. - przyznał. -Żałuję tylko, że nie przyłożyłem ci mocniej ostatnim razem. - zaśmiał się lekko, wspominając ich szarpaninę.

-Nie miałbyś szans. - odgryzł się Jungkook. Oboje się zaśmiali.

-Teraz jest git. Ale ostrzegam cię Jeon, że jeżeli choć raz skrzywdzisz Jimina w tym waszym beznadziejnym związku, to już nigdy więcej go nie zobaczysz. - zagroził mu palcem.

Androphobia // JikookWhere stories live. Discover now