fifty

1.3K 95 46
                                    

05.06.2021

POV 3 os.

Blondyn siedział skulony pod ścianą, na zimnej podłodze, przytulając do siebie swoje kolana.

Było mu tak źle i niedobrze. Został bardzo skrzywdzony psychicznie, przez co strasznie bolało go serce. Czuł się zdradzony i wykorzystany. Osoba, której tak bardzo ufał i wiedział, że, nie licząc Taehyunga i rodziny, jest to ostatnia osoba, która mogłaby go tak bardzo skrzywdzić, właśnie to zrobiła. Wbiła mu nóż w plecy, chociaż, wydaję mi się, że określenie „serce" byłoby w tej sytuacji bardziej trafne, niż plecy.

A przynajmniej właśnie tak myślał.

Po policzkach  nieustannie spływały mu łzy, których sam już nie potrafił kontrolować.

Jedyne, czego w tej chwili chciał, to żeby Taehyung już przy nim był. Żeby przyszedł tu i zamknął go w swoich ramionach. Żeby go mocno przytulił i już nie wypuszczał ze swoich objęć, bo właśnie wtedy mógł poczuć się bezpiecznie.

Co chwile słyszał pukanie do drzwi i krzyk Jungkooka. W głosie bruneta słychać było troskę i zmartwienie. Wysłał również kilka sms'ów, które niższy odczytał, ale nie zostawił żadnej odpowiedzi.

Wszystko, co robił teraz Jungkook, sprawiało, że Jimin miał coraz większy mętlik w głowie.

„Skoro przyjaźnił się ze mną, tylko po to, żeby się ze mnie pośmiać, a później, jak Hawoon powiedział, zerwać naszą relację i zobaczyć jak płaczę, to dlaczego teraz nie odpuszcza? Dlaczego ciągle dobija się do moich drzwi i chcę, żebym go wpuścił? Dlaczego tak bardzo kłamie? Dlaczego nadal udaje? I że niby się mną martwi...

Niezły aktor.."

Nieustające pukanie dobijało go coraz bardziej. Jimin przestał obejmować swojego nogi, tylko po to, aby swoimi dłońmi zatkać sobie uszy. Przyciskał je mocno do boków głowy, ale pomimo tego, dźwięki burzenia, nadal było słychać. Racja - były trochę przygłuszone, ale wciąż nie wyciszone.

Bał się i błagał, żeby Jungkook sobie już poszedł. Żeby w końcu zostawił go w spokoju. Chciał poczuć się chociaż trochę bezpieczniej.
Teraz mogłoby być gorzej, jedynie gdyby Jimin dostał ataku paniki, ale na szczęście, jeszcze nic takiego się nie stało.

W końcu dźwięki pukania ustały. Jimin nie słysząc żadnego z nich, niepewnie zabrał ręce z powrotem i poczuł ulgę, gdy nadal, jedynym co było teraz słychać, pozostał jego płacz i pociąganie nosem. Ponownie przytulił swoje kolana i głośno szlochał.

Siedział tak parę minut, dopóki znowu nie usłyszał pukania. Przestraszony chciał zastosować poprzednią taktykę i zatkać sobie uszy, bojąc się, że Jungkook się zawahał i postanowił wrócić. Zanim jednak to zrobił, usłyszał niski głos swojego przyjaciela. Głos, który spokojnie zawołał jego zdrobniałe imię. Głos Taehyunga.

Jak na zawołanie wstał i najszybciej jak tylko umiał, podbiegł do drzwi wejściowych. Złapał za klucz i nieudolnie próbował włożyć go w zamek, aby móc otworzyć drzwi swojemu przyjacielowi. Trzęsące ręce i rozmazany przez łzy widok utrudniały mu trafienie w dziurkę, ale gdy w końcu poprawnie włożył klucz, szybko go przekręcił.

Taehyung, słysząc przekręcany zamek, złapał za klamkę i jednym ruchem otworzył drzwi. Nie zdążył wejść do środka, a mniejsze ciało już przylgnęło do jego torsu.

Androphobia // JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz