twenty seven

1.5K 100 25
                                    

13.01.2021

POV JUNGKOOK

-Mówię ci, że niebieski będzie lepszy! Dlaczego ty wszystko robisz na przekór mnie?

-Żółty lepiej wygląda.

-Żółtego tu już jest za dużo. Jak chcesz żółty to maluj to sam. - powiedział, a potem rzucił się na łóżko.

-I tak niewiele zostało. Nie potrzebuję twojej pomocy.

-Dla mnie lepiej.

Leżąc na łóżku przymknął oczy. Nawet nie zauważyłem kiedy na twarz wkradł mi się lekki uśmiech.

Blondyn westchnął powoli otwierając oczy. Chyba zauważył, że się na niego patrzę, bo lekko się speszył.

-C-czemu się na mnie tak patrzysz? - powiedział ledwo słyszalnie i odwrócił wzrok.

-Wyglądasz uroczo. - zaśmiałem się.

Niższy wyglądał na lekko zmieszanego.

-Emm.. - przez chwile się zająkał. -Lepiej wracaj do malowania. Chcę już to skończyć i w końcu mieć spokój.

-To może mi pomóż?

-Przecież jeszcze chwilę temu mówiłeś, że nie potrzebujesz mojej pomocy. - zaśmiał się blondyn.

-Nie potrzebuje, ale też nie pogardzę.

-Nie masz okazji pogardzić, bo nawet nie proponuje pomocy.

-Leń.

-Więcej malowania, mniej gadania. - zaśmiał się.

-I pomyśleć, że jeszcze nie dawno uciekałeś na 4 metry odległości ode mnie, a teraz mi nawet dogryzasz. Jak to się stało? - udałem oburzenie, przez co znowu wywołałem śmiech blondyna, a potem wróciłem do kończenia naszej makiety.

Temat projektu był dowolny. Jedynym warunkiem były wymiary i oczywiście rzeczy, z których mieliśmy ją zrobić. Jako iż na początku nie mieliśmy jakiegoś dobrego pomysłu, skopiowaliśmy z internetu coś w stylu domku na drzewie. Nasza praca nie wyglądała jakoś cudownie jak ta z internetu... Szczerze, gdybyśmy mieli je porównywać to jedynie temat był taki sam. Nasz wyglądał trochę szpetnie, ale nie narzekam, bo i tak jak na skalę moich umiejętności, już dawno przekroczyło to maksimum.

Malowałem właśnie ostatnią ścianę miniaturowego domku na drzewie. Byłem szczęśliwy, że już to kończymy, bo jakoś niespecjalnie lubię robić takie pracę, ale z drugiej strony spędzałem czas z Jiminem, a teraz pewnie znowu wrócimy do czasu, gdy w szkole ja go ciągle zaczepiałem, a ten ignorował, żebym dał mu spokój.

-Widzisz! Skończyłem bez ciebie. Mówiłem, że nie potrzebna mi twoja pomoc.

-Ojej, naprawdę dużo było do zrobienia. Pewnie się teraz przemęczyłeś. - powiedział ironicznie i przewrócił oczami.

-Teraz tak mówisz, ale jakoś wcześniej nie chciało ci się pomagać leniu.

-Jesteś jakoś strasznie przewrażliwiony. - zaśmiał się. -Powinieneś już chyba wracać. Jest  19:00 i skończyliśmy całą pracę.

-Jeszcze trzeba posprzątać. - wskazałem na różne śmieci, resztki wycinek i rozlaną farbę na podłodze.

-Poradzę sobie sam, bo jeszcze zaraz mi zaczniesz gadać ile to ty zrobiłeś i jak bardzo się namęczyłeś, a ja tylko leżę i nic nie robie. - przewróciłem oczami.

-Wcale tak nie robię!

-No jeszcze nie, ale pewnie zacząłbyś tak robić. - zaśmiał się. -Chodź. - machnął ręką i wyszedł z pokoju.

Stanął z boku na korytarzu obok drzwi, a ja ubrałem buty.

-No to cześć... - powiedziałem i wyszedłem przez drzwi, na których teraz się opierał blondyn. Już miał je za mną zamykać, ale szybko wsunąłem buta w szparę zanim się zamknęły. -Zaczekaj. - blondyn popatrzył na mnie zdziwiony.

-Coś się-

Nie dokończył, bo mu przerwałem.

-Chciałbyś się jutro spotkać? - rzuciłem szybko, a w zamian dostałem zdezorientowane spojrzenie.

-Jungkook... Skończyliśmy już robić projekt...

-Tak, wiem. Chciałbym się spotkać... Tak... Normalnie. Jak przyjaciele, albo chociażby kumple. Wiem, że dalej się boisz, ale przecież przez te parę spotkań normalnie się zachowywałeś. Widzę, że czujesz się coraz swobodniej w moim towarzystwie, a ja lubię spędzać czas z tobą, więc nie chcę, żeby nasza znajomość kończyła się wraz ze zrobieniem projektu. Pamiętasz dzień, jak zemdlałeś? Odprowadziłem cię do domu i mieliśmy robić makietę, ale zamiast tego cały czas gadaliśmy. O takie spotkanie mi chodzi. Bez celu, po prostu, żeby rozwijać znajomość. - przerwałem i spojrzałem na milczącego blondyna, aby wychwycić jego reakcje.

On tylko przeskakiwał wzrokiem to na mnie, to na swoje buty. W końcu jego wzrok zatrzymał się na mojej twarzy.

-Ehh... Jungkook...

-Nie daj się prosić. Możemy się spotkać w kawiarni, w kinie albo gdziekolwiek chcesz.

-Nie wychodzę na miasto. Przez fobię ledwo normalnie funkcjonuję w szkole, więc nie robie sobie jeszcze więcej strachu chodząc w miejsca publiczne. Ciągle siedzę w domu, albo u Tae. Już ci to mówiłem.

-No to w takim razie możemy pójść po szkole do mnie, lub do ciebie. Pogadamy, pooglądamy coś, lub możemy w coś zagrać na konsoli. Obojętne mi to. Obiecuję, że nadal, jak do tej pory, będę zachowywał odstęp.

-Eh.. - westchnął. -Nie wiem, czemu aż tak ci zależy, ale okej... - nie dokończył mówić, a na mojej twarzy już pojawił się wielki uśmiech. -Możesz jutro do mnie przyjść. Chyba... Ci ufam.

-Dziękuje Jimin. Przyjdę na pewno! - powiedziałem odblokowując nogą wcześniej przytrzymywane drzwi i odwróciłem się na pięcie, a potem ruszyłem przed siebie, aby wrócić do domu.

Przez całą drogę uśmiech nie schodził mi z twarzy.

POV JIMIN

Od razu, gdy Jungkook opuścił moje mieszkanie zabrałem się za sprzątanie syfu, którego narobiliśmy podczas tworzenia makiety. Teraz ona do piątku (bo wtedy trzeba ją oddać) będzie mi zaśmiecać pokój.

Jutro znowu tu przyjdzie Jungkook... I to nie w celu robienie projektu...

Mogłem się na to nie zgadzać, teraz pewnie przez całą noc będzie zaprzątać mi głowę.

Nie rozumiem tylko... dlaczego? Po co chce się ze mną spotykać? Czemu? W jakim celu?

A jeszcze gorsze jest to, że mi to nie przeszkadza.

Niby się go boję, ale jednak lubię jego towarzystwo. Fajnie mi się z nim rozmawia i mimo, że miałem z nim spotykać się tylko, żeby zrobić ten głupi projekt... Teraz nie chce tak po prostu z tego rezygnować.

Tak dawno nie rozmawiałem z żadnym chłopakiem, (oczywiście nie licząc Tae) a teraz tak nagle pojawia się Jeon Jungkook, z którym mimo mojego strachu lubię rozmawiać. Z którym miło mi się spędza czas. Przy którym mogę czuć się normalnie. Który rozumie mój problem i zważa na to, abym dobrze się czuł. Który zachowuje odstęp, dla mojego dobrego samopoczucia.

To jest tak dziwne. Boję się go, ale jednocześnie go lubię.

Ugh.

Zauważyłem też ostatnio, że Taehyung denerwuje się na samo wspomnienie o brunecie. Nie rozumiem jego złości. Wiem, że się o mnie boi i tak dalej... Ale z tego co widzę, nie jest zmartwiony, a wkurzony.

Androphobia // JikookWhere stories live. Discover now