sisxty for

698 54 12
                                    

DZIEŃ 6

Jimin zniechęcony przekręcił się na drugi bok, a na jego twarzy pojawił się duży grymas. Słyszał odgłosy. Rozmowy. Śmiechy. Było tłoczno i głośno.

W końcu jego oczy się otworzyły. Obolały podniósł się do siadu i zauważył, ze nie leży w swoim łóżku. Rozejrzał się dookoła i ogarnął, że jest w łazience. I od razu przypomniały mu się wydarzenia z poprzedniego dnia...

Poczuł ucisk w brzuchu. Skrzywił się. Wczoraj nic nie zjadł. Cały dzień głodował.

Wstał na swoje poranione stopy i powoli zbliżył się do drzwi. Przystawił ucho do drewnianej powłoki. Usłyszał znajome głosy, należące do znajomych ojca, których miał okazje spotkać 2 dni temu.

Niepewnie przekręcił klucz w drzwiach, tym samym je otwierając, i lekko wyjrzał przez szparę. Chciał sprawdzić czy w pobliżu nie ma jakiegoś potencjalnego zagrożenia. To znaczy ojca lub kolegów. Ale korytarz był pusty. Powoli wyszedł z łazienki, ale momentalnie się zatrzymał, gdy tylko poczuł przepiękny zapach, jak się domyślał, pizzy. Oczy zrobiły mu się duże. Brzuch też wydał dźwięk, świadczący o głodzie. Pizza była kusząca. Ale towarzystwo niezbyt.

Chciał się wycofać do pokoju. Ale jednak coś podkusiło go i zaprowadziło do drzwi salonu, przez które odrobine wyjrzał, z nadzieja że nikt go nie zauważy. I tak też było, bo dorośli byli zajęci tylko sobą. Na stole zobaczył butelki alkoholu. Znowu pili. Nigdzie nadal nie widział pizzy, a czuł jej zapach. Zeskanował wzrokiem pokój i w końcu dostrzegł pare pudełek leżących swobodnie na ziemi, obok kanapy. Górne było otwarte, a w środku można było zauważyć pyszne danie.

Nie mógł się powstrzymać i widząc, ze dorośli są zbyt pochłonięci rozmowa i śmiechem, cicho podkradł się, nie zwracając na siebie uwagi. Udało mu się to. Ukucnął obok pudełek niezauważalnie i wypuścił z ulgą powietrze z ust. Odwrócił się do pizzy i wyciągnął rękę w jej stronę, zwijając kawałek. Gdyby tylko mógł, krzyknąłby ze szczęścia. Ale byłoby to zbyt ryzykowne. Odwrócił się z powrotem i na kolanach podążył w stronę wyjścia. Gdy był już za drzwiami wstał i z uśmiechem na ustach ruszył do biegu.

I wtedy wszystko się popsuło. Jimin poplątał nogi i momentalnie ruszył na ziemie, wywołując tym samym głośny huk.

Chwile po tym przez drzwi wyjrzało na niego pare mężczyzn i ojciec. Nieznajomi uśmiechnęli się. A w oczach ojca widać było wściekłość.

-Wstałeś jak widać. - powiedział nazbyt spokojnie. Przed kolegami nie chciał pokazywać swojej gorszej strony. -Wstawaj z tej ziemi i lepiej wracaj do pokoju. - rozkazał.

Jimin pośpiesznie zaczął się zbierać. Co jak co, ale pomysł pójścia do własnego pokoju mu się bardzo podobał.

-No ale co dzieciaka odganiasz? - wtrącił jeden. -Niech posiedzi z wujkami. - zaśmiał się. -Nie zdążyliśmy się poznać ostatnio.

Jimin spojrzał na swojego tatę. Był przestraszony, a ojciec podirytowany. Z jakiegoś powodu jednak wymusił głośny śmiech i kazał Jiminowi zawrócić.

-No niech będzie, chodź do salonu. - złapał go za ramie i poprowadził za soba. Następnie posadził go na środku kanapy, na której zaraz obok niego usiadło dwóch starszych. Ojciec szybko jeszcze zniżył się do niego i szeptem warknął. -Masz mi się zachowywać. Jak nie narobisz mi wstydu, to może odpuszczę ci wczorajszą sytuacje.

Jimin nie odpowiedział i spuścił głowę w dół. Czuł się niekomfortowo dlatego wolał to przemilczeć. Ogólnie całą jego strategią na przeżycie dzisiejszego dnia było zwykle milczenie. Wolał nie zwracać na nic uwagi.

Androphobia // JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz