sixty three

696 50 24
                                    

DZIEŃ 4

Obudził się obolały na podłodze w łazience. Zdezorientowany wstał. Od razu uderzyły w niego wspomnienia z poprzedniego dnia. Napłynęły mu łzy do oczu. Ojciec podniósł na niego rękę... potem były wrzaski i więcej krzyków. Na koniec, ojciec ewentualnie jeszcze raz mu przyłożył.

Jimin zapłakany uciekł wtedy do łazienki, wcześniej zabierając ze sobą swojego ulubionego misia. Zamknął się na klucz. Usiadł na ziemi, mocno przytulając swojego pluszaka. I płakał. Dużo płakał. Łzy same spływały mu po policzkach. Nie mógł przestać. Nie wiedział, kiedy zasnął na zimnych kafelkach. Ale prawdopodobnie zmęczenie wzięło górę.

Spał długo. Ale nadal czuł zmęczenie. Obrócił się i przed sobą ujrzał teraz swoje odbicie w lustrze nad umywalka. Dawno na siebie nie patrzył. Zazwyczaj spoglądał w lustro codziennie rano i wieczorem przed myciem zębów. Ale to zawsze mama przypominała mu o tych rutynach. Przez ostatnie 3 dni, nie bardzo zadbał o swoją higienę.

W lustrze można było dostrzec jego zmęczone oczy. Miał też trochę brudna buźkę. Ale najbardziej w oczy rzucały się rany, powstałe w incydencie z groźnym psem, kiedy to poszedł tylko pożyczyć cukier. Zaschniętą krew można było zobaczyć na jego nosie, policzku i czole. Broda była lekko zadrapana. Tata nie opatrzył mu ran. Sam Jimin nie miał pojęcia jak to sie robi, ani gdzie znajdzie potrzebne rzeczy do zajęcia się ranami, wiec też nie mógł nic z tym zrobić.

Podszedł bliżej lustra i uważniej przyjrzał się swojemu niezbyt ładnym odbiciu.

Podsunął sobie pod umywalkę mały schodek, na którym zawsze stawał, gdy mama kazała mu myć zęby. Wziął najmniejsza szczoteczkę i truskawkowa pastę do zębów. Nałożył jej niewiele, a potem umył swoje białe perełki. Uśmiechnął się. Poczuł się nieco bardziej świeżo. Potem zajął się myciem buźki. Użył do tego samej wody. Przeczesał swoje ciemne wlosy. A na koniec wziął jakiś łagodny krem, którego nazwy nie pamiętał, nałożył go sobie na buzie i niezdarnie wsmarował. Nie wiedział po co, ale mama zawsze mu tak robiła. Spojrzał jeszcze raz w lustro. Wyglądał nieco lepiej. Ale nadal nie oszałamiająco.

Zbliżył się do drzwi łazienki. Ręka mu się zatrzęsła przed przekręceniem klucza. Bał się wyjść. Ale przecież nie może cały dzień siedzieć w łazience. Zebrał się w sobie i w końcu pociągnął za klamkę. Bardzo cicho skierował się w stronę pokoju. Ale zatrzymał się, gdy dotarł do niego słodki zapach jakiegoś jedzenia. Od razu chwycił się za brzuch, a jego oczy zrobiły się duże.

Miał w planach iść do pokoju i zamknąć się w nim na resztę dnia, ale nie mógł zapanować na nogami, które od razu popędziły za przyczyną zapachu. Poprowadziły go do salonu. Zanim wszedł wyjrzał lekko przez drzwi i zauważył swojego ojca. Wzdrygnął się. Odechciało mu się szukać pysznego źródła. Chciał się wycofać. Ale gdy tylko się odwrócił, tata go zauważył.

-Jimin. - powiedział. Chłopiec się zatrzymał. -Chodź tu. - brunet się przestraszył. Spuścił głowę w dół i bardzo powoli podszedł do ojca.
-Spójrz na mnie jak do ciebie mówię. - Jimin podniósł przestraszony wzrok. Wtedy zauważył na stole grube placuszki, które jak się domyślił, przyprowadziły go tutaj swoim zapachem. Obok nich stały butelki alkoholu. Jedna z nich była już w połowie pusta. Popatrzył na ojca. -Przychodzą tu dziś moi znajomi. - zaczął. -Oznacza to, że masz być dzisiaj grzeczny i nie przynosić mi wstydu. Najlepiej wcale nie wychodź z pokoju jak się tutaj pojawia. Nie hałasuj. Nie przeszkadzaj. Rozumiemy się? - spytał. Jimin pokręcił głowa na tak. -Nie słyszę odpowiedzi. - upomniał się zirytowany ojciec.

-T-tak. - szepnął brązowooki.

-Eh, co ja z tobą mam. - mruknął sam do siebie starszy. Popatrzył na syna z pod byka. I przewrócił oczami. Sięgnął po talerz z jedzeniem i podał go małemu. Jimin zaskoczony spojrzał się pytająco na ojca. -Nie wkurwiaj mnie i zabieraj ten talerz, albo go wyrzucę i nie będziesz miał żadnego dobrego jedzenia. Myślisz ze po co ja w kuchni stałem i specjalnie sie poświęcałem. To ostatni raz, kiedy robię ci cokolwiek do jedzenia. I wynocha mi stąd! - krzyknął.

Androphobia // JikookWhere stories live. Discover now