-Czy ty wiesz, która jest godzina? - zaczął dość cicho, ale Jimin i tak wyczuł to zdenerwowanie w jego głosie. Bał się odpowiedzieć, więc tylko pokręcił głową na „nie". Ojciec ciężko westchnął. - Zero telewizji dla ciebie dopóki mama nie wróci.

-Ale...

-Nie ma żadnego ale! - podniósł głos. -Tak jak powiedziałem, zero telewizji. Potraktuj to jako karę za zostawienie wczorajszego bałaganu. - burknął. -I marsz do pokoju! Masz mi z niego dzisiaj nie wychodzić. I tylko spróbuj się mi przeszkodzić w pracy to wtedy zobaczysz co to znaczy prawdziwa kara, nie będą to żadne łagodne zakazy na przyjemności. Dostaniesz tak mocno, że się nie pozbierasz.

-Dobrze... - Jimin ze spuszczoną głową w dół jak najszybciej popędził do swojego pokoju.

Gdy już znalazł się na miejscu, rzucił się na łóżko. Smutny westchnął.

To będzie bardzo nudny dzień...

Na zewnątrz zrobiło się już ciemno. Jimin zamalowywał kolejne kartki jakiegoś starego zeszytu, którego znalazł przez przypadek, gdy przeglądał swoje zabawki, aby znaleźć dla siebie jakieś interesujące zajęcie. Potem wygrzebał kredki ze szkolnego piórnika, używanego rok temu. I jak się okazało, malowanie okazało się świetnym pożeraczem czasu. Chłopiec spędził cały dzień na malowaniu ulubionych postaci bajkowych, swojego domu, rodziny, słodkich zwierzątek (czasami też trochę zmutowanych zwierzątek), statków kosmicznych, piratów i wiele, wiele różnych rzeczy, które można by było wymieniać bez końca.

Nowe zajęcie sprawiło, że Jimin, tak jak kazał mu ojciec, nie wychodził w ogóle z pokoju, ani tez nie miał na to ochoty. Wolał po prostu bez przerwy malować. A skoro już mowa o ojcu.

Pan Park wszedł do pokoju syna i zawiesił na nim swój wzrok.

-Tato? - Jimin popatrzył w jego stronę.

Ojciec podszedł bliżej niego i na biurku, na którym brunet miał rozłożone swoje przybory i rysunki, postawił mu plastikowe, zamykane pudełeczko.

-Przydaj się w końcu na coś i przeleć się do pani Kang. Powiedz, że tata prosi o trochę cukru, bo bardzo pilnie potrzebuje, a się skończył i wszystkie sklepy są już zamknięte.

-A-ale jest już ciemno...

-No i co? To tylko dwa domy dalej. Już, ubieraj buty i wio. - rzucił zanim wyszedł.

Jimin wcale nie chciał tam iść. Bardzo bał się ciemności... Ale jeszcze bardziej niż ciemności bał się swojego ojca. Dlatego właśnie teraz, mocno trzymając w dłoniach pojemnik, przestraszony biegł w stronę domu miłej sąsiadki.

Błyskawicznie znalazł się pod domem pani Kang. Zadzwonił na dzwonku i poczekał aż starsza kobieta otworzy mu drzwi. Sąsiadka zaprosiła go do środka. Chłopiec wytłumaczył prośbę taty, a pani Kang uśmiechnęła się, a potem wsypała mu szklankę cukru do pojemniczka. Na koniec poczochrała Jimina po włosach i poczęstowała go cukierkiem, życząc miłej nocy.

Szybko poszło - pomyślał.

Teraz już z górki, bo została jeszcze tylko droga do domu. Tym razem postanowił już nie biegnąć. Bo przecież, skoro droga do pani Kang była spokojna, to ta w druga stronę też taka musi być.
...Prawda?

Androphobia // JikookWhere stories live. Discover now