Just A Friend (Harry Styles F...

By camillemontrose

96.7K 3.9K 678

Ona patrzy tylko w przyszłość, ale potrafi żyć tym, co jest tu i teraz. Kylie, wzorowa uczennica, która zmien... More

Rozdział 1.
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Ważna sprawa😧😧😧
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 56
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65.
Rozdział 66

Rozdział 48

1.1K 54 9
By camillemontrose

Kylie

Nawet nie wiem, kiedy obydwoje zasypiamy – on w trakcie masażu mojego brzucha, a ja w trakcie relaksowania się. Przebudzam się pierwsza i uśmiecham się na widok jego głowy położonej na wyciągniętej ręce, opuszki palców dotykają jednego końca łóżka, jego nogi są wyciągnięte i dotykają drugiego końca. Wzdycham cicho i czuję się już znacznie lepiej - bóle są ćmiące, delikatne, takie, jak mam po zastrzykach. Postanawiam wstać i zaparzyć sobie zieloną herbatę z innymi ziołami, a poza tym zrobić coś do jedzenia dla Harry'ego, bo zbliża się jego godzina. Lodówka jest dziwnie pusta, więc zamawiam dla nas, a właściwie dla niego pizzę. Zaczynam ogarniać trochę pokój i myję miseczkę z resztkami olejku, którymi smarował mój brzuch...

-Kylie...- mówi z sypialni.- Kylie!- woła.

-Słucham?- pytam, na co on przekręca się na łóżku i patrzy na mnie zaspanymi oczami. Jego włosy przyklepały się po jednej stronie i wygląda... Boże... Uśmiecham się do niego szeroko i kontynuuję wcześniejsze zajęcie zmywania miseczki. Zaraz słyszę, że wstaje z łóżka i idzie do mnie, w zlewie myje dłonie po olejku i wyciera je w ręcznik papierowy.

-Jak się czujesz?- pyta mnie biorąc do rąk mokrą miseczkę w celu jej wytarcia w szmatkę.

-Jak widać lepiej...- mówię mu z lekkim uśmiechem. -...brzuch jak na razie nie wraca, więc olejki jak najbardziej zadziałały...- dodaję, a on się uśmiecha i przyciąga mnie do siebie, wtulam się w jego tors i czuję, jak składa na mojej głowie pocałunek.- Dziękuję, że przyjechałeś...- mówię podnosząc na niego wzrok. Obdarza mnie wówczas delikatnym pocałunkiem w usta i nos.

-Mam propozycję filmu...- mówi cicho, na co spoglądam na niego zainteresowana.

-Słucham cię w takim razie...

-„Notting Hill"...- oświadcza, na co przypominam sobie jego fabułę: 30-kilku letni mężczyzna, pracownik księgarni podróżniczej na Notting Hill poznaje w niej piękną, międzynarodową gwiazdę filmową...

-Ale ty i „Notting Hill"?- dziwię się.- Nie wolisz na przykład jakieś kino akcji, albo z dużą ilością seksu, albo kino akcji z seksem?- pytam, na co zaczyna się śmiać i zastanawia się nad ładną odpowiedzią.

-Wiesz...- zaczyna, uśmiecham się.- ...ja zawsze, ale chyba dziś mój nastrój wskazuje na trochę romantyzmu...- dodaje, uśmiech na mojej twarzy rośnie i staję na palcach, by dać mu buziaka.-... ale wcześniej myślę, że coś upieczemy dobrego...

-Upieczemy?

-Tak, Kylie, dobrze słyszysz... Dostałem polecenie od mojej mamy, by upiec z tobą tort, ale wyśmiałem ją...- mówi, na co cicho chichoczę.- ...natomiast dała mi przepis na swoje popisowe ciasto z dżemem porzeczkowym, który kupiłem i postanowiłem, że to będzie dobry dodatek do kwaśnych żelków, chipsów twarożkowych i...- ogląda się za mnie na stół.-... i ciasteczek czekoladowych.

Uśmiecham się szerzej i staję na palcach, by dać mu buziaka, po tym, Harry mocno mnie przytula i całuje w czoło.

-Ale najpierw widzę ziółka...- mówi spoglądając na stół, kiwam głową i zaczyna się nad czymś poważnie zastanawiać.

-Ciebie nie skręci od takiej ilości cukru i innych rzeczy?- unosi brwi.

-Dla mnie to normalne... Tracę dużo, dużo wartości odżywczych... - przekonuję go, ale pozostaje nieugięty.

-Cukry złożone, gumy guar, konserwanty...- wymienia, a ja aż krzyżuje ręce na piersiach niedowierzając w to, co Harry właśnie powiedział.

-Skąd ty to wiesz?- pytam.

-Kochanie, z etykiet... Dobrze je przeanalizowałem i sprawdziłem w Internecie będąc w sklepie... I one prowadzą do...- zatrzymuje się.-... otyłości...- uśmiecham się szeroko i aż kręcę głową.

-Jem to tylko, gdy mam okres... A zaraz po, wrócę na siłownię...- mówię, a on kiwa głową z ironią.

(...)

-Nie jedz jeszcze, bo jest gorące...- mówi coraz głośniej, gdy ja już po fakcie mam w ustach kawałek ciasta. Otwieram usta i zaczynam koło nich wachlować dłonią, co w rezultacie kończy się wypluciem do śmietnika. Spaliłabym sobie przełyk, gdybym to połknęła.-... naprawdę dziś masz spust jak nigdy... zawsze tak jest?- pyta nalewając mi do szklanki zimnego mleka z lodówki.-... pomoże ci ze spieczeniem języka...- mówi i je upijam.

-Moja mama zawsze mi mówiła,„dziecko, ja ci kupię wszystko, ale jak widzę, że na paragonie są same chipsy twarożkowe, żelki kwaśne i ciastka czekoladowe, to mnie serce boli"...- uśmiecham się i dokańczam szklankę mleka. Harry odstawia karton do lodówki i zaczesuje włosy do tyłu, sięga po nóż i wystawia ciasto na paterę, na której dobrze wystygnie. Poprawiam dresy i czuję, że jest mi strasznie zimno, co znaczy jedno... Za chwilę gorączka, a potem bóle...

-Masz straszne rumieńce...- spogląda na mnie, na co kiwam głową w zrozumieniu, potwierdza moje obawy.

-Chyba znów się zaczyna...- mówię wzdychając cicho, podnoszę rękaw bluzy i znów na moich rękach widać pokrzywkę.- Na bank zaraz dostanę gorączki.- stwierdzam, a on od razu szuka leków. – Nie szukaj Hazz, po prostu połóż się ze mną, obejrzyj jakiś film i proszę... zjedzmy coś...- mówię, a on odwraca się do mnie z lekkim uśmiechem.

-Jedna tabletka, kochanie, potem możemy robić, co tylko będziesz chciała...- odpowiada i znajduje odpowiedni lek, nalewa mi wody do szklanki i każe połknąć. Uśmiecha się, gdy szklanka jest pusta, odbiera mi ją i wkłada do zmywarki, podchodzi do mnie i przytulam się do niego mocno, a on znów całuje mnie w czoło.

Czy to nie urocze?

Zasiadamy przed telewizorem, Harry okrywa mnie szczelnie kocem i wraca do kuchni, by nasypać tam chipsy, które zamierzam zjeść jak najszybciej. Ktoś dzwoni do drzwi i Harry jest zdziwiony wizytą dostawcy pizzy, płaci za nią, mimo, że proszę go, by wziął moje pieniądze... Oglądamy film i ten wieczór, bo nawet nie wiem kiedy się ściemnia, jest naprawdę fantastyczny, nie wiem, co sprawiło, że bóle mimo gorączki nie powróciły. Czyżby udało mu się mnie zrelaksować bez ingerencji w moje ciało?

-Wszystko jest ok.?- pyta jak co każde 30 minut, wtulam się w niego i odpowiadam, że tak. Przytula mnie mocniej i wzdycha cicho.- A może jakaś herbata? Ziołowa, zielona?- pyta cicho.

-Nie chcę Hazz, naprawdę wszystko jest ok...- mówię, a on kiwa głową.

-A może żelki?- na co wywracam oczami i podnoszę się na kanapie, patrzy na mnie z uwagą.

-Słonko, wszystko jest w porządku, naprawdę niczego nie potrzebuję, zrobiłeś dziś tyle, co nikt w moim życiu w takiej sytuacji...- mówię i nachylam się nad nim, by ucałować jego piękne usteczka. Muskam je delikatnie, a dłonią sunę po jego policzku, spoglądam w jego zielone oczy i muskam z wielką czułością jego nosek.

Uśmiecha się szeroko i przekłada z boku na plecy, a ja momentalnie leżę na jego brzuchu, swoje ręce opieram o jego górną część klatki piersiowej i patrzę w jego oczy.

-Moja siostra, ale nie tylko ona, wszystkie kobiety, są w trakcie okresu nieznośne, wkurzające, albo nadmiernie wrażliwe, ale Ty... Jak zwykle jesteś inna...- mówi i odzywa kosmyk moich włosów za ucho.

-To dobrze, czy...- pytam, a on od razu się wtrąca.

-...bardzo dobrze... To podkreśla jak cholernie wyjątkowa jesteś... Wiesz, że jesteś moją Kylie i nikt nie ma prawa mi Cię zabrać...- mówi i w trakcie ostatniego zdania ujmuje moją twarz w dłonie.- Wiem jak jest, ale jesteś dla mnie ważniejsza niż wszystko inne kiedykolwiek było...- mówi cicho, a w tle rozgrywa się równie smutna scena, gdy Anna wyznaje Williamowi miłość. To nie przypadek. Moje oczy zachodzą łzami i uśmiecham się przez łzy do niego, jego uśmiech rośnie i podsumowuje to krótkim zdaniem.

-Kocham Cię...- odrzeka, a ja nachylam się nad nim, by dać mu buziaka w usta, nie jednego, nie dwa... długiego...

-Chyba jednak coś jest w tych hormonach, że wrażliwość jest wyraźniejsza...- mówię, a on się uśmiecha.

-Dla mnie to chyba najpiękniejszy moment w dzisiejszym dniu...- mówi.-...zaraz po palcówce w szkolnej toalecie.- dodaje, na co się uśmiecham szeroko.

-Była na tyle intensywna, by odblokować moją macicę i zacząć czerwony festiwal...- odpowiadam, na co Harry zaczyna się głośno śmiać.

Dokańczamy film i zamierzam iść do łazienki, trochę się ogarnąć, gdy Harry zauważa, że nie wziął koszulki na zmianę z bagażnika i że pójdzie po nią.

Harry

Schodzę w dół i mijam portiera, gdy zauważam, że po drugiej stronie ulicy stoi czarny terenowy samochód łudząco podobny do tego, którego ma Eleanor i... Bloom. Wpatruję się w ciemną szybę, ale nie jestem w stanie zobaczyć kierowcy, który dosłownie kilka sekund później odpala auto - wtedy jestem pewny, że to ten sam dźwięk, co wtedy, gdy mi uciekał... Rusza z piskiem opon, a ja stoję jak wryty na parkingu, nie sądziłem, że profesorek jest aż tak w nią zapatrzony... Z drugiej strony ulicy wyraźnie widać okna jej mieszkania, a co ja zauważam podnosząc wzrok. Rolety, którymi są zasłonięte okna nie zasłaniają dokładnie wszystkiego, gdy Kylie włącza światło widzę jej sylwetkę bardzo dobrze zarysowaną... To znaczy, że gdy Ky chodziła nie raz nie dwa, w staniku, czy nawet bez to wszystko było widać...

-Ja pierdole.- mówię pod nosem.

-Co jest Panie kolego?- pyta portier zainteresowany moim wzrokiem na mieszkanie Ky.

-Czy ten samochód, który przed chwilą tak szybko odjechał to często tu bywa?- pytam.

-Prawie codziennie, ale nigdy nie odjeżdża w ten sposób, zawsze znika około godziny 23-24...- oznacza to, że Bloom odjeżdża, gdy Kylie idzie spać.

-Niech Pan uważa na tego gościa, on jest psychopatą i Kylie bardzo mu się podoba...- mówię mu poważnie. Mężczyzna unosi brwi, co uwidacznia głębokie bruzdy na jego czole, zdejmuje z głowy czapkę i drapie się po łysinie z zastanowieniem.

-Wie Pan co, w życiu bym nie pomyślał...- mówi.- Kto to jest? Zna go Pan?- pyta mnie, na co od razu kiwam głową.

-To profesor z mojej szkoły, naszej... Upodobał ją sobie i cały czas obserwuje jak żywy kąsek...- mówię, a wtedy portier naprawdę się przestrasza.- Niech Pan będzie spokojny, ja mu dam nauczkę... Napiszę panu mój numer i gdy tylko samochód się pojawi, a mnie tu nie będzie, proszę do mnie dzwonić...- mówię, biorę koszulkę z bagażnika, zamykam auto i zapisuję numer na małym skrawku z gazety telewizyjnej.- Koniecznie...

-Tak jest Panie kolego...- mówi.

Wracam do Kylie, a ta pyta się co tak długo, na razie postanawiam nic jej nie mówić, by ją nie denerwować... I tym, że Bloom ją obserwuje i tym, że... znów o nim mówię.

(...)

***

Jestem w szkole, ale nikogo tutaj nie ma, dosłownie nikogo. Dlaczego się tu znalazłem, po co? Przemierzam korytarz oglądając się dookoła i już prawie chcę wejść na górę, gdy moja myśli są rozgonione jednym jękiem, który roznosi się echem w całej szkole.

Znam ten głos, ten ton, ten specyficzny jęk...

-Kylie!- wołam, ale odpowiada mi głucha cisza.- Kylie!!!- krzyczę głośniej.- Gdzie jesteś?!

Znów cisza, a raczej resztki mojego głosu odbijającego się od ścian szkoły. Ruszam w stronę klasy Huntera, ale tam drzwi są zamknięte, następnie sala Clice - na klucz. Obracam się dookoła, gdy słyszę coś, co jeszcze bardziej mnie przestrasza.

-O mój Boże!!!- głos jest silny i niezwykle poniesiony emocjami. Wiem, że to Kylie i wiem, że ktoś robi jej krzywdę, szukam chyba w każdej sali na parterze, ale wszystko jest zamknięte, biegnę w stronę schodów i wbiegam po nich skacząc co trzeci.

-Kylie!- krzyczę ponownie, ale odpowiada mi cisza. Na końcu korytarza jednak zauważam lekką poświatę, jakby od lampki.

Zaraz...

To klasa Blooma i tylko on ma pierdoloną lampkę na biurku. Biegnę ile tylko mogę i gdy jestem w połowie słyszę jeszcze gorsze: "O Boże!!!"

Mam łzy w oczach i gdy dobiegam i szarpię drzwi, otwierają się bez problemu.

-Kylie! Jeste...- zatyka mnie.

Siedzi na jego biurku absolutnie naga, a jej rzeczy, jak i jego walają się na podłodze, patrzy w jego oczy, on w jej, dotyka jego włosów i zagryza wargi odchylając co chwilę głowę do tyłu. Za to on, intensywnie się porusza dotykając swoimi ustami jej szyi, piersi, twarzy, ust...

-Och profesorze... Proszę jeszcze, chcę więcej, więcej Ciebie, proszę...- mówi i wpija się w jego usta z taką zachłannością, że on postanawia się jej odwdzięczyć serią ruchów, które uwielbiam z nią robić... Szybkie i kończące temat. Kylie łapie zębami za jego usta i dłońmi sunie od jego pośladków, po plecy, kark i na końcu szarpię za jego włosy.

Jedyne co ja robię to opieram się o ścianę i płaczę, jak chyba nigdy. Wybucham jeszcze bardziej gdy Kylie kładzie cały swój tułów na blacie biurka i łączy z nim swoje dłonie, gdy on kończy całą sytuację. Gdy słyszę jej krzyk...

***

-Boże Kylie!- krzyczę i otwieram oczy, zrywam się na łóżku i jestem cały oblany potem. Kylie, która spała koło mnie podnosi się przestraszona i patrzy na mnie dużymi oczami. Nie mogę oddychać, mam gwiżdżący oddech, a Ky słysząc to biegnie po plecak i zaraz wraca z inhalatorem, siada na łóżku podkurczając nogi i patrzy na mnie intensywnie.

Kładę głowę na poduszce, a ona zapala lampkę i przygląda mi się, chusteczką ściera pot z mojego czoła i sięga po koszulkę, bym ją zmienił.

-Kochanie, co się stało?- pyta mnie dotykając mojego policzka. Sięgam po jej ręce i ucałowuje je

-Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy, że to był tylko sen...- mówię, a ona daje mi buziaka w usta.

-Co ci się śniło?- pyta mnie.

-Że uprawiałaś seks z...- zatrzymuję się.-... innym mężczyzną...- wzdycham cicho, na co ona dotyka moich policzków.

-Nie zrobię tego nigdy, kochanie, tylko z tobą...- mówi i daje mi buziaka. Przytula się do mnie. -Tak się cieszę, że Cię mam...- dopowiada i zasypia, ja pozostaje w wielkiej adrenalinie do rana.

Następnego dnia robię jej śniadanie i całuję, gdy jeszcze śpi, muszę pomóc siostrze i spakować się na dzisiejszy, wieczorny samolot do LA. Jako, że to normalny dzień szkoły nie zamierzam marnować czasu i od razu załatwić sprawę z Bloomem. Zakładam kaptur przez padający deszcz, Mike macha do mnie i zastanawia się, dlaczego dziś przyjechałem, skoro miałem jechać do rodziny do USA, tłumaczę mu, że mam sprawę do Blooma, a potem wracam do domu. Przechodzę przez korytarz i biegnę co ten pieprzowy trzeci schodek na jego piętro, z jego klasy wychodzą pierwszaki, więc czekam, gdy wyjdzie ostatni...

Wchodzę do środka, a mężczyzna stoi tyłem do drzwi i rozmawia przez telefon. Zamykam je za sobą tak, że odwraca się i kończy rozmowę.

-Dzień dobry Harry, czy coś się stało?- pyta odkładając telefon na blat tego pierdolonego biurka. Nim mu odpowiadam w mojej głowie tworzy się ponowną wizja, z która próbowałem walczyć całą noc.

-Słuchaj mnie, powiem to raz i nie powtórzę...- zaczynam, a Bloom szeroko otwiera oczy.-...widzę na co się szykujesz i widzę, jak na Nią kurwa patrzysz, widzę, że siedzisz w aucie i robisz sobie dobrze widząc ją przez okno, więc chciałem Cię tylko ostrzec... Jeśli będziesz próbował coś zrobić w stosunku do Kylie, podrywać, zachęcać do ruchania to choćbyś się po tym ukrywał to Cię kurwa znajdę i zabiję, rozumiesz?

-Harry, Ty mi grozi...- nie zdąża dokończyć.

-Ja cię tylko ostrzegam... Trzymaj się od niej z daleka...- syczę i wychodzę trzaskając drzwiami tak, że mam wrażenie, że pękła w nich szyba.

Trudno.

(...)

Dwa dni później lot przebiega nam wybornie na wspólnym spaniu, ona opierała swoją głowę na moim ramieniu, a ja na jej głowie. Zaraz po wylądowaniu widzę szeroki uśmiech Kylie, która jest szczęśliwa ponad wszystko. Podskakuje, dużo się śmieje i trzymając mnie za rękę prowadzi po LAX jakby był to jej własny dom.

-Czy to Hailey?- pytam ją wskazując na biegnącą w naszą stronę blondynkę.

-Tak!- piszczy Ky i biegnie ku swojej siostrze, ja odbieram w tym czasie bagaże i śmieję się na ich widok podnoszących się nawzajem i całujących jak siostry. Hailey się popłakała, a z ust Kylie nie schodzi uśmiech.

Coś pięknego.

Podaję jej jej walizkę i po przywitaniu się z Hails idziemy w stronę parkingu. Dziewczyny rozmawiają jak katarynki i naprawdę miło mi jest patrzeć, jak się za sobą steskniły. Kylie siada ze mną z tyłu i daje mi mocne buziaki, by chyba wyżyć się ze skumulowanej energii. Ja zaczynam się chyba stresować.

Kylie

-Harry, naprawdę nie ma powodu do zmartwienia, Mandy ma dziś wybitny humor i cały czas porównuje was do niej i Chestera.- mówi Hails, a ja wywracam oczami.

-Ona to, jak coś powie...- wzdycham, a Hazz łapie mnie za rękę. Jest potwornie zimna, a jego oczy robią się nienaturalnie duże.- Żeby Cię odprężyć Hazz to opowiem ci tę historię... Więc moja mama chodziła z moim tatą do jednej szkoły, ona była prymuską i trochę szaloną, ale ukrytą osobowością, ach i oczywiście z nieziemską urodą... On to rockowa dusza i na jednym z koncertów, a moja mama rzadko na nie uczęszczała zakochali się w sobie i zrobili mnie... Potem, gdy miałam dwa lata tata zaczął jeździć w długie trasy i rodzice zdecydowali się na rozstanie, ale pozostali w wielkiej przyjaźni...- mówię, na co spoglądam na Hazzę.

-Już to wiem...- odpowiada cicho patrząc w okno.

-Ky daj mu trochę spokoju, bo naprawdę do domu nie wejdzie, a nam zejdzie z tego świata...- mówi Hails, a ja przyznaję jej rację.- Wiesz, Kurt ponoć wrócił...- zaczyna moja siostra bardzo ostrożnie.

-Mój Kurt?- upewniam się czując zimne i ciepłe poty naprzemiennie.

-Teraz to nie wiem, czy twój, ale przyjechał na dwa tygodnie i mówił bym zainicjowała wasze spotkanie...- mówi Hails.

-Nie, proszę... To nie ma żadnego sensu, ja wiem co pomyśli, a ja mam Harry'ego, który jest najlepszy w łóżku i poza nim...- odpowiadam nachylając się w jego stronę, ale on nieustannie patrzy w okno.

Na miejsce dojeżdżamy kilkanaście minut później jadąc wzdłuż linii wodnej w Santa Monica, gdzie tak naprawdę mieszka moja mama ze swoim mężem. Hailey parkuje przed domem i wysiada, ja zaraz za nią, a Hazz ostatni. Bierzemy walizki i z domu wybiega moja mama w swoich ulubionych różanych dresach i bluzce na ramiączkach, rzucamy się sobie w ramiona, ona płacze i powtarza mi milion razy, jak bardzo mnie kocha i nie chce puścić, gdy podchodzi do nas Harry.

-Dzień dobry, Harry Styles...- mówi do niej wystawiając dłoń. Patrzę na nich, a moja mama uśmiecha się do niego.

-Bardzo mi miło Harry, Mandy Baldwin...- ściskają swoje dłonie, Harry sie uśmiecha, a mojej mamie chyba spodobał się ten uśmiech. Zaprasza nas do domu, gdzie z kuchni wychyla się Stephen, witamy się z nim, także Harry kulturalnie przedstawia się. Widzę jego skrępowanie, więc chcę mu dać trochę wsparcia...

-Dzieci za 15 minut będzie obiad, Kylie pokaż swojemu gościowi jego pokój i odpocznijcie chwilę...- mówi mama i miesza coś aż przyprawia mnie o zawrót głowy. Harry zdejmuje buty i uśmiecha się lekko, wskazuję mu schody i prowadzę go na górę. Najpierw do jego pokoju, a potem do mojego. Gdy tylko moim oczom ukazują się dziewczęce odcienie różu wiem, że jestem w swoim królestwie.

-Nie wiedziałem, że jesteś taka na punkcie różu...- mówi i rozgląda się dookoła.

-To pozostałość sprzed 4 lat, miałam niezłą fazę na ten kolor, ale teraz już nie chciałabym go zmienić, bo przypomina mi dom do granic możliwości...- mówię mu siadam na łóżku, klepię dłonią miejsce obok siebie, a Harry odkłada moją walizkę i siada. Uśmiecham się do niego szeroko i dotykam jego twarzy tak, by na mnie spojrzał.

-Proszę Cię, nie bądź tak spięty, bądź taki jaki jesteś na co dzień, to są dobrzy ludzie i oni mnie bardzo kochają, zależy mi na tym, by zobaczyli twoje zalety, tak jak ja je zobaczyłam...- dotykam jego policzka i delikatnie muskam jego usta.-...co mogę zrobić, żeby Cię odprężyć?

-Ty wiesz słonko, co robić...- mówi, na co łączę nasze usta ze sobą i pod wpływem utraty równowagi spadamy na pościel kontynuując tę czynność.

*****
Miłego dnia! :)

Continue Reading

You'll Also Like

47.9K 1.8K 108
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
41.7K 1.6K 40
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
11.8K 2.1K 14
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
65K 1.5K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?