Rozdział 66

814 41 12
                                    

The Neighbourhood - Reflection
Zamyka drzwi na klucz i kładzie koło zlewu pudełko prezerwatyw. Na ten widok uśmiecham się szeroko i obserwuję muśnięte słońcem ciało H. Mięśnie na jego brzuchu napinają przy każdym oddechu, a jaskółki wytatuowane na torsie delikatnie podnoszą się i opadają. Loczek robi krok w moją stronę wyciągając dłoń, łapie za moją i łączy nasze palce.
-Lubię te intymne chwile z tobą... - mówi cicho, uśmiecham się i druga dłonią odpinam stanik, tak że momentalnie spada na podłogę. Jego oczy świdrują moje prawie nagie ciało i przybliża się bliżej, by złapać za sznurek dolnej części bikini. Zaraz i ta część zaraz jest na podłodze, więc jedyne co robię to ciagnę go za rękę pod prysznic, dopiero wchodząc pod gorący strumień czuję, że słońce mimo wszystko pozostawiło na mnie piętno. Reguluję temperaturę i czekam, aż Harry ściągnie spodenki. Woda spływa mi po twarzy, włosach i całej przedniej części ciała, gdy na swoich biodrach czuję Jego dłonie. W kabinie robi się bardzo ciasno, ale wcale mi to nie przeszkadza. Liczy się tylko to, że jesteśmy razem. Na swoich ramionach czuję pocałunki, a jego dłonie zaprzyjaźniają się dosłownie z całym moim ciałem. Od brzucha po biust, ręce i w drugą stronę... W końcu przybliża swoje biodra do moich pośladków, a swoje dłonie oplata wokół mojego brzucha. Zaczyna delikatnie poruszać biodrami, jak w tańcu, z boku na bok, trochę do przodu, a trochę do tyłu. Śmieję się pod nosem i nastawiam wodę na bardziej gorącą.
-Tsss... - szepcze mi do ucha. - Aż takiego żaru potrzebujesz? - pyta.
-Lubię jak jest gorąco... - odpowiadam przerzucając mokre włosy na prawy bok.
-Mogę sprawić, że prysznic wcale nie będzie Ci potrzebny... Mogę sprawić, że będzie ci bardzo gorąco... - przywiera biodrami mocniej do moich pośladków. Puszcza mnie z objęć i łapie za moją nogę, abym położyła ją na podwyższeniu kabiny prysznicowej. Mieści się ona jakieś 30 cm od podłogi. W tym momencie Hazz przejmuje inicjatywę błyskawicznie, pochylam się lekko do przodu, by zaraz... Poczuć się jeszcze lepiej niż pod wrzącym prysznicem. Chociaż może dopiero teraz zacznie wrzeć... Przytrzymuję się ścian i kranu regulującego wodę w kabinie, staram się z całych sił trzymać swoje odgłosy przyjemności na wodzy, ale no kurde nie udaje mi się. Echo się niesie do takiego stopnia, że właściwie godzę się z komentarzami ze strony chłopaków i siostry H. Jest mi tak dobrze, że mam ich słowa w dupie... Harry ściska moje piersi i swoim całym ciałem przywiera do mnie, całuje plecy, łopatki, kark i wciąż nie zwalnia, bawi się moimi uczuciami i ani chwili nie daje odetchnąć... A walić, pasuje mi to❤️
-Chcę widzieć twoją twarz... - mówi mi do ucha.
-Tutaj trochę nie ma jak... - odpowiadam, czując jak Harry nagle zostawia mnie pustą, podnieconą i jeszcze nieusatysfakcjonowaną...
-Mam pomysł... - słyszę. W ciągu sekundy obraca mnie przodem do siebie i podnosi tak, bym oplotła go nogami wokół bioder, uśmiecha się szeroko i zaraz sprawia, że to na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
-Właśnie to mnie najbardziej nakręca kochanie, nie twoja pupa, czy biust, a twoja mimika, spojrzenie, twoje uśmieszki... - dodaje i zaczyna przyspieszać i osiąga zatrważające prędkości.
-A to najbardziej... - dodaje, gdy odchylam głowę do tyłu.

W głowie mam chaos. Nie mogę myśleć, jedyne co jestem w stanie robić to czuć i wczuwać się w to, co się dzieje. Otwieram lekko oczy mimo płynącej po mojej twarzy wodzie i patrzę na niego. Tak samo jak i ja ma uchylone oczy, aby widzieć jak zmienia się moja mimika twarzy. Mówił, że bardzo go to kręci, ale co jest lepsze to to, że w tym samym momencie się do siebie uśmiechamy i to tak promiennie, że chyba dla obydwojga to nie orgazm będzie największą nagrodą ale właśnie ten uśmiech. Swoje dłonie wplatam w jego mokre włosy i Harry w tym momencie mocno zwalnia, by skupić się nad tym, co zamierzam zrobić. Łączę nasze usta we wspaniałym pocałunku, pełnym miłości, ale i żądzy, która no... Mimo wszystko podczas seksu jest...
Kontynuuję i skupiam się na miękkości jego malinowych ust - najwspanialszych, jakie kiedykolwiek miałam możliwość próbować. Najwspanialszych. Najlepszych. Najbardziej cudownych.
Uśmiecham się, a on mruczy, gdy natrafia ustami na moje zęby, a nie wargi.
-Czemu się śmiejesz? - pyta, a ja przyciągam go mocniej do siebie i mówię w usta: - Po prostu cieszę się, że jestem z tobą...
Wtedy on też się uśmiecha i poprawia mnie sobie na biodrach. Wtedy ogarnia mnie rozkosz, a słowa Harry'ego "Kocham Cię" , które powtarza co chwilę sprawiają, że czuję się najszczęśliwsza osobą na świecie...
(...)
-Nałożę jeszcze balsam, ok? - mówię, gdy on zamierza rozwiesić ręczniki po kąpieli.
-Po co? - pyta mnie przekładając je przez łokieć.
-Dla utrzymania opalenizny... - uśmiecham się i sięgam po jaśminowy balsam, który wystaje z mojej kosmetyczki.
-To ja też chcę... - uśmiecha się szeroko, a ja chichoczę.
-Chcesz pachnieć jak kobieta? - unoszę brwi.
-Jeśli mnie wybalsamujesz to jestem chętny. - mruga do mnie okiem i wychodzi z łazienki.
Szybko załatwiam nogi, ręce, brzuch i dekolt, po czym myję ręce i chcę wysuszyć włosy. Hazz wraca do mnie i jego oczy aż zaczynają się błyszczeć na widok suszarki.
-Proszę mi też wysusz...- składa dłonie w geście do modlitwy, na co bez problemu przystaję.
-Nie sądziłam, że lubisz takie babskie rzeczy... - chichoczę, na co on siada na toalecie, zaczynam mu suszyć włosy. Harry ma przed oczami mój biust pod stanikiem i przód majtek. I teraz wszystko jest dla mnie jasne... przysuwa mnie blisko siebie, łapie dłońmi moje pośladki, podszczypuje je, bawi się wstążkami od majtek, a z kolei mój brzuch tak mu się spodobał, że zaczął zlizywać balsam, który chwilę wcześniej nałożyłam.
-Mmmm jaki słodki... - mówi całując mój brzuch.
-Weź... - śmieję się i ciągnę go za włosy do tyłu, by tego nie robił.
-Wiesz, że tylko pogorszyłaś sytuację. - stwierdza pewnie H. Wywracam oczami i już mu nie zwracam uwagi, kończę suszyć jego włosy i staram się je jakoś ułożyć.
Nie udaje mi się więc zabieram się za swoje. Harry nie traci czasu i przez całe dwadzieścia minut ociera się o moje biodra korzystając, że schylam się do przodu, by ogarnąć powstały busz. W prawo i w lewo, do przodu i do tyłu, nie daje mi spokoju do takiego stopnia, że czuję, że zaczyna się mega wczuwać - wtedy kończę już suszenie, a on wygląda na bardzo zawiedzionego. Odkładam suszarkę i przyglądam się jego okrągłym, szmaragdowym oczom.
-Hazz, w ciągu godziny dwa razy? - unoszę brwi.
Wywraca oczami i krzyżuje ręce na klatce piersiowej, jakby czekał aż się zlituję i zgodzę się na jeszcze jeden numerek.
-Trzeba było się nie wypinać... - mówi, a ja parskam śmiechem i ze zrezygnowaniem kręcę głową. Wykonuję krok w jego stronę, a on delikatnie mięknie myśląc, że zgodzę się na jeszcze jedno podejście. Staję na palcach, a on aż sztywnieje. Swoją dłoń kładę na jego torsie, a opuszkiem palca jeżdżę po konturach jednej z jaskółek. Parę sekund później czując jakie ciśnienie wywieram na H. podnoszę na niego wzrok i palcami drugiej dłoni muskam jego usta.
-Szalałeś pod prysznicem... - mówię cicho i daję mu całusa. -...a więc, gdy posiedzimy trochę z twoimi kumplami i siostrą, kulturalnie wrócimy do pokoju... - znów muskam jego usta tym razem chwilkę dłużej.-...i wtedy zostaw temat mnie, a nie ucierpisz... - dodaję i łączę nasze usta w pocałunku pełnym zaangażowania. Jego dłonie przenoszą się na moje pośladki, ujmują je w całości i ściskają z całych sił, aż syczę mu prosto w usta.
-Już czekam... - mówi, a ja uśmiecham się szeroko i znów go całuję. Na korytarzu słyszymy rozmowy i odgłosy śmiechów kumpli Hazzy, więc postanawiam wyjść już z łazienki, aby się ubrać. Czmycham do pokoju nie zauważona bez bielizny, bo oczywiście zapomniałam czystą przynieść.
Nakładam na siebie sukienkę w kolorze różowego neonu i postanawiam nie zakładać pod nią stanika.
-Co ty robisz? - pyta urażony. - Absolutnie nawet o tym nie myśl... - ubiega moją odpowiedź.
-Ale Hazz spiekłam się trochę będzie mi wygod... - mówię.
-To ubierz coś luźnego, a nie, że jak się zimno zrobi to oni będą wiedzieć co masz pod sukienką.- odpowiada krótko i pewnie.
Nie ma z nim dyskusji.
-Jaki ty władczy jesteś... - mruczę za jego plecami.
-Albo stanik albo inne ubranie... - zostaje przy swoim.
Dłonią zaczynam gładzić jego plecy i przy okazji składam na nich mnóstwo pocałunków, widzę jak rozluźnia mięśnie i mięknie. Obracam go przodem do siebie i patrzę na niego jak lustruje moje piersi.
-Będziesz szczęśliwy jak założę stanik?- na co kiwa głową, a ja całuję go w nos.
Chwilę później za rękę wychodzimy na pokład, a wszystkie oczy są zwrócone ku nam.
-Co? - pyta Hazz.
-Ja zadam jedno pytanie... - odzywa się Pete. - Kylie... - zwraca się do mnie. -...ile razy cię w łazience tam....
-...Pete! – z moich ust nie wydobywa się krzyk, ale jakiś stłumiony pisk.
Wszyscy wybuchają śmiechem, a ja siadam na kolanach Hazzy, który zajął miejsce na honorowym miejscu niczym ojciec tej całej ferajny. Gemma z Michaelem przynoszą na stół pieczywo, sałatkę, a za nimi snuje się Roger w kuchennych rękawicach niosący naczynie z parującymi naleśnikami na słono.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 03, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Just A Friend (Harry Styles Fanfiction) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz