Przebudza się. Przewraca się na drugi bok, jej włosy są na całej powierzchni poduszki, a kołdra, która przykrywa jej nagie ciała lekko odkryła mi fragment jej pośladka. Uśmiecham się pod nosem i wypuszczam dym. Spoglądam wzrokiem na leżące na blacie drinki i porozrzucane ubrania. Wsuwam lewą dłoń do kieszeni i uśmiecham się pod nosem na myśl o tym, do czego doszło dziś w nocy. Czego nie zapomnę na 99,9% do końca życia, bo to był chyba najbardziej emocjonalny seks w moim życiu i jeszcze Ona w roli głównej, chcąca być na górze, by, jak to ujęła: „trochę mi ulżyć" i nieświadomie zabierająca mnie do nowego lepszego świata. Jej nagie ciało kurwa - majstersztyk, anioł, zakazany owoc. Przewraca się na drugi bok z powrotem i próbuje ukryć twarz pod kołdrą, marszczy czoło pewnie przez świecące słońce. Otwiera nieznacznie jedno oko i mruga kilka razy, jej czoło wraca do normalnego wyglądu, gdy spoglądam na nią, jej oczy zaczynają się śmiać, a że połowa twarzy ukryta jest pod kołdrą nie jestem w stanie wyczytać, jak pięknie się uśmiecha. W każdym razie uśmiecham się do niej i wypuszczam dym. Uchylam balkon.-Zaraz zrobię śniadanie...- mówię, a ona kiwa delikatnie głową, po czym odsuwa kołdrę z twarzy i przewraca się na plecy, wyciąga się i ziewa. Wygląda tak ładnie, tak niesfornie, tak niezwykle pospolicie. I tak bardzo mi się to podoba. Odwracam się na chwilę i gdy wracam wzrokiem już jej nie ma w łóżku. Wzdycham cicho mając nadzieję, że może uda się jeszcze ujrzeć trochę tego idealnego ciała. Wypalam papierosa do końca i wyrzucam go do słoika pełnego w papierosy. Kylie wychodzi po chwili z łazienki owinięta ręcznikiem i trzyma swoją sukienkę w dłoni, na ramionach ma ramiączka – czyli ubrała już bieliznę. Mam zamiar zabrać się za śniadanie.
-Powąchaj...- mówi mi. Tak robię i krzywię się czując wódkę, poza tym jej sukienka strasznie się klei.
-Wylało się coś na nią...- mówi mi.- W czym ja teraz będę chodziła i jak wrócę do domu?
Uśmiecham się pod nosem i ona zauważa ten uśmiech.
-Nie, nie będę chodziła bez niczego kolego...- mówi z uśmiechem na twarzy. Z kolei mnie uśmiech rośnie, a ona kręci głową i podchodzi, by dać mi buziaka w policzek.
-Dam ci swoją koszulkę...- mówię.-... i najwyżej pojadę do ciebie po rzeczy... co o tym sądzisz?- pytam ją, a ona kiwa głową. Wyciągam dla niej z komody czysty biały podkoszulek z krótkim rękawem.
-Ten powinien być w porządku...- wręczam jej go i uśmiecham się, co ona odwzajemnia i rusza do łazienki, ale ja nie daję za wygraną i chcę zobaczyć jej rąbek nagiego ciała. Zrywam z niej ręcznik, na co ona piszczy i ukazuje swoje ciało, a konkretnie pośladki, które mnie tak fascynują w skąpych majtkach.
-Zboczeniec!- krzyczy i zamyka się w łazience.
-Przyzwyczaj się...- odpowiadam jej z uśmiechem. Rozbijam jajka na jajecznicę i wkładam tosty do maszyny opiekającej, gdy wychodzi z łazienki odświeżona, bez makijażu, w moim podkoszulku, W MOIM PODKOSZULKU, który ledwo zakrywa jej pupę ukazując długość jej nóg.
-Chrapiesz...- mówi po chwili, na jej stwierdzenie zaczynam się śmiać.
-Jak każdy facet po alkoholu...- odpowiadam jej i mieszam zawartość patelni.
-Ale nie chrapiesz, jak niedźwiedź, robisz to tak subtelnie...- mówi po chwili zastanowienia.
-To chyba komplement, więc dzięki...- mówię jej i z uśmiechem nasypuję do kubków kawę.
Kylie uśmiecha się i zapada dziwna, niezręczna cisza, którą postanawiam trochę rozładować, może się czuć skrępowana, jak to bywa po pierwszym wspólnym seksie...
-Za to ty gadasz przez sen...- mówię jej i wyciągam talerze z szafki.
Kylie wywraca oczami i wstaje z hokera, bierze w dłoń cukierniczkę i słodzi swoją kawę.
CZYTASZ
Just A Friend (Harry Styles Fanfiction)
FanfictionOna patrzy tylko w przyszłość, ale potrafi żyć tym, co jest tu i teraz. Kylie, wzorowa uczennica, która zmienia chłopaka i odkrywa w nim prawdziwą wrażliwą duszę artysty, zdolną nie zaliczać, a kochać.