Rozdział 35

1.2K 54 6
                                    



Kylie

Nakładam jeszcze jedną warstwę tuszu do rzęs i poprawiam usta. Moja sukienka
(https://www.polyvore.com/no.191/set?id=204754556) leży naprawdę dobrze, a szpilki idealnie pasują do całej kompozycji. Otwieram drzwi i wpuszczam Harry'ego do wnętrza jego pokoju jest w ciemnej, luźnej koszuli, podchodzi do szafy i ściąga z wieszaka marynarkę. Elegancki :) Uśmiecha się szeroko i już po raz kolejny obserwuje mnie od góry do dołu.

- Kurde, ale Ty wyglądasz...- mówi do mnie, na co się uśmiecham i przesyłam mu buziaczki. Ponownie skupiam się na lustrze i poprawiam lekko podkręcone końcówki włosów. Wyglądam dość słodko, ale taktownie. Nie przesadziłam ani z makijażem, ani z długością sukienki, więc wszystko jest co najmniej akceptowalne.

-Dzieci chodźcie już!- słyszymy głos mamy Harry'ego. Na tę komendę Harry wstaje z kanapy i łapie mnie za dłoń. W przelocie sięgam po mój telefon i cicho stukając schodzimy na dół. Anne wygląda bardzo gustownie i elegancko, mam dziwne wrażenie, że też chce pokazać nieco rodzinie. Może mieli jakieś zatargi, ciche kłótnie... Gemma ma na sobie kwiecistą delikatną sukienkę i narzuconą dżinsową katanę. Robin już czeka w samochodzie, niecierpliwi się i trąbi. Wychodzimy z domu i ja, Gemma i Harry siadamy z tyłu, rozmawiamy. Siedzę przy oknie i wpatruję się w przemieszczający się krajobraz pól i nielicznych domków.

-Meredith też będzie?- pyta Anne Robin.

-Tak, tata mówił, że przyjedzie z całą swoją rodziną...- mówi Anne i wydaje się być niepocieszona. Po kilkunastu minutach jazdy Harry kładzie rękę na moim kolanie i łapie za nie, po czym sunie z deka wyżej. Przenoszę na niego wzrok i uśmiecham się do niego swoją dłoń splatam z jego i kładę mu głowę na ramieniu. Dojazd zajmuje jeszcze kilka minut, a przed domem dziadków H. jest już pięć aut. Robin parkuje na ulicy, a Anne prosi mnie i Gemmę byśmy pomogły jej z potrawami. Anne patrząc na mnie uśmiecha się i mówi, że wyglądam ślicznie. Dziękuję jej i we trzy zmierzamy do środka. Wewnątrz domu panuje niemały harmider i część twarzy już znam, nieskromnie zauważam, że przyciągnęłam wzrokiem większą część męskiej części gości. Anne uśmiecha się do mnie ponownie i odbiera ode mnie jedzenie. Idziemy do pokoju, gdzie babcia wstaje z kanapy, by nas wszystkich przywitać. Harry i Robin wchodzą, staję obok mojego loczka i po kolei składamy jej życzenia. Anne i Robin dają jej duży prezent, a ona cieszy się jak dziecko. Jest przemiłą kobietą i gdy przytulam ją mówi mi do ucha:

-Tak się cieszę kochanie, że mu tu dziś towarzyszysz...- mówi.- Dobrze Cię widzieć i wyglądasz przepięknie...- uśmiecha się szeroko.

Robi mi się wtedy ciepło na sercu. Dziwnie przyjemnie uczucie.

Gemma i Anne idą z ciocią Dee i Ruth do kuchni, a w salonie pozostają sami mężczyźni i jedna kobieta. Jej czerwone włosy są ułożone staroświecko, ma na sobie kwiecistą suknię do kostek, która miała chyba ukryć jej mankamenty, wokół niej siedzą dwie dziewczyny, a ich uroda jest co najmniej ciężka do zaakceptowania. Harry idzie się przywitać, a ja stoję trochę na uboczu. Babcia Harry'ego mnie zaczepia i siadam koło niej i Elli, kuzynki Harry'ego, którą poznałam przedwczoraj. Rozmawiam z nimi, podczas gdy Harry musi zamienić ze wszystkimi trzy słowa. Anne wraca do pokoju i także wita się z rodziną, Gemma dosiada się do mnie i opowiada babci same pozytywy na mój temat. Śmieję się z niej, bo jest tak zaangażowana w to, co mówi, że aż mnie rozśmiesza.

-Ona Cię uwielbia, kochanie...- mówi babcia, na co uśmiecham się szeroko i łapię Gemmę za rękę.

-Ja też ją uwielbiam...- mówię.

Ciocia Dee woła wszystkich na obiad, Harry przerywa rozmowę z wujkiem i podchodzi do mnie. Splatam nasze palce i Hazz prowadzi naszą dwójkę do stołu. Tam siedzę pomiędzy Gemmą, a Harrym i wsłuchuję się w mądrości czerwonowłosej kobiety. Anne ma minę, jakby miała zaraz zwymiotować, a Harry i Gemma spinają policzki ze zirytowania. Po skończonym obiedzie wszyscy idą do ogrodu, gdzie zajmuję z Harry'm miejsce przy kwietniku, którego różnorodność i kolory zachwycają mnie. Na stole pojawiają się ciasta, szampan, wina, a także kawy, herbaty różnego typu. Część gości chodzi dookoła i rozmawia ze sobą, część siedzi i także odbywa rozmowy. Harry uśmiecha się do mnie, gdy na niego spoglądam.

Just A Friend (Harry Styles Fanfiction) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz