W sobotę rano jadę do Harry'ego, by oznajmić mu, że dziś wieczorem zabieram go na koncert. Otwiera mi zaspany, ale gdy tylko widzi mnie - zostawia drzwi otwarte i wraca do łóżka. W jego mieszkaniu panuje totalna ciemność mimo tego, że słońce od dawna już świeci.
-Harry! Wstawaj!- mówię kładąc na stole w jego kuchni pudełko z naleśnikami, które zrobiłam dziś dla siebie i Hailey , którą odwiozłam na samolot godzinę temu.
-Daj mi spokój Kylie...- mówi z głosem stłumionym poduszką.
-Wstawaj, przywiozłam ci jedzenie... Ostygnie do końca...- mówię i idę ku oknie przy którym śpi. Odsuwam zasłony i otwieram balkon, by do środka mogło wlecieć trochę powietrza, które mam nadzieję, go ocuci.
-Kylie...- marudzi i chowa głowę pod kołdrę.
-Harry... No proszę, mam coś dla ciebie poza śniadaniem, ale to musisz wstać...- mówię siadając na jego materacu.
-Co to?- pyta po chwili.
-Zobaczysz...- mówię i nachylam się, odchylam lekko kołdrę i gdy widzę jego małe oczy – uśmiecham się.
-Wstawaj śpioszku...- mówię, a on przewraca się na plecy i ja momentalnie siedzę na jego brzuchu. Odgarniam włosy do tyłu i daję mu buziaka w usta, na co się uśmiecha.
-Możesz mnie tak budzić co ranek...- mówi, na co czuję, że moje policzki zaczynają mnie piec.
-Dobra, możesz sobie pomarzyć...- mówiÄ™ i wstajÄ™ z niego. ÅapiÄ™ za koÅ‚drÄ™ i Å›ciÄ…gam jÄ… z niego, na co marudzi.
Wstaję kilka sekund później, gdy jego rozgrzanej skóry dotyka zimne powietrze z dworu. Ubiera spodnie od dresów i zamyka balkon. Z nagim torsem idzie w moją stronę i włącza czajnik.
-Ale masz śmieszne włosy...- chichoczę pod nosem, na co on uśmiecha się i przeciera oczy. Ja wyciągam z pudełka naleśniki, które są jeszcze ciepłe, oblewam je syropem klonowym. Harry wtedy obejmuje mnie od tyłu i dotyka ustami mojej szyi, składa na niej delikatne pocałunki, które lekko mnie łaskoczą. Uśmiecham się pod nosem, gdy jego dłonie dotykają mojego odkrytego brzucha i suną po nim zahaczając palcami raz biustonosza, a raz gumki od dresów. Jego usta zatapiają się w moich włosach i czuję jak wdycha mój zapach.
-Pachniesz wiatrem...- mówi, na co chichoczę.
-Wiatr nie ma zapachu...- mówię odwracając się do niego przodem.
-Na tobie ma...- mówi i dotyka moich ust ustami. Najpierw delikatnie muska, a potem otwiera je szerzej i wsuwa jÄ™zyk. Moje dÅ‚onie odnajdujÄ… ukojenie w jego wÅ‚osach, ciÄ…gnÄ™ je i czujÄ™, jak idealnie czujÄ… siÄ™ moje palce wÅ‚aÅ›nie miÄ™dzy nimi. Delikatne, gÄ™ste, kÄ™dzierzawe, w caÅ‚kowitym nieÅ‚adzie. Mruczy mi w usta, a jego dÅ‚onie z kolei sÄ… już przy moim biuÅ›cie i dotykajÄ… go w najbardziej namacalny sposób. ÅaskoczÄ™ jego podniebienie jÄ™zykiem i zakaÅ„czam pocaÅ‚unek muÅ›niÄ™ciem.
-Naprawdę będziesz miał zimne...- mówię z uśmiechem i podaję mu talerz. On, także uśmiechnięty, łapie za widelec, a ja chcę zrobić nam po kubku kawy. Zalewam ją i podaję Harry'emu. Sięgam po torebkę i wyciągam dla niego koszulkę Linkin Park i dwa bilety, w tym jeden dla mnie. Kładę je na stole i przysuwam w jego stronę, gdy tylko kończy jeść ostatniego naleśnika.
-Co to?- pytam przeżuwając.
-Najpierw połknij, żebyś mi się nie zakrztusił...- uśmiecham się, na co on na mnie patrzy pytająco. Tak więc połyka i popija kawą, po czym przesuwam ku niemu koszulkę. Patrzy najpierw na bilet i jest oczy stają się okrągłe i błyszczące.
CZYTASZ
Just A Friend (Harry Styles Fanfiction)
FanfictionOna patrzy tylko w przyszłość, ale potrafi żyć tym, co jest tu i teraz. Kylie, wzorowa uczennica, która zmienia chłopaka i odkrywa w nim prawdziwą wrażliwą duszę artysty, zdolną nie zaliczać, a kochać.