Poruszam się delikatnie w rytm muzyki i zaczynam się śmiać na żart znajomego. Eric dodaje coś jeszcze, ale ja nie zwracam na to zbytnio uwagi, oglądam się po świeżo wykończonym domu Kylie i jestem pod dużym wrażeniem.
-Te usta są obłędne...- mówię jej, na co uśmiecha się i upija łyka drinka.
-Wystarczy trochę odpowiednich zastrzyków...- mówi z przekąsem, na co zaczynam się śmiać.
-Przecież wiesz, że nie o te mi chodzi...- mówię jej.
-Wiem, wiem...- obejmuje mnie ramieniem i wyprowadza w stronę tarasu. Parę osób buja się tam, inni natomiast rozmawiają i śmieją się, na nasz widok machają nam i krzyczą, że stary duet powrócił do żywych. Oddalamy się od imprezowiczów i siadamy w altanie, z której jest piękny widok na zachodzące słońce.
-I co mi powiesz kochana?- pyta mnie przyjaciółka wskazując mi miejsce, które powinnam zająć.
-A co chciałabyś usłyszeć?- pytam ją sącząc drinka.
-Że jesteś szczęśliwa, że choć mówiłaś, że nic z tego nie będzie to jednak coś jest, że go kochasz...- wylicza na palcach.
-Nie kocham go...- mówię szybko.
-Czyżby?- unosi brew.
-Jest dla mnie kimś ważnym, ale go nie kocham...- mówię.-...nie zlamalam swojego postanowienia. Żadnej prawdziwej miłości w Londynie. Trzymam się tego.- mówię twardo, na co Ky kręci głową z uśmiechem.
-I kto tu jest starszy powiedz mi...- mówi do mnie, na co zaczynam się śmiać.
-Wciąż ja o te pół roku i jeszcze trochę...- uśmiecham się szeroko.
-Młodsza jestem i się nie oszukuje a Ty...- mówi.
-Kylie...- łapię ją za rękę i patrzę na nią.-On jest wyjątkowy i jako przyjaciela mogę stwierdzić, że go kocham...- te słowa bardzo trudno przechodzą mi przez gardło.-...ale... to tyle... moje marzenia są moim priorytetem.- stwierdzam twardo i spoglądam w słońce odbijające się w wodzie.
-A gdyby za tobą pojechał?- pyta mnie przyjaciółka, a drink, który już wcześniej wypiłam podnosi mi się do gardła.- Co byś mu powiedziała?
Milknę. Nie znam odpowiedzi na to pytanie, nigdy nie rozważałam takiej opcji i takiego poświęcenia.
-Kocha Cię i mówi Ci za każdym razem jak wyjątkowa jesteś... widać, że to uczucie jest prawdziwe...- mówi Ky i wciąż czeka na moją odpowiedź.
-Nie pozwoliłabym mu jechać.- odpowiadam.-Tu ma zespół, rodzinę, przyszłość, a w małym miasteczku kampusowym nie osiągnie sam tyle co w Londynie.- mówię cicho.-Myślę, że jemu się wydaje, że mnie kocha.- dodaję.
-Dlaczego?- pyta.
-Bo nadajemy na tych samych falach, bo bardzo dobrze się rozumiemy, bez słów, bo pasujemy do siebie pod wieloma względami. Tak jestem pewna, że to jest tylko zauroczenie.- stwierdzam.
-To Ty sobie to wmawiasz, będzie Ci lżej tak myśląc...- mówi Kylie, na co opuszczam głowę i to jest cała prawda...- obejmuje mnie i przytula do siebie.- Czyli to znaczy, że twoja przygoda kończy się z wylotem na studia, tak?- upewnia się, na co wzdycham i cicho jej przytakuję.
-Nie chcę nazywać tego przygodą...- mówię jej szczerze.-...ale nie mogę znaleźć odpowiedniego określenia na to, co jest.
-To chyba jest bardzo złożone pojęcie.- stwierdza Ky, a ja się z nią zgadzam. Telefon w kieszeni mojej przyjaciółki zaczyna głośno dzwonić.
CZYTASZ
Just A Friend (Harry Styles Fanfiction)
FanfictionOna patrzy tylko w przyszłość, ale potrafi żyć tym, co jest tu i teraz. Kylie, wzorowa uczennica, która zmienia chłopaka i odkrywa w nim prawdziwą wrażliwą duszę artysty, zdolną nie zaliczać, a kochać.