Rozdział 5

2.2K 78 18
                                    


Rano budzi mnie telefon, a właściwie połączenie od kogos, kto nienormalny dzwoni, by ze mna gawędzic, gdy ja jestem nie do życia.

-Halo?- mruczę przykładając urządzenie do ucha.

-Kylie?- pyta znajomy głos.

-Kto mówi?- pytam.

-Tutaj Eleanor, gdzie jesteś?

Otwieram oczy i patrzę na zegarek, wskazuje mi 7:45. Otwieram je szerzej.

-Zaspałam!- krzyczę do telefonu, a Eleanor zaczyna się śmiać.

-W takim razie koñczę, bo już wiem, gdzie jesteś...- mówi dziewczyna i bez słowa się wyłącza. Biegnę do łazienki i zaczynam się czesać, robię sobie niechlujnego koka i nakładam makijaż na twarz, w biegu zjadam płatki z zimnym mlekiem, czego nienawidzę. Sięgam po torebkę i wybiegam z domu, wsiadam do auta... Jest punktualnie ósma, więc spóźnię się dobre kilkanaście minut, stwierdzam, że nie ma sensu jechać na pierwszą lekcję, więc zajeżdżam do Starbucksa po kawę, stojąc przy ladzie i czekając na zamówienie, czuję jak ktoś tyka mnie w ramię.

-Kylie?- pyta mężczyzna, a dopiero po kilku sekundach przypominam sobie kim jest.

-Hej!- mówię trenerowi, na co on się uśmiecha.

-Kawka z rana?- pyta.

Kiwam głową.

-Zaspałam na pierwsze zajęcia i nie zdążyłam wypić kawy, zaraz jadę do szkoły...- mówię.

-Kiedy przyjdziesz na trening?- pyta.

-Planowałam dziś, masz wolne popołudnie?

-Tak, będę... Mam zajęcia indywidualne, ale wezmę cię, nie martw się.

-W takim razie przyjadę...- mówię z uśmiechem odbierając kawę, która parzy moje palce.-Do zobaczenia.- mówię i wychodzę z kawiarni.

Wsiadam do auta i jadę znaną mi już trasą. Parkuję, gdy dzwoni dzwonek, biorę kilka łyków i sięgam po torbę, wieszam ją na ramieniu. Wchodzę do środka i widzę, jak moja klasa wychodzi z sali prof. Gunnter, wszyscy mają ponure miny, więc pewnie odpytywała...

-Jesteś...- mówi El.

-Przepraszam, że mnie nie było, ale nie słyszałam budzika...- mówię, a Eleanor kiwa głową.

-W porządku...- mówi i zabiera mi z rąk kawę, bierze kilka łyków i oddaje mi ją z powrotem.

-Aż tak źle było?- pytam.

-Źle? Pytasz czy u tej psychopatki było źle?- patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami.- Ona rozwala wszystkich psychicznie... Ona się nadaje do jakiegoś porządnego psychiatryka...

Chichoczę pod nosem i przytulam ją do siebie.

-Gdzie Alana?- pytam.

-Gada z chłopakami...- mówi El.

Idziemy korytarzem, aż do mojej szafki, El opowiada o tym, co profesor zrobiła, jak potraktowała Holly, której choć bardzo nie lubi, to zrobiło jej się szkoda... Opowiada mi tak, aż do dzwonka.

-Daj mi chwilę... Zaraz wrócę...- mówię, gdy mamy już iść do klasy prof. Clice.

-Tylko się nie spóźnij...- mówi El z uśmiechem.

Podążam do szafki Gary'ego i wrzucam mu karteczkę ze wszystkimi informacjami na temat nagrania. Potem biegnę do klasy, jeszcze przed tym, jak Mike zamyka drzwi.

Siadamy na miejscach, oczywiście spotykam się z łobuzerskim spojrzeniem Stylesa... Jak zawsze...

-Zanim rozpoczniemy lekcję i zbiorę wasze eseje... Mam dla was propozycję...- mówi kobieta krzyżując ręce na piersiach.

Just A Friend (Harry Styles Fanfiction) Where stories live. Discover now