Rozdział 49

1.3K 56 7
                                    

Gdy otwieram oczy, na mojej twarzy od razu pojawia się uśmiech, zrywam się z łóżka i wychodzę na balkon. Słońce mocno dziś grzeje, a szum oceanu powoduje, że mam już plany jak spędzić dzień z Harry'm. Tak właśnie, lecimy na plażę. Przechodzę przez balkon i pukam w jego okna, by go dobudzić, bo jak sam wczoraj powiedział, chyba nigdy tak krótko śpiąc tak się wyspał. Harry przewraca się na drugi bok, tak by na mnie zobaczyć i chowa głowę pod kołdrę.

-Wstawaj śpiochu! Szkoda dnia!- krzyczę pukając w okno i wracam do swojego pokoju, by już przez korytarz wejść do jego. Wskakuję na niego i łapię go za ręce.

-Kylie, ale jest tak wcześnie...- jęczy.

-Jak powiem Ci, co dziś będziemy robić to od razu wstaniesz...- mówię mu siadając na jego nogach. Patrzy na mnie z zainteresowaniem i kładzie ręce pod głowę czekając na rozwój mojej wypowiedzi.- Więc... Mam nadzieję, że masz kąpielówki, bo dziś mamy dzień plażowania...- uśmiecham się szeroko.

-Ale ty się nawet nie możesz kąpać...- mówi, a ja wywracam oczami na jego reakcję.

-Tak się składa, że już dziś będę mogła... Myślałam, że wyskoczysz z łóżka szybciej niż ja to zrobiłam...- mówię unosząc brwi.

-Teraz już inaczej do tego podejdę Ky...- mówi z uśmiechem, jego palce zaczynają wspinać się po moich udach coraz wyżej jednocześnie podnosząc moją koszulkę. Gdy dotyka dolnej części piersi strzepuję jego dłonie i mówię:

-Harry, to na później... Myślę, że zrobimy coś, czego jeszcze nigdy nie robiliśmy obydwoje...- mówię mu, na co otwiera szeroko oczy.

-Na plaży?- pyta z akcentem na obydwa wyrazy, uśmiecham się i zagryzam wargę, następnie bez słowa uciekam do swojego pokoju. Na korytarzu spotykam mamę, która elegancko ubrana mówi, iż zrobiła nam śniadanie oraz że wieczorem wpadnie Vera, jej przyjaciółka.

-Ostrzeż Harry'ego, że może stosować wobec niego różne odzywki...- mówi mama z uśmiechem, obiecuję jej, że to zrobię i opowiadam jej o naszych dzisiejszych planach. Jest zachwycona i prosi byśmy na siebie uważali, dodaje, żebyśmy wzięli jej Jeep'a.

Ubieram na siebie strój i z wielką ulgą stwierdzam, że okres się skończył, więc mogę z nim szaleć do woli. Nakładam na siebie (https://www.polyvore.com/no_261_beach/set?id=222588203)
i wołam Hazzę na śniadanie.

Harry

Wchodzę do wielkiego salonu i jeszcze raz mu się przyglądam, zamszowe kanapy, stoją przed fikuśnym stolikiem na kawę, leżą tam różne papiery, jak sądzę należące do mamy Ky. Z tyłu za kanapą mieści się duży stół z dużą ilością krzeseł i na stole znajduje się laptop i kubek pusty w kawę. Najbardziej jednak do gustu przypadają mi ogromne okna, z których widać taras, dalej basen, a za niskim ogrodzeniem i małą bramką, ocean. Na ścianach wiszą bardzo ładne obrazy, które pasują do bardzo przyjemnego i ciepłego wnętrza.

Z kuchni wyczuwam bardzo przyjemne zapachy jedzenia, kiszki mi marsza grają, więc jak najszybciej podążam do Ky, która nakłada nam jedzenie. Uśmiecha się do mnie i poprawia tył koszulki, która zawinęła jej się na pośladkach.

-Moja mama zrobiła jajecznicę...- mówi Ky i podaje mi talerzyk z grzankami.- Wydaje mi się, że dałam ci wystarczającą ilość...- spogląda na kopę jajecznicy, która prawie się wysypuje.

-Jak w punkt...- mówię, a ona chichocze.

-Zjemy na tarasie...- mówi.

Biorę jej talerz i swój, a ona niesie nam nasze soki, które mama Ky świeżo nam wycisnęła. Siadamy na fotelach i nic nie mówimy, nie potrzebujemy tego, rozglądam się nieustannie dookoła i nie mogę wyjść z podziwu jakie piękne jest to miejsce. Kylie chichocze obserwując mnie.

Just A Friend (Harry Styles Fanfiction) Where stories live. Discover now