Rozdział 27

1.5K 69 13
                                    

Wiążę włosy w kucyka i naciągam przez głowę oversize'owy podkoszulek, a jego przód wsadzam w materiałowe spodenki. Odpalam komputer i przynoszę wszystkie notatki, które do tej pory zgromadziłam do naszego projektu. Znajduję także zdjęcia różnych pism, które moja mama zbierała, gdy byłam chora i zamierzam je wykorzystać. Pukanie do drzwi oświadcza, że Harry już przybył. Otwieram mu drzwi i od razu na wejściu wita mnie pocałunkiem.

-Gotowy do pracy?- pytam, na co kiwa głową i zsuwa ze stóp trampki. Ma jeszcze wilgotne włosy, które zapewne umył po siłowni.

-Zostaniesz na noc?- pytam go sięgając po pokrojoną pomarańczę.

Harry uśmiecha się i idzie umyć ręce.

-Takie rzeczy pytasz na wejściu?- unosi brwi, na co wywracam oczami.

-Jasne, jestem zawsze zwarta i gotowa!- mówię.

-To dobrze!- mruga do mnie okiem wycierając je o ręcznik. Łapie za swój plecak i go otwiera.

-To był sarkazm!- odpowiadam z uśmiechem.

-Zostanę, zamierzam dziś z tobą coś wypić...- mówi i wyciąga z plecaka butelkę wina.

-O cholera, jak fajnie... I coś obejrzymy, co ty na to?- pytam go.

-Ok., ale żadne melodramaty, ani komedie ze striptizerami...- wylicza, na co zaczynam się śmiać.

-A co myślisz, że napalę się na ich gorące ciała?- mówię unosząc dłoń i sunąc ją po swoim brzuchu.- W końcu oni są taaacy seksowni, że o Boże...- mówię zgryźliwie wciąż zachwycając się.

-Jezu, jakbym Gemmę słyszał!- mówi Harry i siada koło mnie.

Zaczynamy owocną pracę nad projektem o bulimii i anoreksji. Mnie dotyczyło to pierwsze. Na wspomnienie tamtego czasu są trzy słowa: płacz, lęk i nienawiść do siebie. Harry stwierdza, że ułoży się wygodnie na kanapie i będzie pisał. Zaczynamy od przedstawienia każdej z tych chorób i ja dyktuję mu, co pisać o najpierw anoreksji, a potem bulimii, do drugiej choroby nie używam kartek, tylko mówię mu, co dokładnie czułam, jak się zachowywałam, co jadłam, jak często wywoływałam wymioty, co jest zazwyczaj przyczyną.

-Skąd ty to wszystko wiesz...- dziwi się nie nadążając z pisaniem.

Wtedy milknę. W moim gardle rośnie gula, a serce przyspuesza tempa bicia... Patrzy na mnie czekając na odpowiedź... Gdy nie odzywam się przez kilka sekund cały czas na niego patrząc wtedy przypomina mu się, co mu powiedziałam w aucie. Siada prosto wpatrując się intensywnie w moje oczy.

-To przez bulimię wylądowałaś na terapii?- pyta cicho, na co opuszczam głowę widząc to wszystko co przeżyłam.

-Boże, Kylie...- mówi Harry i odkłada komputer na ławę. Podchodzi do mnie, łapie mnie za dłoń i chce, bym usiadła na kanapie.

-Chcesz mi o tym opowiedzieć?- pyta, na co ja kiwam głową czując, że chcę z siebie to wyrzucić, podzielić się z nim moim kawałkiem historii... Wzdycham cicho i ujmuję jego dłonie w swoje. Splata je dając mi bezpieczeństwo i jednoczesne wsparcie i siłę. Nic nie mówi, czeka, az będę gotowa.

-Miałam 14 lat, byłam znacznie grubsza, hormony mi buzowały, nosiłam aparat ortodontyczny, a moje włosy to była czysta tragedia wyglądałam gorzej niż po tygodniu codziennego imprezowania i niemycia włosów...- uśmiecham się, ale Harry pozostaje poważny. -...i...- mój wyraz twarzy się zmienia. -...pojawił się ktoś, miał na imię Leo i nie był w szkolnej elicie, ale był piekielnie przystojny i miły... Jakoś dowiedział się, że mi się podoba i zmienił do mnie nastawienie mimo wcześniejszej znajomości i rozmów, które z nim odbyłam na wspólne tematy związane z psychologią. Któregoś dnia usłyszałam jego rozmowę z kolegą w czasie której naśmiewał się z mojej postury, z mojego ciała, włosów, zębów. I chyba do końca życia nie zapomnę jego słów, gdy powiedział: „Czy ta żałosna grubaska wyglądająca jak stara mamuśka myśli, że może się ze mną umówić? Jest normalna?"...- moje oczy zachodzą łzami.

Just A Friend (Harry Styles Fanfiction) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz