Rozdział 4

2K 77 8
                                    


Poniedziałek. Znowu. Masakra. Zwlekam się z łóżka i prawie płaczę na myśl, że kulkanaście godzin temu leżałam w łóżku i oglądałam "Przyjaciół".

Idę do kuchni i wstawiam wodę na mocną kawę. Rozbijam jajka do miski i robie omleta. Siadam na wyspie i przecieram oczy. Jestem strasznie niewyspana i właściwie nie wiem dlaczego. Zjadam i wypijam kawę. Myję zęby i ubieram się trochę wygodniej. Nakładam dżinsy i jedną z bluz Justina, które mu zabrałam. Włosy wiążę w kucyka i robię makijaż. Kawy nalewam sobie do termokubka i wychodzę z domu. Wsiadam do samochodu i odpalam silnik. Droga nie zajmuje mi dużo czasu, bo sygnalizacja mi przypasowała, gdy parkuję pod szkołą Gary uśmiecha się i mówi coś do Stylesa, która skrupulatnie mnie obserwuje, jest oparty o samochód przyjaciela i wypuszcza dym z ust.

-Hej...- mówię do nich, ale odpowiada mi tylko Gazz. Uśmiecha się do mnie i zaraz przeprasza na chwilkę, by podjeść do Josha, który go zawołał.

-Wyglądasz dziś jakoś inaczej...- odzywa się Harry.

Jego komentarz wywołuje u mnie zirytowanie i unoszę brwi.

-No i?- pytam nawet nie czekając na odpowiedź.

Harry spina szczękę i wyrzuca niedopałek papierosa na topniejący śnieg. Na jego twarzy pojawia się uśmiech. Robi krok do przodu i bierze między palce kosmyk włosów, który uciekł z kitki. Zakłada mi go za ucho i mówi cichutko.

-Kochanie, jeśli brak ci seksu to dzwoń będę na każde twoje skinienie.- mówi.

Podnoszę wzrok na niego i wywracam oczami.

-Czemu nasza rozmowa ma polegać zawsze na twoich propozycjach seksulanych...- mówię.

-Bo nie mogę z tobą normalnie rozmawiać póki się nie odprężysz w należyty sposób.- mówi Harry.

-Super...- mówię pod nosem.

-To kiedy i gdzie?-pyta.

Patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami. Uśmiecham się i łapię go za koszulkę, by przyciągnąć go bliżej siebie, jedynie co mogę stwierdzić, to to, że go poważnie zaniemogło i nie wie co robić. Przykładam usta do jego ucha.

-Powiem ci kiedy i gdzie...- zaczynam.- Nigdy i nigdzie.- dodaję i podchodzę do Eleanor, która przyjechała. Wchodząc po schodach zauważam, że Harry miętosi swoją dolną wargę z lekkim uśmiechem. Rozmawiam z koleżanką o sobotnim koncercie. Eleanor opowiada mi trochę o zespole i jako, że jej kuzyn gra na perkusji zgodziła się sprzedawać wejściówki i zajmować się sprawami oficjalnymi, o ile tak to można nazwać. Stwierdzam, że jest menadżerem chłopaków, a ona zaczyna się śmiać i przeczy zdecydowanie.

-Absolutnie nie... Nigdy się tego nie podejmę, musiałabym z nimi jeździć, boże...- mówi El otwierając swoją szafkę.

Opieram się o inną.

-Dobrze się z nimi dogadujesz...- mówię.- To mogłoby być ciekawe...

-Wiesz...- zaczyna El wkładając książki.- Samo dobre dogadywanie się nie wystarczy, oni mnie denerwują, a szczególnie Josh.- mówi na co zaczynam się śmiać.

-Własny kuzyn?- pytam chichocząc.

-Tak, boże... Pierdzieli jakieś głupoty...- mówi zirytowana.

Kręcę głową i śmieję się z niej. Dziewczyna zamyka szafkę i idziemy pod klasę, gdzie mamy mieć lekcje. Harry i Gary podchodzą do nas. Widzę, że Holland chce coś powiedzieć, ale wtrąca mu się Harry.

Just A Friend (Harry Styles Fanfiction) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz