Rozdział 50

1.2K 63 17
                                    


-O czym myślisz?- pytam Harry'ego, którego palce bardzo polubiły się z moimi majtkami i to w tej niedostępnej części. Podpieram się delikatnie na rękach położonych na jego torsie, przyglądam mu się i jego lekko zaczerwienionym policzkom.

-Że przed chwilą dokonałem czegoś, czego nie pomyślałbym, że kiedyś zrobię...- wzdycha cicho.

-Tylko ze mną spełniają się marzenia...- mówię z uznaniem dla siebie samej, a ja jego dłoń przyznaje mi rację w odpowiedni sposób. Zaczynam sunąć palcem po wytatuowanym motylu i zaczynam się zastanawiać.

-Jesteś odważny...- mówię spoglądając na dzieło pod jego mostkiem.

-Bo sobie to wytatuowałem?- uśmiecha się.- Ky, wiesz ile ja mam planów na tatuaże, więcej niż sobie myślisz... Nie traktuję ciała jako świętości, chce dobrze wyglądać i wiem, że mogę wyglądać jeszcze lepiej z tatuażami...- mówi.

-Ale wiesz, że bez nich będziesz wyglądał równie dobrze...- mówię mu.

-Ja to widzę troszkę inaczej...- uśmiecha się i przyciąga mnie do siebie, przysuwam się do niego tak, że sadza mnie na swoim pasie, dzięki czemu mogę się nad nim nachylić i swobodnie dać mu buziaka. Muskam jego usta delikatnie, ale on poprzez ponowne i konkretne ruchy dłońmi na moich pośladkach i nie tylko, chce mnie bardziej rozbujać.

-Chyba spodobało ci się nasze co nieco na tej plaży...- mówię, a on mruczy mi w usta twierdząco.

-Na dziś już tego wystarczy dobrego, bo jeszcze się uzależnisz i nie będziesz potem w stanie robić tego w łóżku, a tego nie chcę biorąc pod uwagę, że w Londynie plaży nie ma.- mówię. Harry wywraca swoimi szmaragdowymi oczami i zaraz znów się do mnie uśmiecha, ale inaczej... z większą czułością, mimo, że jego dłonie wciąż intensywnie pracują...

-Mogę Ci zadać pytanie, słonko?- pyta mnie odgarniając jedną ręką kosmyki, które spadły mi na czoło.

-Proszę...- mówię lekko się uśmiechając.

-Pamiętasz, gdy przygotowywałaś się do tego konkursu i dostałaś taką dużą partię materiału, położyłem się na twoim brzuchu i spałem, Ty wtedy w czasie nauki też zasnęłaś...- wiem do czego dąży i aż łapie mnie skurcz na tamte myśli.-...obudziłaś się z krzykiem, miałaś zły sen...- wzdycham cicho.-... możesz mi go opowiedzieć?- pyta mnie. Mogę mu powiedzieć, że nie pamiętam, że to było tak dawno i nie ma sensu tego rozpatrywać i roztrząsać, ale z drugiej strony jestem ciekawa jego reakcji na tak trudny temat.

-To może być bardzo trudne, co powiem, bo szczerze mówiąc nie wiem jakie masz nastawienie do spraw rodzinnych...- zaczynam, a on marszczy czoło nie rozumiejąc.-... śniło mi się wtedy coś niezwykłego... wiesz... stałam w jakimś mieszkaniu, ale nie było to ani moje londyńskie mieszkanie, ani dom rodzinny i trzymałam w dłoni smoczek...- mówię i przyglądam się jego reakcji. Ma kamienną twarz i uważnie słucha tego, co mówię, nie widzę po nim niczego szczególnego.-... stałam w miejscu, w jakimś korytarzu i nagle nogi poniosły mnie do bardzo jasnego miejsca, dziecięcego pokoiku, w którym było łóżeczko, a w nim dziecko...- mówię, a oczy Harry'ego stają się bardziej okrągłe. Czuję jak wielkie wrażenie w mojej psychice wyrył ten sen i aż opuszczam wzrok na myśl co było później.

-Mów dalej...- mówi cicho.

-Chciałam podnieść to dziecko, dobrze je znałam, było piękne, miało piękny nosek, piękne usta, takie malinowe, ciemne włosy i oczy...- mówię podnosząc wzrok na jego oczy. Moje chyba zachodzą mi łzami i kompletnie nie wiem czemu.-...takie jak twoje...- szepczę.-...identyczne, kształt, rzęsy i co najważniejsze kolor...- mówię, a on patrzy na mnie z wielką uwagą.

Just A Friend (Harry Styles Fanfiction) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz